I tu trafiłeś w dzesiątkę
Kto w biały dzień chodzi z włączoną latarką
Może by tak nakazać od 1.04.
ja to pisze z uporem maniaka, nawet nie wiem czy juz tego tutaj nie pisalem.
zawsze jezdze z wlaczonymi swiatlami. jezdze duzo, i mam wyobrazenie jak czasami trudno zobaczyc samochod.
najlepszym przykladem jest taka sytuacja ... wyobraz sobie... jedziesz, jest lipcowe popoludnie, slonce swieci ci w twarz, zblizasz sie do lasu i na poboczu z prawej strony widzisz zataczajacego sie zula z rowerem. co robisz??? omijasz go pewnie duuuuzym lukiem ... bo nie wiadomo czy ci nie wylezie pod kola, czy sie nie potknie, czy sie nie wypierdzieli... nie?
natomiast nagle pojawia sie na czolowke samochod. skad on sie wzial??? nie widzialem go!!
dlaczego??? bo nie mial zapalonych swiatel! kuzwa, bylem w tej sytuacji, teraz bardziej zwracam na to uwage. w sloneczny dzien po prostu nie widac samochodow wylaniajacych sie z obszarow bedacych w cieniu (nie oswietlonych sloncem)
i nikt mnie nie przekona ze kilka zl wydanych na zarowki czy wczesniejsza wymiane akumulatora jest wiecej warte niz potencjalny dzwon.
Tomasz