Przepraszam ale, zle to zabrzmialo...
Ale uwazam ze, jak by cos sie stalo z winy organizatora to sie zgodze ale jezeli zawodnik
przecenil swoje mozliwosci to o co tu obwiniac organizatora.
Normalne jest na rajdzie, że jedzie się na granicy. Nie zawsze wypadek jest dla tego, że zawodnik przecenił swoje możliwości. Przyczyny mogą być różne (np. pęknięty wahacz albo dziurawy przewód hamulcowy). Trase też można poprowadzić różnie. Masz w pewnym sensie rację, pisząc o tysiącach słupków - to jest właśnie wariant bezpieczny. Ale to do oganizatora należy decyzja, czy chce robić fajne, czy bezpieczne próby. Trudno jest znaleźć kompromis, bo jak wiadomo stanie w miejscu jest najbezpieczniejsze (byle z dala od tych wariatów <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" /> ). Zawodnik musi jechać po wyznaczonej trasie i to jak najszybciej.
Moze nie najlepszym przykladem jest glosna sprawa Macieja L (kierowca rajdowy) który spowodowal
wypadek na rajdzie w ktorym zginal jego pilot
Dostal wyrok w zawieszeniu za nieumyslne spowodowanie smierci...
Sprawa głośna, ale w/w wyrok zapadł w sprawie karnej (utrata życia) a nie cywilnej typu rozwalony płot. Od odpowiedzialności karnej nie da się ubezpieczyć. Za rozwalone płoty i rozjechane drogi płaci organizator, który we wpisowym pobiera stosowną kwotę aby trase ubezpieczyć i odtworzyć. Tak AFAIK wygląda to na rajdach mistrzowskich. Zawodnicy ścigają sie na własną odpowiedzialność o tyle, ze nie mają regresu do organizatora co do własnych strat. A na KJS'ach to może jest inaczej, w sumie regulamin możecie kształtować dość dowolnie.
Moim zdaniem organizator Wam udostępnia miejsca gdzie mozna sie legalnie poscigac i tyle
I tak optymistycznym akcentem pozdrawiam wszystkich forumowiczow
Pozdrawiamy również
PS.
Nie ma się co irytować - wszystkim nam zalezy na tym aby ten sport uprawiac bezpiecznie i legalnie.