szafować, za 120pln można sobie kupić takie wesemy
i jeszcze zostanie.
Po po pierwsze: skoro to taki problem coś kupić z wpisowego, dlaczego nie robią tego AK Polski czy rzemieślnik, które mają na KJS po 80 załóg (80 załóg x 80 zł = 6400, to dopiero jest z czego kupować).
A jeśli myślisz, że coś nam zostało z tych 2400, które uzbieraliśmy z Waszego wpisowego, to się grubo mylisz: puchary, numery, dziesiątki telefonów, za niektóre z terenów, na których były próby trzeba było zapłacić, xero zgłoszeń, itinererów, kart drogowych, kart BK, kurs do Grójca, żeby z Rzemieśłnika wypożyczyć sprzęt - czy myślisz, że zostało coś nam z tych 2400? Debet zajebisty chyba...
Poza tym, obwiniacie
wszystkich.
Nie, ja mówię kto dał ciała, skąd się wzięły niedociągnięcia.
T
Powinny one sprowokować CIe do
dalszej, wyteżonej pracy
Przez cały tydzień przed rajdem spałem po 3h na dobę, olewałem pracę, w której zarabiam, a nie dokładam do interesu, olewałem zajęcia na uczelni... Więc jeśłi chodzi o wytężoną pracę to dość dobrze wiem co znaczy to określenie. I owszem, unoszę się, bo lekko przesadzacie. W momencie, w którym Automobilkub z tradycją, doświadczeniem, SĘDZIAMI ponoć LICENCJONOWANYMI (szkoda, że nie wiedzą co to neutralizacja) robi taki burdel jak wczoraj i jest OK, to lekko nie rozumiem miary, jaką nas traktujecie. Zrobilśmy imprezę z założenia non profit. Dla Was, kierowców. Bo mamy chęci i zapał. Brakło doświadczenia. Ale Wy nas gnoicie równo... Średnio to przyjemne i zachęcające do dalszej pracy. Rozumiem, że sędziowie byli nie halo. Ale nie daltego, ze my postanowiluiśmy, że tacy będą. Mieli być profi sędziowie. Ale w ostatniej chwili wylądowaliśmy na lodzie bez patronatu żadnego AK. I każdy licencjonowany sędzia, który by się u nas pojawił rzyzkował utratą licencji. Nie będę się wypowiadał na temat sesnowności tych przepisów, ale tak jest.
Że próby były za krótkie. OK. Będą dłuższe, wyszliśmy z jak się okazało błędnego założenia, że chcecie trochę szybciej pojeździć. Następnym razem "umysłowi" będą mieli więcej dyktowania.
I naprawdę nie mów, że mogłem sobie te Wesemy kupić, bo nie było za co. Wesemy wynegocjowaliśmy z producentem. Naście telefonów do wieliczki, listy z folderami, maile... Do wesema i innych firm. Ciężka praca po prostu. A Ty mówisz, że mi coś zostało, że zarobiłem na Was... nie wiem, w którym miejscu. I jak mi sie zarzuca coś takiego, to sory, ale będę się unosił. Bo ja na tej imprezie NIC, oprócz doświadczenia i odrobiny mimo wszystko satysfakcji nie zarobiłem. Nie jestem pracownikiem TOP DRIVER, nie pobieram tam pensji... W przeciwieństwie do działaczy klubowych...
Tak że chyba mam pewne powody do lekkiego zdenerwowania...