Prosba o wycene pewnego niespotykanego juz TICO
-
Jak mu powiedziałem że byłem Ticiem w Wawie to wywalił oczy i stwierdził że zajadę go jak będę tak dalego nim jeździł.
Ja tico z Białegostoku do Opola zajechałem. Z kumplem co 200km sie zmienialiśmy auto nie gasło w czasie pracy. W brew pozorom tico to mocny sprzet. Minusy?? Każdy wie jakie ma
Kiedyś mój sąsiad ticusiem do belgii jeżdził. Wracać to wracał tirem a tico wiązł na pace bo mial mało ładunku wiec udało sie go tam upchnać.
-
BTW znam jednego kolesia
który także posiada owy pojazd ( czyt. Ticolot ).
Tak jest mu szkoda auta że
jak pada deszcz to do pracy jedzie rowerem.
Najlepsze jest to, że jeździ
rocznie nie więcej niż dwa tysiące kilometrów.Dwa tysie to ja swoim miesięcznie robiłem...
Z tego co pamiętam to ma
rocznik 1998 a przebieg grubo poniżej 100kkm. Jak mu powiedziałem że byłem Ticiem w Wawie to
wywalił oczy i stwierdził że zajadę go jak będę tak dalego nim jeździł.Ja nim robiłem trasy np. Radom-wrocław-Łeba i to jednego dnia.
-
era tico juz przemija, w
cenie 4000-6000 tys mozna kupic seicento, samochod o niebo lepszy.
(...)No i cóż napisać? Chyba tylko jedno: szanujemy również ludzi o podobnych poglądach...
O porównaniu małego DU z SC czy CC pisać mi się nie chce, bo już nieraz było to tutaj wałkowane... Jeździłem SC i do dziś jestem pewny, że dobrze zrobiłem wybierając Tico...
Kiedyś widziałem mercedesa po spotkaniu z sarną... Znalazła się w środku, straciła życie w wyniku uduszenia (przez kierowcę)... To był mercedes, nie tico...
Co do porównań, komfortu i nie-wiadomo-jakich-zabezpieczeń... daj spokój, każdy wybiera auto, na jakie go stać. Reszta pozostaje kwestią przemyślanego wyboru - czy będzie to pogięte, wyjeżdżone auto z tureckiego komisu na terenie Niemiec, czy samochodzik od sąsiada, zadbany, sprawdzony, choć "niemarkowy", z częściami tanimi jak barszcz. Poza tym: życie jest mi miłe, więc najchętniej nabyłbym T-34, ale chyba zabrakłoby mi na paliwo. Wobec tego staram się zminimalizować ryzyko wypadku odpowiednią jazdą i przewidywaniem na drodze. Owszem, różne rzeczy się przydarzają, ale przecież spory wpływ na nie mamy także my... Jeszcze coś: kilkunastoletni większy samochód z niepewną przeszłością (zwykle powypadkową) składa się równie chętnie, jak bezwypadkowe tico... Zgodzę się z Tobą w jednym: Tico powstało jako miejskie autko, to my zrobiliśmy go autem nieraz rodzinnym oraz turystycznym...
Piszesz dziwnie w niektórych momentach (rozśmieszyło mnie stwierdzenie "Kazdy inny samochod z jakiego roku on by nie byl ma komfort, bezpieczenstwo bierne na wyzszym poziomie niz tico"); wnioskuję, że owe "minusy" przysłoniły Ci "plusy". Troszkę przesadziłeś IMHO. Albo niewiele wiesz o realiach dzisiejszej polskiej motoryzacji (młodyś...? )Inne samochody takie jak seciento na tyle straicly juz na wartosci, ze nitk nie da
4000 za tico, w kazdym razie nikt kto na chlodno przekalkuluje za i przeciw.A ja bym dał, poważnie - pod warunkiem, że byłoby srebrne - bo ten kolor w przypadku Tico właśnie mi się podoba. Bordowy nie jest w moim guście. Gdyby opis tego egzemplarza rzeczywiście odpowiadałby prawdzie (kwestia osobistej weryfikacji) i autko byłoby srebrne, chętnie zapłaciłbym cztery tysie i wziąłbym drugą ticawkę.
Napiszę więcej: za SC z tego samego roku i z tym samym przebiegiem nie dałbym 3 tysięcy. I nie mam zamiaru tutaj pisać samych złych rzeczy o sejciaku. -
To tylko taki przyklad, choc
mimo wszystko wolabym podczas wypadku siedziec w seicento niz w tico.A ja nie. Naprawdę jakoś nie. Może dlatego, że widziałem kilkanaście tico po różnych wypadkach i znam osoby wychodzące z tych samochodzików - bez lub z niewielkimi obrażeniami.
Niestety tico trafilo juz do
przedzialu cenowego, w ktorym kierowcy zazwyczaj nie dbaja o samochod, nie wymieniaja czesci,
nie naprawiaja, z tym samochodem bedzie juz tylko gorzej i takie zadbane rodzynki nic tu nie
zmienia.Tak jest. A Elvis żyje, mieszka na Mazurach.
Nie wiem, skąd takie pomysły czerpiesz, naprawdę. Tak postępuje ktoś, kto liczy się z szybkim pozbyciem się auta i chce go po prostu "dorżnąć". Jeżeli ktoś ma zamiar nadal jeździć, będzie dbał o ten 12-letni samochód tak samo, jakby miał 5 lat. I nie zależy to od marki.
Jeśli jesteś zaślepiony (jak większość ludzi) świadomością, że Twoje auto OBECNIE nie kosztuje dużo na giełdzie i MASZ z tego powodu problem - to Twoja sprawa . Zupełnie czym innym jest świadomość, że posiadasz SPRAWNE auto, tanie w utrzymaniu, proste w naprawach i niezawodne. Dla mnie to się liczy. Nie muszę się lansować, nie ten wiek i usposobienie - zależy mi na bezproblemowym i tanim pokonywaniu odległości. Tyle w temacie. -
Wg wyceny warte jest 2500 zl... Jak myslicie jaka moze byc jego realna wartosc. Autko jest w stanie magazynowym- tzw. New Old Stock.
Juhas - każda rzecz ma swojego klienta. Jak widzisz, Arthi nie dałby pewnie 50 zł za ten samochód, ktoś inny zaproponowałby 2500, ale znalazłby się też kupiec i za 4000, a nawet za 5000. Tak uważam.
Gdybym ja akurat potrzebował drugiego "maluszka", nie wahałbym się wydać tych 4 czy 5 tysi za takie tico, naprawdę. Dlatego, że wiem, czym jest ten samochodzik i na co go stać. I na takiego klienta warto byłoby poczekać.
Zaproponowałbym więc Twojemu koledze ogłaszanie się i czekanie. Tymczasem może autko użytkować, prawda? Trafi się ktoś z ceną odpowiadającą sprzedawcy - sprzedać, a nie - jeździć dalej. Przeciwny jestem oddawaniu dobrych egzemplarzy za bezcen (bo akurat taki trend na rynku jest). -
Też bym z chęcią taki nabył jeszcze raz, szczególnie jeśli to jest auto zakonserwowane i rdza go nie bierze, potem co najwyżej poprawić konserwację jeśli trzeba i śmigać aż miło.
Swoja drogą to same oryginalne wahacze przednie w tym aucie ktoś by mógł kupić za ładną sumę -
Ja tico z Białegostoku do
Opola zajechałem. Z kumplem co 200km sie zmienialiśmy auto nie gasło w czasie pracy. W brew
pozorom tico to mocny sprzet. Minusy?? Każdy wie jakie maJa tam co roku przynajmniej raz nad morze jeżdżę. 500 km w jedną stronę. W góry jeżdżę, po 400 i więcej. Na Dolnym Śląsku byłem, w Poznaniu (jednego dnia, tam i z powrotem, 870 km), na Mazurach...
Toż normalnie się jeździ, samemu i z rodziną. Tico nie jest samochodem, które - normalnie użytkowane i w miarę utrzymane - jest skłonne stanąć na drodze w każdej chwili. Jedyną wadą jest brak klimy w gorące dni - ot, tyle. -
dokładnie
-
Jeśli jesteś zaślepiony
Ja jestem? Chyba nie ma co pisac wiecej, Ty swojego zdania nie zmienisz, a kazdy kto przeczyta powyzsze, wnioski powinien wyciągnąc sam.
-
Ja jestem? Chyba nie ma co
pisac wiecej, Ty swojego zdania nie zmienisz, a kazdy kto przeczyta powyzsze, wnioski powinien
wyciągnąc sam.Dlaczego nie dokończysz cytatu? Wyrwałeś trzy słowa z (zupełnie innego) kontekstu mojej wypowiedzi i "strzelasz focha"? Pogadaj o konkretach, na argumenty, a nie na urywki zdań - to chyba lepsze niż utrwalanie bzdurnych stereotypów...
-
Oj są ludzie i ludziska i jak świat szeroki znajdą się tacy którzy powiedzą " a moje auto jest warte np. 1000 zł i nie warto robić tego i tamtego ", a są tacy którzy bez względu na wartość samochodu są mieć auto sprawne i wiedzieć że dojedzie.
Pamiętam jakie było zdziwienie kumpli gdy wpakowałem w swoją Corse A jej równowartość aby mi służyła. Oczywiście auto nie zawiodło ani razu. Sprzedałem je kuzynowi a on koledze i jeździ do dziś .
Wiadomo mieszkamy w wolnym kraju i każdy ma swoje zdanie.
BTW popieram kolegę leo. Gdybym miał kupić jakiegoś malucha w tym przedziale cenowym to napewno Tico i tylko Tico. Mam przykład z własnego podwórka. Dziadek kupił CC 700 z 1994r. Co chwila jest u mechanika, już się z niego podśmiechują. Chciałem znaleźć dla niego Maruti albo Tico ale nic nie było w okolicy. -
to ja chętnie dorzucę swoje dwa zdania,pewnie masa ludzi jest już nowych,ja tutaj już bardzo rzadko zaglądam ale jak chodzi o wycenę tico,to auto jak podliczyłem sobie wszystkie części koszt budowy tico na new częściach 7-8tys,wiec wole wziąć tico jak najtaniej z prostą budą i za 2tys wsadzić masę części nowych.
Sam mogę dodać że parę lat temu wziąłem tico za 2,5tys od pierwszego właściciela z przebiegiem 13tys. i jak go przejrzałem nie kosztowało mnie to mniej jakbym wziął auto z przebieg do 100tyś.
jednym słowem czas robi swoje.