5.00 rano, temperatura nie przekraczała -25 stopni Celsjusza. Każdy normalny człowiek nie wyściubia nosa z pod kołdry. My natomiast zwarci i gotowi wybieraliśmy się na rajdzik. Wszystko zapowiadało się wspaniale. Pierwsze problemy spotkały na pewno wielu z nas pod domem, kiedy akumulatory odmawiały posłuszeństwa. Szczęście dla mnie, że w wozie serwisowym mam nowy akumulator, także moja rajdówka na holu odpaliła bez większych problemów.
Byliśmy spóźnieni. Przed nami długa droga z Retkini na Strykowską. Na tym odcinku moja noga wciskała gaz w systemie zerojedynkowym – albo decha albo luz. Dwa ryczące bolidy, Trabi i Bobek śmigały do celu budząc przy okazji całe miasto z zimowego snu. Już na tej trasie zdaliśmy sobie sprawę, że na ogrzewanie nie można liczyć. Mój pilot wykonywał jedną monotonną czynność – skrobał szybę, nonstop przez cały rajd. Nogi mi odmarzały. Szczególnie przy prędkości 110km/h dawało się to odczuć, gdyż arktycznie powietrze wlatywało mi na nie przez dziury w „podłodze” bagażnika. W rezultacie, kiedy dotarliśmy na Rogi cieplej było nam na zewnątrz auta niż w środku. Szybko śmignęliśmy do budynku Restauracji na opóźnioną odprawę. Sędzia od BK tym razem był jak najbardziej w porządku i liczę, że go również spotkamy na następnym rajdzie.
Jako, że jechałem pierwszy nie zmarzłem za bardzo przed próbą. Na rozgrzanie skrobaliśmy z pilotem szybki, co dawało tyle ile trzy pary skarpetek na nogach przy dwudziesto stopniowym mrozie – czyli nic. 3… 2….. 1…. i jazda. Miałem przyjemność być kierowcą, którego auto, jako pierwsze wyjechało na próbę czasową w tym sezonie. Traska fajna, ja natomiast nie mogłem zrozumieć mojego Boba. Ja mu w prawo a on prosto, ja mu prosto a on…. w prawo. Tak tak, koleiny na długim łuku po pierwszej dziewięćdziesiątce nie pozwalały na złożenia auta bokiem. Kiedy tylko się rozpędziłem Maluszek prowadzony przez koleiny lekkim łukiem wyskakiwał z nich i jechał prosto. Na pewno częściowo odpowiadał za to brak zimówek z przodu no i… moja nieszczęsna zawiecha. Traskę jechałem szybko, lecz z błędami i tak do końca rajdu. Nie mogłem dojść do jakiegoś porozumienia z moją bryką. Magiczny czas 120sek. pozwolił mi po pierwszym SLu zajmować trzecie miejsce w klasie, (jak kto woli – przedostatnie:/). Maluszek Kamila i jego taty spisywał się lepiej na tej trasce, odrywając koła od śniegu na nierównościach. Trabi Marcina poradził sobie jeszcze lepiej, także traciłem już do lidera 4 sekundy. Stojąc i czekając na przejazdy innych pozazdrościliśmy wyższym klasom ogrzewania. Ponieważ część sędziów nie stawiła się na rajdzie musieliśmy czekać aż wszyscy skończą SL1 i wraz z ekipą w żółtych kamizelkach przemieścić się na kolejne esele. Ekipa dowodząca, która nie bała się zimna i przybyła na imprezę była jak najbardziej profesjonalna i wielkie dzięki im za to.
SL2-4 obstawiałem jako sędzia na Rajdzie Świątecznym, wiedziałem, czego mogę się po nim spodziewać. Oczekując na rozstawienie startu i mety urwał mi się wydech inż. Deptaka, który był właśnie w fazie testów. Nie tyle sam wydech ile mocowania, więc trzymał się on na samych kolankach i modliłem się o to, aby nie odpadł. Śmignęliśmy próbny przejazd i na SL3-5 spotkałem się z moją pierwszą zaspą. Wpadłem w nią dość głupio i ostro także w wydobywaniu Bobka pomagał nam sędzia. Wygiąłem rejestrację i zderzak także mała strata… można śmigać dalej. Zaczęła się próba czasowa. SL4 przejechałem dość odważnie, ale widać nie na tyle na ile można było. O 2 sekundy lepszy okazał się Kamil i Marek w ósemce, Trabancik był ½ sekundy gorszy. Kolejny odcinek miałem zamiar przejechać na kamikadze, lecz stanąłem w poprzek drogi już na pierwszym zakręcie, także za wiele do stracenia nie miałem i chyba udało mi się trochę to odrobić.7 sekund gorzej od Deptaka, który poprzez limit ojca i syna (wypadli z trasy na lewej 90’) przejął fotel lidera kl.I.
SL5 dzięki pomocy zawodników został rozstawiony przed przyjazdem sędziów, co przyspieszyło znacznie sprawę. Operacją kierował Piter, który ostro udzielał się i pomagał przez cały rajd. W oczekiwaniu na start, mój wydech wypluł resztki maty wygłuszającej zaśmiecając parking Carrefura i rozśmieszając publiczność. Na tej próbie pojawił się Krzysiek i Szary z Terytorium 126p, co bardzo mnie ucieszyło. Zdążyliśmy zjeść, wypić kawę nim sędziowie się zjawili i mogliśmy ruszać. Na dobry początek mój Maluszek odmówił chęci skręcania przy pierwszym łuku i byłem zmuszony przyłożyć mu kolejną zaspą. Troszkę mnie to spowolniło jednak udało mi się przez nią przejechać. Na nawrocie Bob odwdzięczył mi się pięknym za nadobne wykręcił za ciasne jeden osiem, co zmusiło mnie do cofania. Na samym końcu tuż przed metą chciałem złożyć Fiacika bokiem przed samym objeżdżaniem pachołka, lecz nie dość, że zrobiłem to za wcześnie to jeszcze zbyt bardzo doceniłem piaskarkę, która przejechała po trasie przed startem, wykręciłem efektowne trzy sześć przy 60km/h i dotoczyłem się do mety. Tragedia pomyślałem. Nie potrafiłem zapanować nad własnym autem. Ponieważ mam uraz psychiczny wynikający z doświadczenia w przewracaniu się Maluchem podczas prób asfaltowych nie mogłem się przełamać i jechać na całego. Stanąłem obok Szarego i wspólnie oglądaliśmy kolejne przejazdy. Kamil bardzo ładnie przejechał trasę, co widać było po czasie, jaki uzyskał. Nadeszła kolej na Deptaka. Liczyłem na to, że przejedzie ten odcinek nienajlepiej i nie stracę zbyt dużo do niego. Po dość długim oczekiwaniu zza budynku hipermarketu wyłonił się Trabant z kupą śniegu na zderzaku i halogenach . Szary, Krzysiek, mój umysłowy Walec i ja ryknęliśmy śmiechem. Przez myśl mi nie przeszło ze mógłby wylecieć, a tu masz... aż go wypychać musieli. Tym sposobem, mimo koszmarnego przejazdu udało mi się odrobić straty i zasiąść przynajmniej na moment na fotelu lidera. 11 sekund przewagi nad Deptakiem i 20 nad Kołodziejkiem dawało ogromne szanse na zwycięstwo.
Radość nie trwała długo. Już na następnym SLu na Rogach straciłem 22 sekundy. Najpierw stanąłem w poprzek drogi, potem wleciałem w zaspę i wyjeżdżałem z niej w astronomicznie długim czasie. Moje cztery koła nadal nie chciały skręcać, może było im za zimno <img src="/images/graemlins/jezor.gif" alt="" />. Na koleiny na długim łuku narzekał także Kamil. To one prowadziły tam nasze auta, a nie my. No niestety, ja trafiłem gorzej i szlag trafił moją przewagę nad stawką. Szkoda. Ekipa siedemnaście, czyli Deptak i Janek ładnie śmignęli tę traskę i zyskali 3sek nad ojcem i synem, co dało w sumie 15sekund przewagi. Przyszedł czas na wymianę kuponów na zupkę w restauracji, ogranie się trochę i przemieszczenie się na Puszkina. Iglasta i Carrefur zostały odwołane ze względy na późną już porę. Szkoda, bo były to bardzo fajne odcinki. Wszystko przez nieprofesjonalne zachowanie nieprzybyłych na rajd sędziów.
Był to bardzo szybki odcinek na zamkniętym skrzyżowaniu ulic Dąbrowskiego i Puszkina. Zmienna nawierzchnia szczególnie na pierwszym przejeździe wywoływała we mnie bolące wspomnienia związane z przewracaniem się. Za pierwszym razem śmignąłem prawie bezbłędnie, lecz wolno. Pojechałem szybciej niż Trabant, lecz wolniej niż Kamil, który zaskoczył mnie niesamowicie gdyż zrobił tą trasę o 10sekund szybciej niż my. Na drugiej próbie postanowiłem jechać na max, gdyż miałem do odrobienia 12 sekund i prawdę mówiąc liczyłem na błędy przeciwników. Mimo wszystko jechałem zbyt defensywnie, a do tego musiałem cofać na nawrocie i szlag trafił wygraną. Deptak ostrożnie wykręcił taki czas jak i ja, a Kamil, mimo pomyłki na trasie rozwalił nas doszczętnie. Schowaliśmy się na moment w Audicy kumpla żeby ogrzać łapy i śmignęliśmy do Zajazdu Na Rogach na zakończenie rajdu. Czwarty w klasie I nie miał szans nawiązać z nami walki ze względu na kiepskie ogumienie.
Mimo wszystko klasę I połączono z jednozałogową klasą III z braku zawodników i niestety o podium mogłem zapomnieć.
Wydaje mi się, że impreza udana. Sędziowie przybyli na rajd byli świetni i widać, że niczego na siłę nie robili jak w przypadku Rajdu Świątecznego. Naprawdę cieszę się, że mogłem wystartować i dzielnie walczyć z rywalami. Świetna zabawa nawet przy iście syberyjskich warunkach. Dzięki wszystkim za dobrą zabawę i pomoc w wypychaniu i odpalaniu furki. Pozdrawiam.
Numen
Posty
-
KJS "Babci i Dziadka" :) - Łódź - po Imprezie24 sty 2006, 16:31 -
Po Łodzi17 gru 2005, 23:14sorry, ale mialem inne sprawy na glowie do wczoraj, jakos moze oddaj bo lepiej sie czuje jak ja
mam napisz mi na priv w jakich okolicach bywasz...A ja Ci myślisz wiem jak się ty PMa wysyła <img src="/images/graemlins/jezor.gif" alt="" />. Retkinia Squere Garden i tyle . Pracuje cały tydzień dość długo także może być ciężko
-
Po Łodzi16 gru 2005, 17:53Rafal pisal o wczesniejszych rajdach i slickach rajdowych zapewne
Mam Ci jakoś oddać tę linkę czy czekamy do 22.01, bo jakoś nie widzę zainteresowania? <img src="/images/graemlins/niewiem.gif" alt="" />
-
Po Łodzi13 gru 2005, 20:162gi raz juz dziś pukam ale ni ma nikogo
żadnej wiadomości nie dostałem, podaj mi swoje to się na bank złapiemy
-
Po Łodzi13 gru 2005, 15:51Witam.
Jako pilot załogi z Czarnej Astry w barwach Rodmosu mam pare uwag:
1.Sedzia startowy z prob 1-6 puszczał zawodnikow jak by komary odganiał (Załoga co strzeliła
dacha miała przez to spozniony start o 1-2 sekundy , my na SL6 tez).
2.Sedzia z SL3-8 (sedzia koncowy) nawet nie raczył na mecie z samochodu wysiasc , jak
zatrzymalismy sie tam na SL3 to zastanawialismy sie przez pare minut czy to jest meta czy
nie.
Wiem ze było zimno ale jak chce byc sedzia to do czegos to go zobowiązuje.
3.Troszke doły były <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" /> dla nas skonczyło sie to : peknieciem amorka na SL2 , urwaniem wydechu na
SL 3 lub 4 , oraz rozwaleniem koła na SL5 wiec druga petle juz jechalismy zeby tylko
dojechac.
Ogolnie trasy mi sie podobały , szybkie kawałki , 5 dla wojtka za znalezienie ich.
Pozdrawiammam Wasz wieszak do wydechu. potrzebujecie czy moge wywalić?
w sumie to tez mam Astrę więc może się przyda <img src="/images/graemlins/wink.gif" alt="" />.W sprawie linek i tego wieszaka piszcie na GG <img src="/images/graemlins/zakrecony.gif" alt="" />1133899<img src="/images/graemlins/zakrecony.gif" alt="" />
-
Po Łodzi13 gru 2005, 12:46poplakalem sie ze smiechu jak to czytalem. wybaczcie to zamieszanie z kadetem to po trochu
moja wina bo nie zauwazylem ze urwal swozen na wachaczu, a Duczek chcial bardzo dojechac do
mety wiec rozpoczelismy procedure wyszarpania go z rowu. gdybym to zauwazyl to bysmy go nie
ruszali a wyszarpala by go laweta.i wtedy byśmy nigdy rajdu nie ukończyli bo laweta przyjechała jak zjeżdżałem do bazy... a jechałem na szarym końcu. dobrze że wyszedł
-
Po Łodzi13 gru 2005, 12:20ja szukam swojej stalowej - byla przepleciona przez uszy od tej zerwanej, nie widziales moze?
spoko spoko... tutaj też bywam. Mam Twoją linkę... mogę Ci oddać tylko nie bardzo wiem jak <img src="/images/graemlins/jezor.gif" alt="" />.
Została jeszcze jedna, zapakowana chyba nówka. Czyja? Jak się nikt nie złosi to przechodzi na stan AŁ. -
Po Łodzi13 gru 2005, 08:53Bo w tej chwili poruszany jest już tylko problem pomiaru czasu, nielegalek, neutralizacji i
reszty wpadek, za co słusznie O pozytywach najwyraźniej już ludzie zapomnieli Ale tak
jest zawsze - ktoś podrzuci temat (czasem mi się też zdarza ) więc ktoś inny ma okazję i
"jedzie" a to co dobre idzie w zapomnienie Tak to jest niestety - a szkodaa to dlatego, że wyobrażamy sobie rajd idealny i dążymy do niego. to co wyszło zostawiamy w spokoju bo wszyskko jest OK, a męczymy to co nie wyszło <img src="/images/graemlins/bravo.gif" alt="" />
-
Po Łodzi12 gru 2005, 21:51Ja mam duzo zdjec, z sl1 mam chyba zdjecia wiekszosci zalog. Moge przeslas, ale byly robione w
najwiekszej rozdzielczosci i kazde zdjecie to ponad 1mb... A ja nie wiem jak je
pozmniejszac...Nie masz żadnego znajomego który to potrafi zrobić? Trzeba mieć przede wszystkim program do tego.
-
Po Łodzi12 gru 2005, 21:49Eee. Jak przesunac licznik w kamerze?
Chcialbym ta sytuacje wyjasnic bo zgrzyty a propos czasow na kjsach to norma jak widze i trzeba
dac mozliwosc wyjsnien zawodnikom. Przeciez nikt nie bedzie skladal oficjalnych protestow z
wplata. Sam pzreszedlem cos takiego w Skierniewicach jak sedzia mi taryfe za darmo
przywalil.nie wiem jak bo sam tego nie robiłem aczkolwiek słyszałem o takich jazdach... szczególnie w cyfrówkach. Więc trzeba by kamerkę wsadzać do aut z Automobilklubu.
Co do fotokomów to wyjście idealne, ale skąd brać kaskę na ten sprzęt. AŁ dopiero się odradza...
-
Po Łodzi12 gru 2005, 19:56Nasz kolega chcial tak wlasnie zrobic, ale powiedzieli mu, ze nie beda tego ogladac i to nie
jest zaden dowod.I mają racje. Na takim filmiku o długości ok 1 minuty i przyspieszonym o 2sec żeby wyglądało że sędzia się myli nie będzie widać że rzecz dzieje się szybciej. Także dowód żaden... Licznik w kamerze też można przestawić tak.. żeby sekundy trawały mniej niż w rzeczywistości. Więc kamera powinna byc wstawiona przez Automobilklub mogła nagrać dowód
-
Po Łodzi12 gru 2005, 19:03ale oni numeru jeszcze nie mieli wiec skad start mial wiedziec, ze to zawodnicy
dla nich jak debiutanci, a jak nie to wies trza na nich naslac
tak serio to niech sie szefu wypowie
do szefa dotarlo
co z takim przypadkiem?no fakt. głosy chodziły że to jego znajomy był. ale jak nie to sędzia ok. jak z nim przez CB dyskutowałem o tym to jakoś dziwnie się nie mogłem z nim dogadać. ale nie ważne.
Asia rozmawiała z Arturem ale szybko się zmyła i w rezultacie nie wiem na czym staneło -
Po Łodzi12 gru 2005, 18:36SL3 - zmarzl i siedzial w aucie
Stałem na SL3, a zielonego pojęcia nie miałem, że ten gość w aucie siedzi...
A do tego wszystkiego przed rozpoczęciem rajdu wpuścił jakiegoś ziomka na trasę w szaro fioletowej Maździe (jeszcze wtedy nie miał numeru startowego). Koleszka pojeździł sobie trochę i potem zobaczyliśmy go na rajdzie.... już z numerkiem. Sędzia do odstrzału, a Mazda powinna zostać zdyskfalifikowana bez 2 zdań! Wjechali tam z pełną świadomością tego że nie wolno tak robić.
-
Po Łodzi12 gru 2005, 17:46Właśnie zapomniałbym. Po rajdzie mam w samochodzi trzy linki w tym jedna Wojtka - zerwana (przykro mi <img src="/images/graemlins/jezor.gif" alt="" />). Pozostałe dwie nie należą do mnie. Więc jeżeli ktoś mi jakąś pożyczał niech się zgłosi.
-
Po Łodzi12 gru 2005, 17:16ok, przyjmujemy
oczy nam (ja i Artur-komandor) się otwierają że kilku ze "starej wiary" zależało żeby impreza
nie wyszła...
teraz mi poradźcie:
numery telefonów do kilku sędziów wyrzucamy do kosza (BK, meta SL3, SL5), mało nam zostaje
dzień wcześniej mieliśmy szkolenie dla nowych sędziów, 18zgłoszeń, 4 przyszło, zresztą
obstawiali SL3 i SL4
czy zmniejszyć ilość SL (stosownie do posiadanej obsady) nawet puszczając je kilkakrotnie
(więcej niż 2)?
czy ściągać z innych klubów?
Tomaszów ok, ale też mają co u siebie robić ne mogą co chwila do nas przyjeżdzać (byli na
Prząśniczce)
jakie są reguły takiego ściągania, bo jak delegacje itp to się odbijemy od muru kosztów
foty czekam na link z Łódzkiej Grupy Fotograficznej, jeszcze chwila
pozdro
Wojtekw miarę możliwości można na jednym eselu zrobić 2 różne. tzn. jedziemy SL3 i 8 (ta sama trasa) potem jedziemy SL11 i 16 na tym samym obiekcie ale inaczej. albo pod prąd.. albo ze skrętem w inną uliczkę w miarę możliwości.. albo dorzuca się kilka słupków. Do tego nowi sędziowie i ktoś np. z innego AK o ile się da. jak połączysz wszystkie możliwości to może się udać tyle że to pracochłonne w organizacji. jakby co to przed rajdem mogę pomagać nawet jeżeli w nim jadę. ilu musi być sędziów na jednej trasie?
-
Po Łodzi12 gru 2005, 15:40czy gdzies beda zdjecia, filmy?
Fotki www.autoklublodz.pl lecz trzeba będzie poczekać aż wszyscy nadeślą.
Filmy Canal+ i Zigzag czy jakoś tak. Nie pytaj kiedy bo pojęcia nie mam. -
Po Łodzi12 gru 2005, 00:35Wkleję tutaj to co napisałem na Terytorium, bo zapewne zawodnicy jadący czymś innym niż Maluch tam nie wejdą. A więc CTRL-V
Stałem razem z Asią na środku (przy hopie) SL3 i SL8 przez cały rajd. Zbieraliśmy wyniki, słaliśmy je do centrali, wstrzymywaliśmy wyjazdy i wypatrywaliśmy pana z choinką, który chodził sobie z jednego miejsca w drugie, stale przecinając swoją drogą trasę rajdu.
Pierwszy startował Deptak. Trampek płakał, że go boli i pewnie przejeżdżając koło mnie pozazdrościł silniczka mojemu wozowi serwisowemu . Narobił trochę zamieszania z numerem startowym. META upierała się, że ma 36 (taki numer ma na maskach - niby skreślony), START obstawał przy 1, bo jedzie jako pierwszy, a ja na własne oczy widziałem, kiedy odbierałem razem z Deptakiem kartę drogową, że ma numer dziesiąty. Wszyscy przekonywali się nawzajem przez CB kto ma rację, aż na traskę wleciały szybkie niczym dziewczyny w żółtym maluchu, dziewczyny w żółtym maluchu (jestem ciekawy, kto zrozumiał to zdanie ). 3.. .2... 1.... i usłyszałem w fali tylko BWWRRRRRR. Przemknęły koło mnie na tyle szybko, że NIEZDĄŻYŁY MI POMACHAĆ (a obiecały)! Wykręciły chyba 53 albo coś koło tego. Potem był ojciec i syn w bobku z pomalowanymi uszczelkami no o posypała się reszta stawki. W śród nich był Michał w czarnym Swifcie, który zostawił lusterko na krzakach dzikiej róży. To od razu pobudziło nas do życia - coś się dzieje.
Puszczam telewizję - ustawi się gdzieś na środku, nadał nam START. Po chwili widzę małego kompakta z naklejeczką Canal+. Stanęli przed nami, zasłonili nam cały widok i powiedzieli, że nakręcą tylko jednego zawodnika i jadą na SL5, bo tam podobno jest ciekawie. Jak zobaczyli pierwszego ich zawodnika na tym eselu, kierowca od razu przestawił auto (żeby nam za długo nie zasłaniać) i powiedział, że chyba zostaną trochę dłużej. Miejsce rzeczywiście wspaniałe. Po prawej stronie wyjście z szybkiego łuku w prawo potem szczyt, a dla poniektórych hopa, trochę prostej w dół i lewa szykana (tzn. pierwszy w lewo). Czekamy, jedzie następny... brrrrr .... zwała - to chyba Ci z tych, co nie mieli pomysłu na niedzielę.... następny to samo. C+ się chyba nudziło. Ekipa zaczęła mówić coś o zrobieniu SETY czy jakoś tak, co chwilę później okazało się być wywiadem z nami . Pogadaliśmy trochę o rajdach, AKŁ i pracy społecznej poczym wóz telewizyjny opuścił SL3 nie wiedząc co traci.
Pierwszym samochodem, który wystartował po ich odjeździe był żółty SC. Wychodząc z szybkiego prawego przeholował.. wjechał lewym tylnym kołem w dziurę i wyrzuciło go po za tracę, obracając brykę w tak szybkim tempie, że chyba sam nie potrafię powiedzieć, co się dokładnie stało. Wywaliło go z trasy, ale jakimś cudem wylądował na kołach, co prawda dwóch - ale wylądował. Chwila musiała upłynąć zanim opadł na wszystkie lacie. Zapiął gałę i rura na metę. Co najlepsze - zgubił tylko halusa. W między czasie zjawił się jakiś kolega... zatwardziały fan i fotograf KJSów, ale nie udało mu się załapać na fotkach żadnego crasha. Już prawie pod koniec w ten sam zakręt wpadła srebrna Imprezka. Ja akurat wypatrywałem pana z choinką, który nie wiedzieć czemu przechodził z jednej strony drogi na drugą i tak kilka razy . Stanąłem tuż przy skarpie, w którą zaraz po przejechaniu przez dzikie róże uderzyła Subaretka. Dostałem prawie zawału, bo wypatrywałem tego gościa od Bożego Narodzenia i za cholerę nie widziałem, co robi to Subaru. Po raz kolejny SL wstrzymany, a my wraz z załogą szukamy części hehe.
Chłopaki w białym bobku z pizzą na masce byli jedynymi, którzy wykonali do nas gest podczas hardcoreowego przejazdu, mający znaczyć O! Siema .
Dołączył do nas Deptak, który tym razem DOJECHAŁ do mety rajdu <img src="/images/graemlins/jezor.gif" alt="" />.Odcinek się skończył i moje kombi przemknęło SL8 i dojazdówkę do SL9 jak godny rywal III klasy . Tam pogadaliśmy trochę z ekipą nr 1, czyli Wojtkiem i jego umysłowym. Podczas oczekiwania na ich start, chłopaki pokazali nam kopalnię, która miejmy nadzieję stanie się obiektem zmagań KJSowców. Świetne miejsce i liczę na to, że niedługo sami się przekonacie, o co chodzi.
SL10 należał do grafitowego Kadeta. Chłopaki wlecieli na szykanie dwoma kołami do rowu pod kątem ok. 45 stopni. Niby nic takiego, ale rów się skończył i przywalili w "koniec rowu" kasując trochę zawiechę. Wojtek zapytał się mnie czy pojadę go wyciągnąć czy jednak brakuje mi mocy... parsknąłem (mi? mocy?)....... zapiąłem gałę i ruszyłem. Kombi wypchane po brzegi pachołkami... kamizelkami i reklamówką stale odzywających się WalkiTalki ruszyło dzielnie na traskę. Rura i byle do przodu. Pilotował mnie Deptak, który jechał tę trasę już dwa razy, także niech się schowają najlepsze Subarety ... w mgnieniu oka zobaczyliśmy starszego brata mojej Asterki. Przy nim stał żółty Cieniak i jakieś duże, dostawcze, białe, "paskuctwo". Pomyślałem sobie na cholerę kazali komuś przyjechać jak mają takiego monstera? Nieważne. Zapieliśmy linkę i jedziem. Mocy nie brakowało, ale nie kupujcie Fuldy do wyciągania Kadeta z rowu, kiedy jest mokro. Z braku przyczepności zacząłem nim szarpać jednak linka się zerwała. Drugą dostaliśmy chyba z odzysku, bo jej stan techniczny daleko odbiegał od normy. Mimo wszystko dała radę... była z drutu . Potem znalazłem u siebie w aucie trzecią linkę także jestem teraz wyposażony jak trzeba . Kadecik wyszedł za trzecim razem, ale niebieski wóz serwisowy tak się spocił, że zaczął śmierdzieć - spaliłem sprzęgło . Zostawiliśmy załogę z rozbitym autem na środku drogi licząc, że LICENCJONOWANY sędzia i kilku jego pomocników usuną go z drogi i będziemy mogli wystartować ostatnie trzy czy cztery załogi. Mój renifer mknął ze spalonym sprzęgłem, z powrotem na start. Nie minęło pięć minut jak odezwała się reklamówka wypchana CBkami. Dobra, przerywamy. Opel ciągle stoi na środku drogi. Ja nie mam czasu. Niech ktoś go usunie i jadę do domu. Odcinek bez prawdziwego sędziego nie może być kontynuowany, tak więc chłopaki z "jedynki" zaczęli wykonywać telefony i szukać innego sędziego, który to poprowadzi. Ów śpieszący się sędzia znajdował się na szykanie, właśnie tam gdzie Kadet. Co się okazało, ten wielki biały bus należał właśnie do niego. No ręce mi opadły. Wbiłem cztery litery do fury i z gazem w podłodze dojechałem do miejsca wypadku. Opierdzieliłem załogę, że mają do cholery taki sprzęt (2auta), ludzi i każą przyjechać komuś od nas żeby zabrać auto z drogi!? Jedyne, co zrobili to kazali zdjąć koło biednemu właścicielowi poszkodowanej bryki, bo coś tam nie dało rady z zawieszeniem. Powiedziałem, żeby zabierali stąd tego białego „rupiecia”. Astra wypalając resztki sprzęgła ledwo dała radę Kadecikowi. Wciągneliśmy go na wąską przestrzeń, na której nie było rowu. Niestety, kiedy obejrzałem się do tylu... ku mojemu absolutnemu zdziwieniu ;P oczom mym ukazał się ciemny Opel bez koła blokujący jedyny w okolicy wyjazd z pola na drogę . [email]F@#k![/email] Zmęczenie dawało o sobie znać. Nie myśląc długo zrobiłem z Astry kombajn, który już naprawdę nie mógł jechać przez pola po kamieniach... poprzecznych przeszkodach, ze spalonym sprzęgłem, stertą pachołków... reklamó..... dobra nieważne. To już było . Rajd nareszcie ruszył. Załogi dokończyły zmagania i pojechaliśmy na uroczyste zakończenie rajdu do remizy strażackiej Ochotniczej Straży Pożarnej w Skoszewach.
Wybaczcie, ale palce mnie bolą i więcej już nie napiszę. Jak ktoś był to niech zda relację. Dodam tylko, że ów sędzia wychodząc z lokalu zachował się w stosunku do CAŁEGO RAJDU - również uczestników jak.... no wymyślcie sobie jakieś określenie żeby nie było, że nie miły jestem.
oww fck dopiero teraz zobaczyłem, ile napisałem.. soryy, że macie dużo czytania ale jak już jest to wysyłam
Co do organizacji. Traski super. Tak trzymać. Trochę pogiętej blachy, ale to w końcu rajdy... Jeżeli chodzi o organizaję to też duży +, bo sam na własnej skórze odczułem jak to wygląda i teraz dopiero wychodzi ile roboty trzeba wsadzić w coś takiego. Jak ktoś nie wierzy... niech się zgłosi na kurs i posędziuje trochę. Według mnie ten rajd powinien stać się linią wyznaczającą drogę jaką powinien podążać Automobilklub Łódzki. W styczniu mam już nadzieję pojechać swoim Pomarańczowym Rycerzem .
Wojtek - dzięki za tą kaskę, bo bym do domu nie dojechał
Pozdro
-
KLASA I KJS9 lis 2005, 09:16bo to jest rok 2005
na 2006 możemy (i chcemy) zmienić, tzn wrócić do źródeł
no własnie, czy bis i CC700 ma iść z 900?
zresztą czy w okr.łódzkim jest takowe autko? bo nie kojarze obecnie i z rok w tył
jasne
i tak jej pewnie nie bęzie bo minimum 5
klasa 1 - do 652ccm (czy do 704)?
no o to chodzi że "goście" z poza rejonu 900tkami u nas lądowali na równi z 1100 i na to były
uwagi
więc 903 będzie na 99% a jak się jedynie Piotr z Radomia pojawi i ja to i tak będziemy z 1100
czy 1200 smigać z braku zawodników, ale to juz inny problem
tylo granica dla Iszej na 652 czy 704?
od Ciebie wiem że Trabi i Maluch w miarę na równo idą
a jak CC700?
z tego co pamiętam to z jakieś 28sek do setki miał czyli podobnie, więc wg mnie 704 a nie 652,
chociaż z braku tych aut na starcie w zasazie bez znaczenia
niech się Tomaszów jescze wypowie i zmieniamy w OŁ
chyba że ramowy się zmieni to od nowa usiądziemy do tematu, bo założenie główne dopasować się
pozdropewnie że do 704cm3! miałem CC700 i maluszkiem spokojnie można się z nim ciąć po za tym to przedni napęd a przedni napęd to lipa <img src="/images/graemlins/jezor.gif" alt="" /> hehe. także jak się da to do 704!
-
KLASA I KJS8 lis 2005, 14:55heja
słuchajcie nie ma kłopotu zrobić na 2006 (przynajmniej w okręgu łódzkim-Łódź i Tomaszów) tak jak
chcecie (numen, depcioo), idealny moment na to tylko ustalmy jakąs wersjęna chwile obecną jest koncept 2006 taki (jak w PPAIKu):
klasa 1 samochody FIAT 126 o pojemności do 652 cm3
klasa 2 do 903 cm3
klasa 3 powyżej 903 cm3 do 1300 cm3
klasa 4 powyżej 1300 cm3 do 1600 cm3
klasa 5 powyżej 1600 cm3
ale można z I szą do 704 bez malucha zrobić
a IIgą 705-904
ale wtedy aż sie prosi żeby skasować 904 i zrobić granicą dla IIgiej za Cc/Sc1100
tyle że spotkaliśmy się z uwagami załóg jadących u nas gościnnie, że jak nie ma klasy 9setek to
u siebie jeżdzą inaczej a u nas inaczej i to bez sensumnie się 704 podoba, bo zamieszania nie wnosi a i załoga na występach gościnnych ma prawie tak
jak w ramowymtylko co z 705-904?
to co tu napiszecie będzie miało znaczący wpływ na wygląd klas, w końcu to dla Was
pozdro
Wojtek
poczekaj poczekaj. Na Prząśniczce klasa druga była do 1150ccm. Jeżeli w przyszłym sezonie klasa II ma być do 903 to prawie nie ma problemu. z klasy pierwszej wystarczy wyciąć zwrot "FIAT 126" i będziemy mieli klasę do 652ccm. w ten sposób damy Tabom szansę i klasa II i tak nie wiele straci. klasa druga to rozumiem CC700 CC900 może jakieś Tico czy Matiz hehe aa no i BIS.
Problem był by zupełnie inny gdyby II miała być do 1150ccm tak jak na Prząśniczce. Wtedy robimy do 704 klasę pierwszą bo i tak CC700 Bisy i Traby chyba darowały by sobie staarty do 1150ccm i problem rozwiązany.
Wracając do pierwszego przypadku klasy drugiej do 903ccm. Odebranie Traba i jeszcze jakichś rzadko spotykanych pojazdów z klasy II nie zubożyło by jej. Liczę na to, że dzięki takiemu podziałowi spotykalibyśmy czasami w klasie I pojazdy inne niż 126p. sformułowanie "samochody FIAT 126" w I klasie jest zuuupełnie niepotrzebne. jeżeli ktoś uważa inaczej niech no mnie przekona i poda jakieś argumenty bo ja szukam i nie widzę....
czyli:
klasa 1 - do 652ccm
klasa 2 - do 903ccm
klasa 3 - do 1300ccm
klasa 4 - do 1600ccm
klasa 5 - od 1600ccmsory że tak chaotycznie ale strasznie się spieszę
pozdrawiamaa i depciooo ma racje. Klasa pierwsza dlaa 126p jest jakby klasą dla "samochodów specjalnych" które "ledwo" co są samochodami.
aa Wojtek... jeżeli wersja I do 704 to przecież można by II zrobić do 1100 żeby i CC1100 mogły walczyc ale pytanie co na to posiadacze CC900
-
KLASA I KJS7 lis 2005, 22:51No i tym sposobem robi Ci się siedem klas z szczerze mówiąc nikłym prawdopodobieństwem
zapełnienia każdej, poza tym drożeje wpisowe o cenę pucharów (6xklasa).a ja klas wcale więcej nie chcę tylko chcę powiększyć klasę I przynajmniej do 704ccm