Mam problem ostatnio z moim Ticolem. Gdy lekko się zagrzeje silnik gaśnie w czasie jazdy. Raz
czy dwa razy udaje się go odpalić aż do momentu gdy zgaśnie i nie idzie uruchomić silnika.
Witam! Mam podobny problem w moim Tico. Teraz już wiem (chyba) w czym jest rzecz, bo poszperałem trochę po tym forum, ale jak za pierwszym razem mi się to przytrafiło to zdębiałem i nie mogłem pojąc co się dzieje. Tico mam bowiem od dwóch miesięcy i nie byłem świadom możliwości występowania takiej usterki. Opiszę jakie były u mnie objawy - może komuś, kto ma podobne, pozwoli ten opis się zorientować w czym rzecz.
A tych bardziej doswiadczonych posiadaczy Tico proszę o potwierdzenie, czy te moje objawy faktycznie wskazuja na zawigocenie kopułki. Mam nadzieje, że Leo nie spuści na mnie gromów za wywołanie tematu, który już kiedyś był tam wałkowany <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" />
Rzecz się miała tak:
Pojechaliśmy z żoną odwiedzić znajomych w mroźny styczniowy wieczór. Zasiedzieliśmy się i wyszliśmy ok 23:00. Tico zapalił jak zwykle bez problemu, chciałem go troszkę na podgrzac na jałowym biegu - pochodził ok 40 sekund i nagle zszedł z obrotów i zgasł. Zapaliłem go znów - pochodził tym razem ok 10 sekund i znowu zgasł. Kolejnym razem znów 5 sekund, aż wreszcie mimo kręcenia nie chciał zapalić w ogóle. Ponieważ nie chciałem, by żona marzła w samochodzie, wróciliśmy do znajomych (zdziwili się) a ja z kumplem zszedłem na dół próbowac coś zrobić. Tico - o dziwo zapalił na dotyk, ale po przepracowaniu 15 sekund znów odmówił współpracy, Dalsze próby kręcenia nic nie dały, a ponieważ noc już była i mróz coraz większy, postanowiliśmy zostawić sprawę do rana i przenocowac u znajomych.
Rano - a raczej przed południem <img src="/images/graemlins/wink.gif" alt="" /> zszedłem znów spróbować odpalić, mając plan, że w razie czego kolega mnie pociągnie swoim samochodem.
Próbuję odpalić - zapalił od razu i..... nie zgasł!!! Osłupiałem zupełnie.
Wróciliśmy do domu bez problemów i myślałem, że może to był tylko jednorazowy jakiś "wygłup" mojego Tico.
Niestety, o tym, że się myliłem przekonałem się na drugi dzień, kiedy po dużym mrozie w nocy nie mogłem autka odpalić i miałem kłopoty z dotarciem do pracy.
Po powrocie - wieczorem - mróz był taki sam jak rano wsiadłem do samochodu ... i odpalił bez problemów!
Skołowany byłem zupełnie!
Nazajutrz - sytuacja się powtórzyła: mróz - samochód nie zapali. Poszedłem na zakupy, zjadłem śniadanie - po ok 40 minutach - zapala bez problemu.
Przez ostatnie dwa dni mróz nie był większy jak minus 5 stopni, więc Tico odpalał od razu!
Podsumowując:
jak mróz poniżej -5 - odpala na ok 40 sekund, po czym gaśnie, kolejne próby skutkują coraz krótszym okresem pracy silnika, aż zupełnie nie chce zapalić.
Po kilkudziesięciu minutach przerwy - zapala za pierwszym razem i można jeździć przez cały dzień!
Jak jest cieplej niż minus 5 stopni Tico odpala bez problemów.
To tyle. Wg mnie i wg tego co wyczytałem to wina wilgoci w kopułce.
Czy wg tych bardziej doswiadczonych posiadaczy Tico to rzeczywiście to?
Pozdrawiam ! <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" />