Miałem dokładnie tak samo. Auto pełniło rolę wytwornicy białej pary po włączeniu. Obroty wysokie z daleka brzmi jakby ktoś włączył generator prądotwórczy. Jeżeli wilgotność będzie wysoka to za autem jest prawdziwa zasłona dymna, a w przypadku stania na światłach nie zobaczysz w lusterkach co jest za tobą (mam sprawny katalizator). Na pierwszym filmiku słychać na jakie obroty wchodzi. Normalnie tico takie obroty ma na sporym mrozie i powinien je dość szybko zmniejszać (w temp. ok. +5C wygląda to mniej więcej tak: odpalasz auto(obroty nie aż tak wysokie jak u Ciebie) wyjeżdżasz z garażu, idziesz zamknąć bramę garażu, wsiadasz, zapinasz pasy i obroty powinny już wyraźnie spadać). A nie dopiero za kilka kilometrów. U mnie padnięty był element woskowy który reguluje obroty. Miałem go tak zużyty, że sama jazda kilka kilometrów ok 100km/h na mrozie obniżała temp. wody na tyle że ssanie podnosiło obroty. Niestety element woskowy jest drogi w porównaniu z innymi częściami. Kosztuje co najmniej 250zł (albo 350zł już nie pamiętam), a patrząc który jest rok i że to się starzeje i jaka jest tego dostępność, to trzeba rozważyć regenerację. Wymiana bardzo upierdliwa, są opisy na forum. Po wymianie bardzo szybko auto schodzi do obrotów nominalnych biegu jałowego, przed wymianą to brzmiało jak u ciebie na tym długim filmiku powoli się obniżają szczególnie w drugiej fazie.
Można powiedzieć, że u mnie objawem było za powolne schodzenie obrotów ze ssania i nadzwyczaj wysokie obroty ssania po włączeniu kiedy wcale nie było tak zimno (temp na plusie).
Powinno to zachodzić tak szybko, że aż widać jak przekręca się to trybko przy ssaniu.
Przy okazji wymiana spowodowała znaczne obniżenie spalania przy jeździe na dłuższych odcinkach.
Miałem też sprawny zawór termostatyczny na duży obieg wody.
Po wymianie musiałem wręcz podnieś trochę obroty biegu jałowego które obniżałem wcześniej właśnie z powodu ssania.
BTW. moim zdaniem zawory do regulacji coś klepie za bardzo, ale może tak to na filmiku słychać.