U mnie w mieście bardzo często spotyka się typków, którym nie pasuje to, że kierowcy poruszają się ze
stałą prędkością w pewnych odległościach, po to by uniknąć niepotrzebnego stania. Skacze taki z
pasa na pas, zmuszając do hamowania inne pojazdy (o kierunkowskazie zapomnij), i to bardzo
często powoduje korki.
To ma akurat dwie strony medalu. W Warszawie niejednokrotnie spotykam się z sytuacją że np. trasą AK (dozwolone 80km/h) jedzie kilka / kilkanaście aut 60km/h, tylko dlatego że na czele tej kolumny jest dwóch "spokojnych", którym zachciało się jechać 60km/h równolegle na dwóch czy trzech pasach. W takiej sytuacji ja również "skaczę" z pasa na pas i nie widzę w tym nic zdrożnego. Uważam że raczej ganić powinno się tych "spokojnych", bo moga jechać jeden za drugim zamiast obok siebie. Jest też wiele innych sytuacji gdzie wielu z nas nie zachowuje się tak pięknie jak piszą. Osobiście przyznaję się do wjeżdżania na most Grota na samym końcu linii przerywanej by nie stać w kolejce aut. Oczywiście jest to nie fair w stosunku do stojących, ale przepisów nie łamię. Wiele jest sytuacji gdzie jadąc kulturalnie dojedziemy do celu jako ostatni, bo pozostali tak kulturalni nie będą. Nie mówię tu o łamaniu przepisów, tylko o stylu jazdy. Wielu z Was nieraz mówi że w Warszawie jeździ się chamsko. Według mnie to nie do końca prawda, to taki lokalny styl i folklor kto go zna i akceptuje czuje się z tym dobrze. Mnie dla przykładu źle się jeździ po Krakowie, bo nie jestem tam w stanie przewidzieć kto co zrobi w danej sytuacji, w Warszawie jest agresywniej, ale dla mnie przewidywalnie. Oczywiście ktoś nauczony stylu Krakowskiego będzie miał w Warszawie problemy, ale tak jak już pisałem to taki lokalny folklor <img src="/images/graemlins/skromny.gif" alt="" />
PS. Weźcie też pod uwagę to że blokując kogoś w imię zasad 999 razy zablokujecie "cwaniaka", a za 1000 razem możecie zablokować męża gnającego do umierającej żony...