No i problem się rozwiązał:
Dzięki wszystkim za zainteresowanie i komentarze
Pozdrawiam
No i problem się rozwiązał:
Dzięki wszystkim za zainteresowanie i komentarze
Pozdrawiam
Po pierwsze się niemartwić, po drugie działać dopiero wtedy gdy przyjdzie - odwołac sie.
Zadaniem fotoradaru jest namierzyć kierowce który przekroczył prędkość, anie tego co jechał
prawidłowo.
No w sumie tak, nigdy nie miałem do czynienia z fotoradarami tylko z gliniarzami z krwi i kości Ale wiesz - w IV RP jest wszystko możliwe <img src="/images/graemlins/wink.gif" alt="" /> Być może wyjdzie na zdjęciu że jestem w aktach IPN albo cuś <img src="/images/graemlins/wink.gif" alt="" /> A tak zupełnie OT to przebywałem na Targówku a to chyba Twoje okolice??
Motomania-ML-802288-ML-
Wątek poszedł na Motomanię, tam będzie więcej kierowców doświadczonych w sprawach fotoradarów :-) .<br>Wątek został przeniesiony na kącik: Motomania. Aktualnie możesz go znaleźć pod <a href="http://zlosniki.pl/showthreaded.php?Cat=&Number=802288&page=0&view=collapsed&sb=5&o=&vc=1">TYM ADRESEM</a>. <BR>Przeniesiony przez: leo. Jeśli nie zgadzasz się z tą decyzją możesz napisać <a href="http://zlosniki.pl/sendprivate.php?Cat=&User=2718&Board=&Number=&what=addon&page=&view=&sb=&o=&fpart=&vc=">PRIV</a> do przenoszącego.
Witam!!
W trwający jeszcze długi weekend wybraliśmy się z Żonką, dzieciakiem i teściami do rodzinki w Warszawie. Sobotniego ranka wzięliśmy od teściów skodę (klima) i udaliśmy się do jednego z centrów handlowych w śródmieściu. Kiedy jechaliśmy ulicą Jagiellońską nagle ukazała się nam tabliczka z napisem KONTROLA RADAROWA a w jakieś 100 m za nią fotoradar. Dozwolona prędkość na tym odcinku to 60 km/h. Z racji tego, że nie znam dobrze stolicy, więc jechałem właśnie 60 km/h. Gdy dojeżdżałem do radaru nagle jebudu i mamy cię - błysk flesza. Kątem oka zobaczyłem w lusterku mijające mnie skrajnym lewym pasem renault megane, które jechało dobrze ok. 100 km/h. Jestem w 100% pewien ,że to właśnie jego prędkość wzbudziła działanie fotoradaru. Sęk w tym, czy na takiej fotce będzie to jednoznaczne?? Z technicznego punktu widzenia wyglądać to będzie podobnie jak kiedy dwóch biegaczy jednocześnie wlatuje na linię mety. I domniemywa się że mają taką samą/podobną prędkość...
Pomijając fakt, że auto którym jechałem nie należy do mnie ciekaw jestem, czy jak przyjdzie nieszczęsna fotka do moich teściów to będzie możliwa jakaś droga odwoławcza?? Nie wiem czy częto zdarzają się takie sytuacje ale po prostu krew mnie zalewa na myśl, że będę musiał zabulić za to że a) jechałem zgodnie z przepisami i b) jakiś debil niekoniecznie z nimi zgodnie.
Szanowni Ticofani - jak widzicie wyjście z takiej sytuacji?? Może od razu wysmarować maila do stołecznej policji z informacją o zaistniałej sytuacji?? Może moje tłumaczenie będzie bardziej wiarygodne, jeśli złożę je przed otrzymaniem wątpliwej fotki?? O ile takową dostanę (znaczy posiadacz auta)...
Pozdrowionka
Witam !!
Ostatnio również przechodziłem przez temat likwidacji miękkiego pedału hamulca. Poprzedni właściciel powiedział, że jeździł do mechaników i mu mówili, że ten typ tak ma.
Ale do rzeczy: nie odpowietrzałem tak jak pisał Trzeciak. W sumie potrzebne były 3 osoby: ja wciskałem pedał hamulca (powoli, do podłogi, potem całkiem odpuszczać), druga osoba kontrolowała poziom płynu w zbiorniczku i na bieżąco go uzupełniała (w przeciwnym razie przy zejściu poziomu płynu w zbiorniku układ mógłby łapać lewe powietrze). Trzecia osoba siedziała przy kole i machała odpowietrznikiem.
Powiem ci, że sama operacja odpowietrzania trwała ponad pół godziny i w sumie przelałem płyn hamulcowy 3 RAZY przez cały układ (spuszczony płyn wlewany był z powrotem do zbiorniczka - oczywiście przy zachowaniu odpowiedniej czystości itd.). Po około 20 minutach odpowietrzania, gdy nie pojawiały się już pęcherzyki powietrza zamknęliśmy odpowietrznik i poszliśmy na fajkę/piwko/pepsi <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" /> Po około 10 minutach zabraliśmy się znowu i.... pojawiły się pęcherzyki. Całe szczęście szybko się skończyły pokazywać i po jakiś 5 minutach zabrałem się do składania wszystkiego do kupy. Pedał nawet się nie da wcisnąć do końca a hamowanie zaczyna się już bardzo szybko.
Jak widać nie jest to ekspresowa czynność ale myślę, że hamulce są zbyt ważnym elementem auta, żeby podejść do tematu po tzw. łebkach. Mieszkasz w tym samym mieście - walnij na priv jakiś termin, podjedź i spróbujemy to u ciebie.
Pozdrawiam
Zgadzam się z Wami. Moje obserwacje są następujące: niestety nasze samochody wzbudzają agresję
wśród części kierowców, po prostu dostają "małpiego rozumu" żeby tylko wyprzedzić. A może
mają jakieś problemy zdrowotne i chcą się dowartościowaćBMW czy Golfow dlatego nie biore tego do siebie.
Hehe, przekonałem się kiedyś o tym. Wracałem z Łodzi w kierunku Piotrkowa Tryb. autostradą. nie ukrywam, że spieszyło mi się, więc jechałem ok. 130km/h (przepisowo <img src="/images/graemlins/wink.gif" alt="" /> )
Po kilku kilometrach zacząłem doganiać białą toyotę yaris z logo centralwings. Gostek jechał tak do 120 km/h. Gdy go wyprzedziłem zobaczyłem pianę na ustach klienta, od razu zaczął rwać do przodu, bezmyślnie wręcz (obserwowałem go w lusterku - gość zmieniał pasy bez spoglądania w lusterko), o mało jakiś ford nie wjechał mu w kufer. No ale udało mu się, wyprzedził mnie a ja jechałem swoim tempem.
Całe szczęście w miejscu gdzie wlatuje trasa z warszawy często stoją niebiescy w tym dniu mnie nie zawiedli i gościa wyhaczyli.Gość zatrzymał się jakieś 200 m za radiowozem i jak debil, nie czekając na jakikolwiek znak ze strony gliniarza zaczął cofać... NA AUTOSTRADZIE !! Nawet nie zjechał za ciągłą linię i pas, który ona wytycza. Tylko ordynarnie, po prawym skrajnym pasie. Nie odmówiłem sobie przyjemności obtrąbienia go.
Mam nadzieję, że dowalili mu strodze.
Pozdrawiam
Podepnę się do tematu.
Autko służy mi głównie do dojazdu do pracy (160 km dziennie) więc postanowiłem nie oszczędzać na amorach. Już jakiś czas temu dało się odczuć tzw. dobijanie i pływanie na zakrętach (bardzo nieprzyjemne uczucie). Kupiłem KYB gazowe, zapłaciłem 83 zł./szt (sklep Auto Motor w Łodzi - róg rewolucji 1905 i piotrkowskiej). Zgodnie ze wskazówkami Sharkiego psikałem 2 dni wcześniej (3 x dziennie) śruby mocujące amorki WD 40. Puściły bez najmniejszych problemów. Problem miałem tylko z dostaniem się do górnej śruby po lewej stronie - przeszkadzała rura wlewu paliwa (wystarczy ją ściągnąć).
Robota trwała jakieś pół godziny, efekt zwalający z nóg - żadnego bujania, tył świetnie "połyka" nierówności.
Przeraziłem się stanem starych amorów - chodziły jak pompka do roweru <img src="/images/graemlins/wink.gif" alt="" /> Po drugie okazało się, że poprzedni właściciel wymienił tylko jeden amorek, drugi był jeszcze fabryczny
<img src="/images/graemlins/blush.gif" alt="" /> Z racji tego, że wymieniałem przy okazji linkę ręcznego to zajrzałem do bębnów. Z prawej strony stare szczęki, nowy cylinderek. Lewa strona na odwrót <img src="/images/graemlins/shocked.gif" alt="" />
Zastanawia mnie, czemu ludzie z uporem maniaka chcą się zabić <img src="/images/graemlins/niewiem.gif" alt="" /> Masakra...
I jeszcze jedno spostrzeżenie a propos samoregulatorów. Zanim założyłem bębny sprawdzałem jak chodzą z tyłu szczęki. Brat wcisnął pedał hamulca - tłoczki rozparły szczęki czyli wszystko <img src="/images/graemlins/waytogo.gif" alt="" /> Zaciągnął ręczny i również wszystko w porządku. Różnica w tym, że samoregulator pracuje TYLKO przy używaniu ręcznego. Wniosek prosty - używać ręcznego (stąd ta sugestia, bo czytałem w niektórych postach, że niektórzy używają ręcznego baaaardzo rzadko, autko zostawiając tylko na biegu). Miałem kilka aut, od malucha począwszy i zawsze używałem ręcznego (bez względu na porę roku, temperaturę). Nigdy nie zdażyło mi się jakieś przymarznięcie szczęk itp.
Sorki za podpinkę i trochę przydługie dywagacje.
Pozdrawiam
Gotować to kilka minut.
Ciekawe jak z zapachem w trakcie gotowania...
Kiedyś miałem simsona i wziąłem się za czyszczenie gaźnika metodą wygotowania w occie. Matka mnie chciała z domu wywalić
Witam!!
Wczoraj rozmawiałem ze znajomym, który jest kierownikiem warsztatu w dawnym DU (teraz Chevy <img src="/images/graemlins/zakrecony.gif" alt="" />). Rozmawialiśmy właśnie o bębnach (co prawda w kontekście łożysk) i powiedział mi o pewnym udogodnieniu, które powoduje, że bębny się nie zasyfiają. Otóż należy zamocować na wahaczach coś w rodzaju lotki w blachy ocynkowanej o wysokości 3, 4 cm, mocowana za pomocą wkrętów samowiercących. Mówił, że rozwiązanie takie powoduje zmianę kierunku syfu - wali po prostu w podłogę. Fabryczny przekrój wahacza powoduje, że brudna woda zatrzymuje się na wahaczu i pęd powietrza podczas jazdy kieruje ją po wahaczu wprost w okolice bębna.
Umówię się z nim na oglądnięcie takiego czegoś (podobno wszyscy jeżdżący Tico u niego w serwisie mają taki patencik) i porobie fotki. No i prawdopodobnie zrobie też coś podobnego.
A jeśli chodzi o samą konstrukcję bębnów to też wspominał, że bodajże od 99r. coś było w nich zmieniane i dzięki temu stały się bardziej "szczelne"
Cześć!!
Wg mnie to łożysko. Podczas obciążania koła zużyte łożysko daje znać o sobie.
Co do SKF - też u siebie założyłem, zapłaciłem 2 zł więcej niż za CX. SKFy to dobre łożyska, zakładam je już do 3 auta i nie narzekam. Inaczej się miała sytuacja z CX- potrafiło się odezwać już po 4 miesiącach od wymiany <img src="/images/graemlins/blush.gif" alt="" /> i osobiście nie polecam.
Tylko uważaj żebyś ocelota nie wyświnił <img src="/images/graemlins/biglaugh_.gif" alt="" />
Czy dobrze widze, że jest tam nawalone mnóstwo smaru ?
Nie...to tylko tak wygląda. Troche mi sie przyczepiło syfu jak czyściłem bęben szczotką drucianą. Potem całość przetarłem szmatą i dołożyłem lekko towotu
A tak wyglądają wnętrzności bębna <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" />
Całość operacji trwała u mnie 1,5 godziny z czego pół godziny mocowałem się ze ściągaczem bębna (lekko zardzewiał <img src="/images/graemlins/wink.gif" alt="" />
Auto jest mi potrzebne do dojazdu do pracy. Gdy wracałem w piątek z roboty zaczęło mi rzucać tyłem. Łożysko wyło mi już jakiś czas (raz głośniej raz ciszej) ale nigdy nie miałem czasu na wymianę. Zatrzymałem się i poruszyłem kołem. Luz nie był znaczny ale mimo to oblał mnie zimny pot. Co prawda było już po 18 ale na szczęście właściciel jeszcze był w sklepie i udało mi się kupić łożyska (20 zł/kpl) Sobota - święta, sklepy i warsztaty zamknięte a auto potrzebne na poniedziałek Podjechałem do znajomego co ma garaż... i po kłopocie. A pieniądze zaoszczędzone na mechanikę poszły na wodę ognistą
Naprawde nie jest to trudne
widok bębna od strony zewnętrznej
Po wybiciu większego łożyska wyciągnąłem tulejkę i wybiłem mniejsze łożysko
widok bębna od strony wewnętrznej.
Większe łożysko wybiłem jako pierwsze długim śrubokrętem. Oczywiście wybijałem od drugiej strony bębna <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" />
Wczoraj przechodziłem przez wymianę łożysk. W związku z tym zamieszczam kilka dodatkowych fotek.
Widok po ściągnięciu bębna
Witam,
Mam takie pytanko, po wkręceniu silnika na nieco wyższe obroty np. przy ruszaniu, słychać w
kabinie odgłos przypominający udeżanie drucikiem o jakąś metalową blaszkę (jakby zamek od
pokrywy filtra powietrza nie był zamknięty) czy czasem zaworki się nie rozrególowały? Nie
rególowałem ich od zakupu czyli jakieś 50 000 km temu. do tej pory było wszystko OK. A i
ile może kosztować uszczelka pokrywy zapewne będzię do wymiany, jeszcze nigdzie nie
szukałem.
Uszczelka jakieś 8-10 zł. Regulacja od 20 do 30 zł. Sama regulacja trwa ok. pół godziny po całkowitym ostygnięciu silnika.
A jak u Ciebie ze spalaniem??
Ufff!!
Podczas przerwy śniadaniowej w pracy odstawiłem autko do QService w Koluszkach na wspomnianą regulację. Po pracy odebrałem , no i <img src="/images/graemlins/yay.gif" alt="" /> wszystko gra. Zmierzyli mi ciśnienie na cylindrach, przeczyścili profilaktycznie kopułkę. Silnik bzyczy równiutko, po ściągnięciu fajki ze świecy 1 gara od razu się przymula. Nie wiem jeszcze jak ze spalaniem (dopiero jutro tankowanie), na pewno muszę zmniejszyć mu obroty na jałowym, bo był ustawiany na rozregulowanych zaworach.
A najlepsze jest to, że wykasowali mnie na całe 25 zł (uszczelka moja)
Witam!!
Niedawno kupiłem Tikacza, pierwsze co zrobiłem to powymieniałem płyny, olej itd. Po odzyskaniu oddechu (nowy filtr powietrza) auto zaczęło dziwnie pracować (brak niskich obrotów biegu jałowego, nierówne przyśpieszenie na zimnym silniku). Pojechałem na regulację na analizatorze spalin, wszystko poustawiali no i gra.
Codziennie robię 150km do i z pracy, dlatego kupiłem Tico wiedząc ile to autko pali (tymbardziej że jest zagazowane). Po pełnym zatankowaniu gazu (30l) przejechałem 390 km <img src="/images/graemlins/shocked.gif" alt="" /> Zaznaczam, że większość trasy to tzw. gierkówka ok. 40km a reszta to kilka wiosek. Nie przekraczam 100km/h, staram się jechać płynnie.
Po otrzeźwieniu na stacji paliw od razu pojechałem do mechanika. Stwierził , że z instalacją jest wsio OK a winą obarczył złe ustawienie zaworów. Rzeczywiście silnik nie pracuje równo, chodzi jakby na 2 i pół cylindra. Po zdjęciu przewodu WN ze świecy na 1 garze praktycznie praca silnika nie ulega pogorszeniu. Więc na pewno na tym właśnie cylindrze któryś zawór niedomaga. Ale mechanik zaczął mnie straszyć, że może to też być wypalenie gniazda zaworowego, przez co straci ciśnienie w cylindrze.
Trochę się rozpisałem na temat historii choroby <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" /> Pytanie: czy to możliwe?? Auto ma przejechane 65 kkm, serwisowane, paliwo lane na autoryzowanej JEDNEJ stacji (dziadek, poprzedni właściciel to pedancik), na lpg zrobione ok. 20 kkm.
Moim zdaniem mechanik chciał mnie wyczuć czy mam jakieś pojęcie w tym temacie bo gdy o tym mówił dziwnie się uśmiechał. Pewnie chciał, żebym zostawił auto na regulację a po 2 godz. niby pracy zadzwoni,że trzeba głowicę ściągać itd.
Czy znany jest Wam przypadek wypalenia gniazd zaworów w tym dosyć trwałym przecież silniku??
Witam!!
Po pierwsze gratuluje zostania Ojcem <img src="/images/graemlins/20.gif" alt="" />
Co do fotelika - dopóki dzieciak nie przekroczy wagi ok.10 kg to najlepszym rozwiązaniem jest fotelik tzw. kołyska. Spełnia dwie funkcje: po pierwsze fotelik, po drugie nie trzeba wyciągać dziecka z fotelika aby je przetransportować np. z auta do domu - fotelik służy jako nosidełko.
Dosyć duży wybór masz na Allegro
Ja osobiście używałem kołyski firmy Coneco, bliźniaczą firmą jest Baby Dreams. Myślę, że zmieścisz się w cenie 150 zł. Foteliki te mają atesty i certyfikaty, polskie instrukcje obsługi no i gwarancję. Jeśli masz więcej kasy to polecam zainwestować w foteliki bardziej renomowanych firm (Chicco). Co prawda nie różnią się one znacznie od wspomnianych powyżej ale mają często jakieś udogodnienia, bajery itp.
Generalnie najważniejsze jest aby fotelik miał atest, polecam kupić jednak ten tańszy. Przede wszystkim dziecko nie będzie spędzało większości czasu w samochodzie (a może?? <img src="/images/graemlins/wink.gif" alt="" /> ) Po drugie często te droższe różnią się rzeczami, na które w normalnej eksploatacji foitelika nie zwraca się uwagi.
Ważniejszy będzie wybór drugiego fotelika, kiedy dzieciak będzie miał ok. roczku i będzie siedział. Przyznam się, że popełniłem błąd i kupiłem fotelik uniwersalny, taki który jest już od 10 kg. aż do końcowego okresu, w którym dzieciak musi siedzieć w foteliku. Efekt jest taki że dziecko siedzi wyprostowane i wszystko jest OK do czasu gdy zechce się zdrzemnąć i główka leci mu do przodu lub na boki. Koniec końców kupiliśmy fotelik do 18 kg, używany chicco za 150 zeta ale ma przydatną funkcję regulacji kąta pochylenia oparcia. Gdy dzieciak przysypia przechyla się oparcie do tyłu i mały może spokojnie kimać.
Trochę się rozpisałem, reasumując:
na pierwsze dni kołyska (do ok. roczku)
potem jakiś lepszy z regulacją.
Wybór jest olbrzymi, oprócz allegro można popytać w sklepach z artukułami dziecięcymi, często one prowadzą komis fotelików.
Pozdrowienia dla Maleństwa i Małżonki