5.00 rano, temperatura nie przekraczała -25 stopni Celsjusza. Każdy normalny człowiek nie wyściubia nosa z pod kołdry. My natomiast zwarci i gotowi wybieraliśmy się na rajdzik. Wszystko zapowiadało się wspaniale. Pierwsze problemy spotkały na pewno wielu z nas pod domem, kiedy akumulatory odmawiały posłuszeństwa. Szczęście dla mnie, że w wozie serwisowym mam nowy akumulator, także moja rajdówka na holu odpaliła bez większych problemów.
Byliśmy spóźnieni. Przed nami długa droga z Retkini na Strykowską. Na tym odcinku moja noga wciskała gaz w systemie zerojedynkowym – albo decha albo luz. Dwa ryczące bolidy, Trabi i Bobek śmigały do celu budząc przy okazji całe miasto z zimowego snu. Już na tej trasie zdaliśmy sobie sprawę, że na ogrzewanie nie można liczyć. Mój pilot wykonywał jedną monotonną czynność – skrobał szybę, nonstop przez cały rajd. Nogi mi odmarzały. Szczególnie przy prędkości 110km/h dawało się to odczuć, gdyż arktycznie powietrze wlatywało mi na nie przez dziury w „podłodze” bagażnika. W rezultacie, kiedy dotarliśmy na Rogi cieplej było nam na zewnątrz auta niż w środku. Szybko śmignęliśmy do budynku Restauracji na opóźnioną odprawę. Sędzia od BK tym razem był jak najbardziej w porządku i liczę, że go również spotkamy na następnym rajdzie.
Jako, że jechałem pierwszy nie zmarzłem za bardzo przed próbą. Na rozgrzanie skrobaliśmy z pilotem szybki, co dawało tyle ile trzy pary skarpetek na nogach przy dwudziesto stopniowym mrozie – czyli nic. 3… 2….. 1…. i jazda. Miałem przyjemność być kierowcą, którego auto, jako pierwsze wyjechało na próbę czasową w tym sezonie. Traska fajna, ja natomiast nie mogłem zrozumieć mojego Boba. Ja mu w prawo a on prosto, ja mu prosto a on…. w prawo. Tak tak, koleiny na długim łuku po pierwszej dziewięćdziesiątce nie pozwalały na złożenia auta bokiem. Kiedy tylko się rozpędziłem Maluszek prowadzony przez koleiny lekkim łukiem wyskakiwał z nich i jechał prosto. Na pewno częściowo odpowiadał za to brak zimówek z przodu no i… moja nieszczęsna zawiecha. Traskę jechałem szybko, lecz z błędami i tak do końca rajdu. Nie mogłem dojść do jakiegoś porozumienia z moją bryką. Magiczny czas 120sek. pozwolił mi po pierwszym SLu zajmować trzecie miejsce w klasie, (jak kto woli – przedostatnie:/). Maluszek Kamila i jego taty spisywał się lepiej na tej trasce, odrywając koła od śniegu na nierównościach. Trabi Marcina poradził sobie jeszcze lepiej, także traciłem już do lidera 4 sekundy. Stojąc i czekając na przejazdy innych pozazdrościliśmy wyższym klasom ogrzewania. Ponieważ część sędziów nie stawiła się na rajdzie musieliśmy czekać aż wszyscy skończą SL1 i wraz z ekipą w żółtych kamizelkach przemieścić się na kolejne esele. Ekipa dowodząca, która nie bała się zimna i przybyła na imprezę była jak najbardziej profesjonalna i wielkie dzięki im za to.
SL2-4 obstawiałem jako sędzia na Rajdzie Świątecznym, wiedziałem, czego mogę się po nim spodziewać. Oczekując na rozstawienie startu i mety urwał mi się wydech inż. Deptaka, który był właśnie w fazie testów. Nie tyle sam wydech ile mocowania, więc trzymał się on na samych kolankach i modliłem się o to, aby nie odpadł. Śmignęliśmy próbny przejazd i na SL3-5 spotkałem się z moją pierwszą zaspą. Wpadłem w nią dość głupio i ostro także w wydobywaniu Bobka pomagał nam sędzia. Wygiąłem rejestrację i zderzak także mała strata… można śmigać dalej. Zaczęła się próba czasowa. SL4 przejechałem dość odważnie, ale widać nie na tyle na ile można było. O 2 sekundy lepszy okazał się Kamil i Marek w ósemce, Trabancik był ½ sekundy gorszy. Kolejny odcinek miałem zamiar przejechać na kamikadze, lecz stanąłem w poprzek drogi już na pierwszym zakręcie, także za wiele do stracenia nie miałem i chyba udało mi się trochę to odrobić.7 sekund gorzej od Deptaka, który poprzez limit ojca i syna (wypadli z trasy na lewej 90’) przejął fotel lidera kl.I.
SL5 dzięki pomocy zawodników został rozstawiony przed przyjazdem sędziów, co przyspieszyło znacznie sprawę. Operacją kierował Piter, który ostro udzielał się i pomagał przez cały rajd. W oczekiwaniu na start, mój wydech wypluł resztki maty wygłuszającej zaśmiecając parking Carrefura i rozśmieszając publiczność. Na tej próbie pojawił się Krzysiek i Szary z Terytorium 126p, co bardzo mnie ucieszyło. Zdążyliśmy zjeść, wypić kawę nim sędziowie się zjawili i mogliśmy ruszać. Na dobry początek mój Maluszek odmówił chęci skręcania przy pierwszym łuku i byłem zmuszony przyłożyć mu kolejną zaspą. Troszkę mnie to spowolniło jednak udało mi się przez nią przejechać. Na nawrocie Bob odwdzięczył mi się pięknym za nadobne wykręcił za ciasne jeden osiem, co zmusiło mnie do cofania. Na samym końcu tuż przed metą chciałem złożyć Fiacika bokiem przed samym objeżdżaniem pachołka, lecz nie dość, że zrobiłem to za wcześnie to jeszcze zbyt bardzo doceniłem piaskarkę, która przejechała po trasie przed startem, wykręciłem efektowne trzy sześć przy 60km/h i dotoczyłem się do mety. Tragedia pomyślałem. Nie potrafiłem zapanować nad własnym autem. Ponieważ mam uraz psychiczny wynikający z doświadczenia w przewracaniu się Maluchem podczas prób asfaltowych nie mogłem się przełamać i jechać na całego. Stanąłem obok Szarego i wspólnie oglądaliśmy kolejne przejazdy. Kamil bardzo ładnie przejechał trasę, co widać było po czasie, jaki uzyskał. Nadeszła kolej na Deptaka. Liczyłem na to, że przejedzie ten odcinek nienajlepiej i nie stracę zbyt dużo do niego. Po dość długim oczekiwaniu zza budynku hipermarketu wyłonił się Trabant z kupą śniegu na zderzaku i halogenach . Szary, Krzysiek, mój umysłowy Walec i ja ryknęliśmy śmiechem. Przez myśl mi nie przeszło ze mógłby wylecieć, a tu masz... aż go wypychać musieli. Tym sposobem, mimo koszmarnego przejazdu udało mi się odrobić straty i zasiąść przynajmniej na moment na fotelu lidera. 11 sekund przewagi nad Deptakiem i 20 nad Kołodziejkiem dawało ogromne szanse na zwycięstwo.
Radość nie trwała długo. Już na następnym SLu na Rogach straciłem 22 sekundy. Najpierw stanąłem w poprzek drogi, potem wleciałem w zaspę i wyjeżdżałem z niej w astronomicznie długim czasie. Moje cztery koła nadal nie chciały skręcać, może było im za zimno <img src="/images/graemlins/jezor.gif" alt="" />. Na koleiny na długim łuku narzekał także Kamil. To one prowadziły tam nasze auta, a nie my. No niestety, ja trafiłem gorzej i szlag trafił moją przewagę nad stawką. Szkoda. Ekipa siedemnaście, czyli Deptak i Janek ładnie śmignęli tę traskę i zyskali 3sek nad ojcem i synem, co dało w sumie 15sekund przewagi. Przyszedł czas na wymianę kuponów na zupkę w restauracji, ogranie się trochę i przemieszczenie się na Puszkina. Iglasta i Carrefur zostały odwołane ze względy na późną już porę. Szkoda, bo były to bardzo fajne odcinki. Wszystko przez nieprofesjonalne zachowanie nieprzybyłych na rajd sędziów.
Był to bardzo szybki odcinek na zamkniętym skrzyżowaniu ulic Dąbrowskiego i Puszkina. Zmienna nawierzchnia szczególnie na pierwszym przejeździe wywoływała we mnie bolące wspomnienia związane z przewracaniem się. Za pierwszym razem śmignąłem prawie bezbłędnie, lecz wolno. Pojechałem szybciej niż Trabant, lecz wolniej niż Kamil, który zaskoczył mnie niesamowicie gdyż zrobił tą trasę o 10sekund szybciej niż my. Na drugiej próbie postanowiłem jechać na max, gdyż miałem do odrobienia 12 sekund i prawdę mówiąc liczyłem na błędy przeciwników. Mimo wszystko jechałem zbyt defensywnie, a do tego musiałem cofać na nawrocie i szlag trafił wygraną. Deptak ostrożnie wykręcił taki czas jak i ja, a Kamil, mimo pomyłki na trasie rozwalił nas doszczętnie. Schowaliśmy się na moment w Audicy kumpla żeby ogrzać łapy i śmignęliśmy do Zajazdu Na Rogach na zakończenie rajdu. Czwarty w klasie I nie miał szans nawiązać z nami walki ze względu na kiepskie ogumienie.
Mimo wszystko klasę I połączono z jednozałogową klasą III z braku zawodników i niestety o podium mogłem zapomnieć.
Wydaje mi się, że impreza udana. Sędziowie przybyli na rajd byli świetni i widać, że niczego na siłę nie robili jak w przypadku Rajdu Świątecznego. Naprawdę cieszę się, że mogłem wystartować i dzielnie walczyć z rywalami. Świetna zabawa nawet przy iście syberyjskich warunkach. Dzięki wszystkim za dobrą zabawę i pomoc w wypychaniu i odpalaniu furki. Pozdrawiam.
Najnowszy post utworzony przez Numen
-
RE: KJS "Babci i Dziadka" :) - Łódź - po Imprezie
-
RE: Po Łodzi
sorry, ale mialem inne sprawy na glowie do wczoraj, jakos moze oddaj bo lepiej sie czuje jak ja
mam napisz mi na priv w jakich okolicach bywasz...A ja Ci myślisz wiem jak się ty PMa wysyła <img src="/images/graemlins/jezor.gif" alt="" />. Retkinia Squere Garden i tyle . Pracuje cały tydzień dość długo także może być ciężko
-
RE: Po Łodzi
Rafal pisal o wczesniejszych rajdach i slickach rajdowych zapewne
Mam Ci jakoś oddać tę linkę czy czekamy do 22.01, bo jakoś nie widzę zainteresowania? <img src="/images/graemlins/niewiem.gif" alt="" />
-
RE: Po Łodzi
2gi raz juz dziś pukam ale ni ma nikogo
żadnej wiadomości nie dostałem, podaj mi swoje to się na bank złapiemy
-
RE: Po Łodzi
Witam.
Jako pilot załogi z Czarnej Astry w barwach Rodmosu mam pare uwag:
1.Sedzia startowy z prob 1-6 puszczał zawodnikow jak by komary odganiał (Załoga co strzeliła
dacha miała przez to spozniony start o 1-2 sekundy , my na SL6 tez).
2.Sedzia z SL3-8 (sedzia koncowy) nawet nie raczył na mecie z samochodu wysiasc , jak
zatrzymalismy sie tam na SL3 to zastanawialismy sie przez pare minut czy to jest meta czy
nie.
Wiem ze było zimno ale jak chce byc sedzia to do czegos to go zobowiązuje.
3.Troszke doły były <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" /> dla nas skonczyło sie to : peknieciem amorka na SL2 , urwaniem wydechu na
SL 3 lub 4 , oraz rozwaleniem koła na SL5 wiec druga petle juz jechalismy zeby tylko
dojechac.
Ogolnie trasy mi sie podobały , szybkie kawałki , 5 dla wojtka za znalezienie ich.
Pozdrawiammam Wasz wieszak do wydechu. potrzebujecie czy moge wywalić?
w sumie to tez mam Astrę więc może się przyda <img src="/images/graemlins/wink.gif" alt="" />.W sprawie linek i tego wieszaka piszcie na GG <img src="/images/graemlins/zakrecony.gif" alt="" />1133899<img src="/images/graemlins/zakrecony.gif" alt="" />
-
RE: Po Łodzi
poplakalem sie ze smiechu jak to czytalem. wybaczcie to zamieszanie z kadetem to po trochu
moja wina bo nie zauwazylem ze urwal swozen na wachaczu, a Duczek chcial bardzo dojechac do
mety wiec rozpoczelismy procedure wyszarpania go z rowu. gdybym to zauwazyl to bysmy go nie
ruszali a wyszarpala by go laweta.i wtedy byśmy nigdy rajdu nie ukończyli bo laweta przyjechała jak zjeżdżałem do bazy... a jechałem na szarym końcu. dobrze że wyszedł
-
RE: Po Łodzi
ja szukam swojej stalowej - byla przepleciona przez uszy od tej zerwanej, nie widziales moze?
spoko spoko... tutaj też bywam. Mam Twoją linkę... mogę Ci oddać tylko nie bardzo wiem jak <img src="/images/graemlins/jezor.gif" alt="" />.
Została jeszcze jedna, zapakowana chyba nówka. Czyja? Jak się nikt nie złosi to przechodzi na stan AŁ. -
RE: Po Łodzi
Bo w tej chwili poruszany jest już tylko problem pomiaru czasu, nielegalek, neutralizacji i
reszty wpadek, za co słusznie O pozytywach najwyraźniej już ludzie zapomnieli Ale tak
jest zawsze - ktoś podrzuci temat (czasem mi się też zdarza ) więc ktoś inny ma okazję i
"jedzie" a to co dobre idzie w zapomnienie Tak to jest niestety - a szkodaa to dlatego, że wyobrażamy sobie rajd idealny i dążymy do niego. to co wyszło zostawiamy w spokoju bo wszyskko jest OK, a męczymy to co nie wyszło <img src="/images/graemlins/bravo.gif" alt="" />
-
RE: Po Łodzi
Ja mam duzo zdjec, z sl1 mam chyba zdjecia wiekszosci zalog. Moge przeslas, ale byly robione w
najwiekszej rozdzielczosci i kazde zdjecie to ponad 1mb... A ja nie wiem jak je
pozmniejszac...Nie masz żadnego znajomego który to potrafi zrobić? Trzeba mieć przede wszystkim program do tego.
-
RE: Po Łodzi
Eee. Jak przesunac licznik w kamerze?
Chcialbym ta sytuacje wyjasnic bo zgrzyty a propos czasow na kjsach to norma jak widze i trzeba
dac mozliwosc wyjsnien zawodnikom. Przeciez nikt nie bedzie skladal oficjalnych protestow z
wplata. Sam pzreszedlem cos takiego w Skierniewicach jak sedzia mi taryfe za darmo
przywalil.nie wiem jak bo sam tego nie robiłem aczkolwiek słyszałem o takich jazdach... szczególnie w cyfrówkach. Więc trzeba by kamerkę wsadzać do aut z Automobilklubu.
Co do fotokomów to wyjście idealne, ale skąd brać kaskę na ten sprzęt. AŁ dopiero się odradza...