zanim Barti dał mi cynk, że jest dramat padło tu wiele wypowiedzi. moja odpowiedź na twoje pytanie będzie w dużej mierze zebraniem tych wypowiedzi do kupy... tak jak Panowie pisali, w fabryczne miejsca w desce rozdzielczej nie ma sensu wkładać głośników większych niż wymyślił sobie producent, czyli 10cm. głośnik żeby wydobyć swoje parametry nie może grać w próżni. równie dobrze mógłbyś powiesić je sobie na sznurku pod lusterkiem... efekt akustyczny będzie podobny, a może nawet lepszy, bo tony średnie i wysokie ludzkie ucho najlepiej wychwytuje jak głośnik jest na podobnej wysokości. kup więc niezadrogie głośniki renomowanej firmy typu JBL, Magnat, MacAudio... i zapomnij o temacie. <img src="/images/graemlins/waytogo.gif" alt="" />
Natomiast jeżeli będziesz chciał rozbudować swój sprzet o jakieś fajne głośniki, które dadzą sporo frajdy podczas jazdy, to niestety cięcie boczków jest nieuniknione. Nie trzeba jednak zdawać się na Panów, którzy proponują swoje produkty za jakieś chore pieniądze... warto poszukać czegoś na szrocie.... jest tego tyle, że naprawdę problemem będzie sam wybór, a nie znalezienie czegokolwiek. cena dwóch boczków (kieszeni z maskownicami) nie powinna przekroczyć 40zł ( zresztą temat był już parokrotnie wałkowany). do tego należałoby przygotować drzwi, tzn. wygłuszyć je matami bitumicznymi, a głośnik przykręcić do dystansu (ringu) z mdf.
jeżeli nie chcesz ciąć drzwi, to pozostaje jeszcze pomysł z subwooferem. koszt może być niewielki, jeżeli założymy, że nie nie inwestujemy w zestaw ze wzmacniaczem. głośnik 20cm ( nie większy) w niewielkiej skrzynce może dać fajny efekt. nie będzie potrzebował wzmacniacza zewnętrznego, a da wystarczająco dużo basu, żeby móc się pobawić. do całości zestawu docjodzi nam jeszcze jedna para głośników - wysokotonowe, czyli tzw. tweetery... jest kilka opcji zamontowania ich w aucie, ale najtańszą będzie przyklejenie ich na taśmę dwustronną do deski rozdzielczej w okolicach słupków. nie ma wiercenia, nie ma przekładania kabli do drzwi, nie ma demontarzu plastików... a efekt jest.
reasumując, można za niewielkie pieniądze zrobić audio, będzie o niebo lepsze od tego co zaproponowali nam fabrycznie mali japończycy (lub węgrzy, których i tak nikt nie rozumie) i nawet będzie cieszyć przez pewien czas.... bo jak wiadomo apetyt rośnie w miarę jedzenia.