ja mysallem, z eTy zartujesz, a Ty na powaznie.
A po co kupowac i zakladac lancuchy na kola nienapedowe????? To nieco ZWIEKSZY opory toczenia.
Jaki to ma miec sens????
Też tak mi się wydaje. Ale widziałem ostatnio w górach gościa, który miał łańcuchy na wszystkich kołach - więc lepiej zapytać <img src="/images/graemlins/skromny.gif" alt="" />.
politolog16
Posty
-
Jakie łancuchy na opony do tikusia ? -
Nie odpalił w dziwnych okolicznościach.nienapisalem ze natychmiast zapali na bezynie przeciwnie gaz do dechy i krecimy do skutku z
przerwami malymi oczywiscie
troche to trwa zanim zalapie i na poczatku sie dusi dlatego trzeba duzo gazu i czekac az
wejdzie na obroty
pozdrawiamJa wiem, że nie odrazu zapali na benzynie. Ale u mnie problem polega na tym, że jak zapalił już po wielu próbach na benzynie, to następnego dnia problem się powtórzył, choć tego błędu z gazem nie powtórzyłem - stąd przypuszczenie, że to nie to oczym piszesz, czy raczej nie tylko to. Dziś przeczyściłem świece i kopułkę - może jutro rano problem już się nie powtórzy - oby <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" />
-
Jakie łancuchy na opony do tikusia ?kpisz, czy o droge pytasz
<img src="/images/graemlins/hmm.gif" alt="" /> Chyba pytanie jest jasne - czy wystaczą łańcuchy tylko na koła osi napędowej? <img src="/images/graemlins/hmm.gif" alt="" />
-
Jakie łancuchy na opony do tikusia ?ok, dzieki Chłopaki, to teraz wiem że trzeba kupić zwykłe łańcuchy za 70 zeta .
PozdrawiamGeneralnie w kompletach pojawiają się 2 łańcuchy, a kół - nie da się ukryć - jest 4 sztuki <img src="/images/graemlins/hehe_.gif" alt="" /> Czy warto zaopatrzeć się w dwa komlety, czy zadowolić się jednym? Aha, bo nie wybieram się w góry, ale na Białoruś gdzie gór raczej nie ma, ale za to może być więcej śniegu. Mam jednak zimówki więc zastanawiam się czy kupować łańcuchy?
-
Nie odpalił w dziwnych okolicznościach.Zacytowałeś 35 wierszy poprzedniego postu, aby odpowiedzieć tylko tym co wyżej
Prośba - dla łatwiejszego czytania proponuję zostawić tylko najważniejszy fragment i do niego
dać odpowiedźMasz rację - będę pamiętać. Zwykłe niechlujstwo, które wynikało z tego, że właśnie musiałem już wychodzć z domu. <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" />
-
Nie odpalił w dziwnych okolicznościach.Objawy charakterystyczne dla wilgotnej kopułki, jednak bez jej demontarzu nie można tego
jednoznacznie stwierdzić.
Wyjąłem akumulator i zrobiło się więcej miejsca - kopułka wreszcie się poddała. Ale wilgoci w środku nie ma - tylko trochę brudu, który usunąłem szmatką ze spirutusem. -
Nie odpalił w dziwnych okolicznościach.Jutro się tym zajmę. A jaki klucz tam pasuje? 7? Bo śrobokrętem nie da się tego odkręcić, bo się
zapiekło.Dalej nie mogę odkręcić kopułki, ale z zewnątrz wygląda przyzwoicie. Uszczelka też w bardzo dobrym stanie. Jeśli chodzi o świece i kable to odkręciłem i sprawdziłem - na świecach trochę nagaru, ale w normie, odstępy między elektrodami na oko też w normie (świece zmieniane jakieś 20 tyś temu). Koncówki kabli czyste, ale nie wiem jak sprawdzić czy nie ma przebić. I co ważne po dwóch nocach w garażu (nieogrzewanym oczywiście) zapalił dziś od razu i bez problemu. A po kilku godzinach na dworzu nie mogłem go odpalić.
<img src="/images/graemlins/hmm.gif" alt="" /> -
Nie odpalił w dziwnych okolicznościach.-----------ciach------------
jezeli chodzi o opisana sytuacje to , odpaliles doslawnie na 2 minutki samochod na gazie i
zgasiles go (zapewne byla minusowa temp)poprostu zaszybko zgasiles silnik i parownik zamarzl i gaz w nim tez ztad brak mozliwsci
odpalenia na gazietemat sprawdzony w moim polonezie
jak na mrozie palisz na gazie staraj sie niegasic zaszybko samochodu , niebedzie wiecej takich
klopotoww tico niemialem takiego przypadku ale w polonezie i toyocie camry pomagalo
1. przelaczenie na benzyne gaz dodechy i krecimy rozrusznikiem dopuki niezalapie . jak juz
zalapie trzymamy gaz dopuki niewejdzie na swoje obroty (prawdopodobnie przepala sie w tym
czasie ten zamrozony gaz)2. czekamy 30 min az parownik powruci do temp otoczenia...... ale to juz masz opatentowane (i
raczej niecpykamy benzyna gaz, zeby niemieszac paliw bo wtedy tez problemy sa z
uruchomieniem)3.idziemy do domu gotujemy duzy czajnik wody i powoli lejemy na parownik coby go podgrzac ,i
palimy z gazikupowyzsze metody sa sprawdzone na polonezie
metoda nr 1 dodatkowo na toyocie camry
pozdrawiam
ps to ze nieodpalil w takich okolicznosciach to normalna sprawa
jezeli masz juz dlugo gaz tak z 4 lata i jezdzisz non top na gazie mozesz myslec powoli o
wymianie membram w parownikuAle problem polega na tym, że na benzynie też nie chciał zapalić.
-
Nie odpalił w dziwnych okolicznościach.Nie wiem,ale trzeba gdzieś szukać po kolei przyczyny.
Jutro się tym zajmę. A jaki klucz tam pasuje? 7? Bo śrobokrętem nie da się tego odkręcić, bo się zapiekło. -
Nie odpalił w dziwnych okolicznościach.Może to ta nieszczęsna kopułka zawilgotniała,o której wszyscy piszą?
Rozbiesz ją i przemyj wszystko denaturatem.
Jak będę miał w najbliższym czasie chwilę to sprawdzę. Ale silnik do tej 17.00 palił jak zawsze idealnie. Wilgoć dostała się w ciągu minuty? <img src="/images/graemlins/niewiem.gif" alt="" />
-
Nie odpalił w dziwnych okolicznościach.Odczekałem pół godziny i spróbowałem jeszcze raz i za którąś próbą udało mi się pedałem gazu
utrzymać silnik na obrotach i nie zgasł. Potem przełączyłem na LPG i silnik też pracował -
najpierw nierówno, z czasem coraz lepiej. Więc może było to zalanie?
Trochę mnie to martwi bo coś takiego dzieje się po raz pierwszy, a jeżdżę tym samochodem w
naprawdę dalekie trasy. W ostatnie wakacje byłem np. w Belgii, a w lutym chce jechać na
Białoruś - do tej pory wydawało mi się, że mogę być pewny tego samochodu, a teraz mam
lekkie wątpliwości. Ale może to tylko zalania?Dziś rano problem się niestety powtórzył. Tzn. samochód zapalił po kilkakrotnym, kilkunastosekundowym kręceniu rozrusznikiem i to też nie sam z siebie, a przy wyraźnej pomocy pedału gazu. Może to przewewody WN, może świece? Ale dlaczego najpierw zapalił tak jak zawsze - czyli od ręki, a za minutę już nie chciał zapalić przez półgodziny (mówię teraz o wczorajszej sytuacji)? <img src="/images/graemlins/shocked.gif" alt="" />
-
Nie odpalił w dziwnych okolicznościach.Może bezpiecznik się przepalił od instalacji lpg??
Odczekałem pół godziny i spróbowałem jeszcze raz i za którąś próbą udało mi się pedałem gazu utrzymać silnik na obrotach i nie zgasł. Potem przełączyłem na LPG i silnik też pracował - najpierw nierówno, z czasem coraz lepiej. Więc może było to zalanie?
Trochę mnie to martwi bo coś takiego dzieje się po raz pierwszy, a jeżdżę tym samochodem w naprawdę dalekie trasy. W ostatnie wakacje byłem np. w Belgii, a w lutym chce jechać na Białoruś - do tej pory wydawało mi się, że mogę być pewny tego samochodu, a teraz mam lekkie wątpliwości. Ale może to tylko zalania? -
Nie odpalił w dziwnych okolicznościach.Nie mam pojęcia co to może być. Zapliłem samochód na gazie, ale musiałem się wrócić po coś do
domu. Gdy chciałem za minutę odpalic go ponownie, już mi się to nie udało. Ani na gazie,
ani też na benzynie. Samochód po długim kręceniu ma nawet chęć zapalić, ale gdy puszczam
rozrusznik, to gaśnie. Dodam, że trzy dni temu regulowałem obroty instalacji gazowej i je
trochę zmniejszałem, ale to mówię tak na wszelki wypadek, bo nie widzę między tym, a tą
awarią żadnego związku. Co więcej przez te trzy dni nic się nie działo. Liczę na Waszą
pomoc, bo nie bardzo wiem od czego zacząć. Z góry dziękuję.P.S. Jedyne co mi przychodzi do głowy to może to, że brat, który go wcześniej odpalał mógł go bezsensownie przegazować na zimnym silniku i samochód się zalał. Ale nie wiem...
-
Nie odpalił w dziwnych okolicznościach.Nie mam pojęcia co to może być. Zapliłem samochód na gazie, ale musiałem się wrócić po coś do domu. Gdy chciałem za minutę odpalic go ponownie, już mi się to nie udało. Ani na gazie, ani też na benzynie. Samochód po długim kręceniu ma nawet chęć zapalić, ale gdy puszczam rozrusznik, to gaśnie. Dodam, że trzy dni temu regulowałem obroty instalacji gazowej i je trochę zmniejszałem, ale to mówię tak na wszelki wypadek, bo nie widzę między tym, a tą awarią żadnego związku. Co więcej przez te trzy dni nic się nie działo. Liczę na Waszą pomoc, bo nie bardzo wiem od czego zacząć. Z góry dziękuję.
-
Gaz - ile Wam palą w zimę ?Latem mój tikacz palił mi 5,5-6 l gazu na setkę. Teraz spala mi minimum 8 litrów Nie wydaje mi
się to normalne. Rozumiem zima i może palić trochę więcej ale o 2,5 litra? Jutro jadę do
warsztatu. Może ktoś z Was zaproponować co mogę podpowiedzieć mechanikowi tak by nie zrobił
mi z ewentualnej regulacji mega turbo kosztownej zabawy?I jak spalanie po naprawie? Pomogło? Pozdrawiam
-
Gaz - ile Wam palą w zimę ?Spalanie moze byc doslownie odrobinke wieksze, ale nie kosmicznie wieksze. Rzedu 0,1 - 0,2 litra
na stowe.
A poza tym mysle ze przelaczanie na gaz po 300 metrach jest tym samym co odpalanie auta na
gazie. Bez sensu. Chyba ze zanim odjedziesz chwilke go rozgrzewasz na postoju..Chyba właśnie nie bez sensu, bo chodzi by nie odpalać silnika na gazie ze względu na membranę, która może ulec zniszczeniu. Ale może niech wypowiedzą się fachowcy <img src="/images/graemlins/hmm.gif" alt="" />
-
Gaz - ile Wam palą w zimę ?Proszę bardzo, krótko i na temat. Takiej porady potrzebowałem bardzo cenna sprawa Sharky
Jutro właśnie mam zamiar przeprowadzić regulację luzów zaworów, wymienię też kopułkę
rozdzielacza. Bardzo prawdopodobną przyczyną dużego spalania może być blokowanie któregoś
hamulca ( szczęki) Jak jest zimny to przy hamowaniu strasznie szumi. Wymieniam też filtr
paliwa, oleju i powietrza. Dorzucę też pozostałe Twoje podpowiedzi:)Też na zimnym silniku słyszę szumy przy hamowaniu. Więc z niecierpliwością czekam, co powiedzą ci w warsztacie <img src="/images/graemlins/waytogo.gif" alt="" />
-
Gaz - ile Wam palą w zimę ?Latem mój tikacz palił mi 5,5-6 l gazu na setkę. Teraz spala mi minimum 8 litrów Nie wydaje mi
się to normalne. Rozumiem zima i może palić trochę więcej ale o 2,5 litra? Jutro jadę do
warsztatu. Może ktoś z Was zaproponować co mogę podpowiedzieć mechanikowi tak by nie zrobił
mi z ewentualnej regulacji mega turbo kosztownej zabawy?
Niestety poniżej 7 litrów ze spalaniem zimą i w Warszawie zejść się u mnie nie da. Ale z tego co widzę, to u was sprawa wygląda podobnie. -
Czy to objaw zapowietrzonych hamulców?A ponadto jeżeli jeszcze tego nie robiłeś (i nie wiesz kiedy to było wykonywane) to warto
wymienić płyn hamulcowy, gdyż jest on płynem silnie higroskopijnym (chłonie wodę) i dość
szybko traci swoje właściwości.
Płyn zmieniałem w lipcu na DOT 4. Więc jestem pewnien, że to nie to. -
Czy to objaw zapowietrzonych hamulców?Od jakiegoś czasu jest tak, że jak samochód dłużej postoi (dzień, dwa, trzy), to zaraz po jego uruchomieniu hamulce działają kiepsko. Są twarde i trzeba bardzo dużej siły by w ogóle zahamować, a i tak droga hamowania bardzo się wydłuża. Wystarczy, że tylko kilka razy "przehamuję" pedał i wszystko wraca do normy. Czy to objaw zapowietrzonych hamulców? Według Trzeciaka nieszczelność hamulców rozpoznaje się po miękkości pedału, a u mnie jest na odwrót a po kilkakrotnym wciśnięciu pedału na sucho pronlem ustaje. Dzięki i podrawiam.