POTRZEBUJE POMOCY - chyba głównie od klubowiczów Krakowskich, choć nie koniecznie, mogą być też
inni w moim swifciaku jak byłem nad morzem zwalił się auto alarm montowany przez dealera
Krakowskiego STA-CAR. Dzień wcześniej wszystko okej ,a tu następnego dnia rano klikam na
pilota namiętnie i nic... zero reakcji ze strony samochodu (w pilocie lampki migały), ale
prewencyjnie wymieniłem baterie nic to nie dało. Wszedłem do auta z impetem, no, a ten
oczywiście rozdarł się w niebogłosy szybko znalazłem się pod maską żeby wyłączyć syrenę
alarmową o mało nie straciłem słuchu auto przestało się wydzierać, ale później, w jakiej
pozycji bym stacyjki od alarmu nie ustawił to reakcja była różna raz wył raz nie... Dzięki
uprzejmości dealera Suzuki udało mi się dostać do centralki alarmowej i za pomocą
odpowiedniego podłączenia wyłączyć alarm definitywnie... i dzięki temu mogłem wrócić do
Krakowa, bo wspaniały alarm odciął pompę paliwa. KLUBOWICZE ZNACIE SIE COŚ NA ALARMACH
SAMOCHODOWYCH SZCZEGÓLNIE TYCH SUZUKI I MOGLI BYŚCIE MI POMÓC - NAPRAWIĆ za 4- pak
proszeeeee
Nie dubluj tematów. To samo jest w kąciku organizacyjnym i niech tak zostanie.