Ten to jakiś super mocny ;)
-
Dobrze, że koleżanka nie wiozła np. dziecka na tylnej kanapie
-
jezus, ja swoje zacznę wozić chyba na dachu.
Co prawda staram się z Młodym w jakiekolwiek podróże wybierać Xarą Picasso ale niekiedy nie mam możliwości, więc pozostaje Tikacz. -
Ludzie... dajcie już spokój.
Wiadomym jest, że Tico jako małe autko nie gwarantuje wielkiego bezpieczeństwa - jak każdy inny mały samochód. Ale nie jest też wyrachowanym zabójcą, który morduje każdego zaraz po zamknięciu drzwi (ze szczególną lubością wywijając kolumną kierowniczą).
Nie jest też prawdą, że po podróży na wieś i postawieniu tico na podwórku natychmiast przestają się nieść kury, a krowy nie dają mleka.
Zginąć można w każdym samochodzie, nie tylko w Tico. Najwięcej zależy od nas samych, od naszego zachowania. Akurat my, jadąc maleństwem, winniśmy więcej myśleć za kierownicą; czasami, gdy już nie ma odwrotu, najlepiej po prostu uciekać z drogi na pobocze, do rowu... aby uniknąć zderzenia. Oczywiście gdy jest taka możliwość.
Wielu kierowców po przesiadce w duże, bezpieczne auto zapomina o ostrożności (bo przecież samochód go chroni), zmienia styl jazdy i zaczyna pozwalać sobie na coraz więcej. Tego właśnie bym się obawiał, bo stąd najczęściej biorą się wypadki. Jadąc zaś małym autkiem i używając wyobraźni minimalizuję ryzyko - i o to chodzi.
Jest dużo zmiennych wpływających na to, jak zdeformuje się pojazd po uderzeniu: prędkość, siła, miejsce uderzenia... nie ma złotego środka. Nie ma więc co generalizować. Moim zdaniem Tico zapewnia podobny poziom bezpieczeństwa, co podobne mu wielkością samochody: CC, SC itp. Ktoś spodziewałby się czegoś więcej i jest zawiedziony?
Ja uważam, że w kwestii bezpieczeństwa sprawy się mają tak: 70% gwarantuje nasze myślenie za kierownicą, 20% - samochód. Pozostałe 10% zostawiam przypadkowi.
Dajcie więc już spokój, nie straszcie bezsensownie ludzi. Na drodze uważać trzeba po prostu, myśleć (za siebie, a często i za innych) oraz starać się nie prowokować zdarzeń.
Koniec. -
Amen. Ufff....
-
Oczywiste oczywistości.
Myślenie... tylko ciężko myśleć za innych, zwłaszcza, że każdy mijany samochód (kierowca)to potencjalny "zabójca".
O ile widząc takiego, który piraci 150km/h przez miasto można się spodziewać niebezpieczeństwa tak nigdy nie wiesz czy nadjeżdżający z naprzeciwka kierowca nie przyśnie albo nie dostanie ataku serca. -
Wychodząc z takiego założenia, lepiej z domu nie wychodzić...
-
W domu też źle bo ponoć najwięcej wypadków zdarza się własnie tam
A to się nożem dziabniesz, a to pod prysznicem fikniesz itd. -
jezus, ja swoje
zacznę wozić chyba na dachu.
Co prawda staram
się z Młodym w jakiekolwiek podróże wybierać Xarą Picasso ale niekiedy nie mam
możliwości, więc pozostaje Tikacz.Nie popadajmy w paranoję, bo niedługo z domu będziesz bała się wyjść
-
Nie popadajmy w
paranoję, bo niedługo z domu będziesz bała się wyjśćSpokojna o to głowa, problem mnie jest do domu zaciągnąć
Uwielbiam jeździć, cokolwiek by to było i o ile swoim zadkiem mogę się nie przejmować to jednak syna wolę wozić czymś bezpieczniejszym. (tylko błagam, nie rozważajmy bezpieczeństwa w tico a w picasso) -
ciekawy test tu
-