hej
dziś po raz kolejny przekonałem się jak ze sszczerej chęci poprawienia i dbania o samochód można się wpakować w kłopoty, ok. roku temu wymieniłem niemal wszystko co ma związek z instalacją zapłonową w samochodzie, nowa kopułka, nowy palec, nowe kable, świece, zrobiłem to nie dlatego ze były jakieś usterki, a dlatego ze nie potrafiłem ocenić stopnia wyeksploatowania tych elementów a przeczytałem ze szczególnie przy zasilaniu gazem należy dbać o dobry stan elektryki.Jako że wszystko założyłem nowe(kable niemieckie bodajże Leader, kopułka i palec oryginalne) wydawało mi się ze na dłuższy czas nie przejmować się tym tematem, zdziwiłem się bardzo kiedy dzisiaj samochód zaczął protestować i wogóle nie zapalił, jedyna moje szczęście polegało na tym że na strajk wybrał sobie miejsce tuż przed warsztatem samochodowym,mechanik dość szybko pooglądał co się dzieje i zdjął kopułke aparatu zapłonowego, byłem pewien za ten element, a okazało się że właśnie ta część jest do d....., w środku była wilgoć, przypalone styki, palec też już trochę uszkodzony, na szczęście pod siedzeniem woziłem starą kopułkę, która zostawilem sobie tak na wszelki wypadek, a dziś uratowała mi skórę, gdyż wróciła do łask, przy przekładaniu kabli również okazało sie że te "nowe" mają już zaśniedziałe końcówki(stare jeszcze sa w piwnicy i chyba też się z nimi przeproszę:)). Jaki z tego wszystkiego wniosek??? W tamtym roku straciłem ok stówy na wymianę czegoś czego nie musiałem wymeniać, ślepo zawierzyłem poradom, statystykom nie oceniając tego co tak naprawde mam, stąd też moja rada żeby za wszelką cene nie ulepszać czegoś co jest dobre, to nie zawsze się oplaca,
pozdrawiam
Irek