Pytanie mam pozornie przewrotne... czy Tico, samochód mnie jeszcze nieznany, gdyż mam go od
miesiąca, jest dla Was Starych Wygów, być może gotowe do pokonania 2tyś kilometrów przez
tak niedoświadczonego właściciela tego wspaniałego automobilu. Krótko pisząc: CZY WY NA
MOIM MIEJSCU ZAPUŚCILIBYŚCIE SIĘ NOWOZAKUPINYM TICO W PIZDU DALEKO ZA GRANICĘ 10LETNIM
TIKACZEM? CZY TO MĄDRE, PRAKTYCZNE I BEZPIECZNE? Jakie tematy mam nadać mechanikowi, by
zbadał, a wiadomym wam jest, że w długiej trasie mogą się zdarzyć? Co najczęściej się
wysypuje, przy niemalże dwudniowej road trip? Które elementy psujące się w trakcie jazdy
mogą mi odebrać szansę dojechania na miejsce? DZIĘKI I POZDRAWIAM
Keoldzy z forum zapuszczali się Tikusiam bardzo daleko <img src="/images/graemlins/winner.gif" alt="" /> i nic im się nie działo. Ja sam byłem miesiąc <img src="/images/graemlins/zakrecony.gif" alt="" />po kupnie samochodu nad naszym polskim morzem i jakoś to przeżyłem i powiem tak - zadowolony z tego atua jestem, że aż strach <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" /> Jeżeli wszystko masz sprawne to możesz jechać <img src="/images/graemlins/waytogo.gif" alt="" />
Pozdrawiam
Paweł