Cykliczny szum z przodu
-
sprawdź kompresję i zrób próbę olejową, wtedy zobaczysz czy padły uszczelniacze czy pierścienie
-
No dobra, ale co lepiej zrobić, jeżeli okaże się, że padły pierścienie (jeżeli uszczelniacze to po prostu je wymienię, bo są tanie) ? Kupić używany silnik z gwarancją, czy też robić generalkę? Chyba cenowo taniej wyjdzie nowy silnik, a poza tym zawsze zostaje mi stary silnik i ewentualne części z niego, które kiedyś mogę wykorzystać.
-
można też wymienić pierścienie. bo tak naprawde to co jakiś czas powinno sie to robić. tym silnikom nic nie jest, jeśli nie grają na panewach. gdy zaczynają brać olej do cylindrów należy wymienić pierścienie. ja to sobie takie rzeczy robie sam... w żadne kapitalki silnika sie niema sensu wdawać, bo to kosztowne i na dodatek spieprzą. lepiej kupić drugi,zdrowy, zawsze dają jakąś gwarancję i bedzie połowe taniej.
-
I tak właśnie mam zamiar, drogi kolego, zrobić. Okazało się, że po wymianie oleju, przejechałem jakieś 300 km i mam już na bagnecie min , a poza tym mocno dymi. Teraz będę szukał jakiegoś silnika, mam nadzieję, że koszty mnie nie pociągną zbytnio i że ten nowy silnik będzie działał(jestem studentem). Stary silnik wyciągnę i zostawię, może kiedyś coś z niego się przyda (chciałbym tym autkiem nieco pojeździć). Jak założą mi nowy motor, to zaleję go jakimś półsyntetykiem (jestem ciekawy, czy będzie motor chodził tak, jak ten obecny, czy jednak z moim coś nie tak, jak wspominał mechanik). Mógłbym też, tak jak mówisz wymienić pierścienie, ale to znowuż należy i uszczelkę i uszczelniacze i od razu planowanie głowicy, a nie wiadomo jak wygląda w nim blok.... więc szkoda pakować się w koszty, tym bardziej, że nie mam gwarancji, że po takim remonciku będzie wszystko ok. A tak kupię nowy silnik, sprawdzę i będzie hulał, a wyjdzie mnie to taniej, i jeszcze części pozostaną ze starego, jakby coś kiedyś...
-
jasne, w starym dużo rzeczy jest napewno dobrych, wał, korbowody, może tłoki itd. nigdy nie wiadomo co może sie przydać . słuchaj, w sprawie oleju to żebyś nie "przedobrzył". jak silnik który kupisz jeździł na mineralnym nie zalewaj go półsyntetykiem, bo wymyje wszystkie uszczelnienia i zacznie się pocić. gdybyś, tak na przykład, zalał pełnym synt. to się zatrze. trudno Ci to będzie ustalić na czym jeździł. jeśli sprzedający będzie miał jakieś info na ten temat , a wyda Ci się wiarygodny, to byłoby super... wiesz, olej mineralny nie znaczy wcale bardzo zły. aktualnie oleje mineralne mają świetne parametry, o jakich kiedyś można było tylko pomarzyć. aha, nie wierz polskim olejom, to dziadostwo, niestety. żadnych lotosów mineralnych czy syntetycznych. najlepszy jest mobil a wcale nie jest taki drogi. castrol to już gówno, bo rozlewany w polsce. ja polówką (91r. 260tys km) jeżdże na mobilu mineralnym i zapitala jak diabli. gniotę ją jak niewiem. silnik nie robiony nic. swiftem(2001r. 70tys km) od nowości na pełnym syntetyku, najpierw shell, później castrol i mobil. a wiedzę mam bo jestem mechanikiem-demontarzystą. powodzenia
-
Jutro jadę po odbiór silnika. Jest on podobnie, jak moje Suzuki z 1995 roku. Sprzedawca zapewnia, że ma mały przebieg, będę z niego zadowolony itp, ale najważniejsze, że daje gwarancje, podczas której okaże się czy silnik jest ok. Na wymianę silnika mam zamiar umówić się w przyszłym tygodniu, tak by w następny poniedziałek cieszyć się już ze autka...
Muszę sobie go jeszcze podpicować, by był już naprawdę wychuchany. Myślę, by dokupić sobie jeszcze chlapacze i szukam halogenów, bo mam zderzak z "dziurami". Jak porobię to co mam zrobić, to pochwalę się fotami. Najbardziej zaskoczył mnie fakt naprawdę niewielkiego spalania. Czasem, jak wracam z uczelni stoję godzinę w korkach a spalanie oscyluje w granicach 6 l. a nawet mniej w sumie, jakby normalnie licząc. To jest chyba autko nr 1 w klasie benzynowców jeśli tyczy się spalania... -
Silnik założony. Jakie wrażenia: KOLOSALNA RÓŻNICA . Jest ciszej, kulturalniej chodzi, teraz to wiem czym jest potęga 1.0 w Swifcie. Po prostu z nieznajomości kupując auto dałem się wpuścić w maliny z uszkodzonym poprzednim motorem, nie dość że chlał oleju na potęgę, to jeszcze panewkę miał rypniętą.
Oby ten teraz długo chodził...może w końcu zakończą się wydatki z tytułu wymiany zepsutych gratów.