Przykra stłuczka.
-
Koledzy,
dzisiaj ok godziny 24:10 zdarzyła mi się stłuczka. Jadąc Modlińska w kierunku Pragi zapragnąłem powrócić do domu trasa toruńska. Wjeżdżam na ślimak prowadzący na most Grota w kierunku Bielan z prędkością ok 60-65km/h, gdyż zwolniłem przed zakrętem. Zaczynam wjeżdżać na ślimak, obok mnie mili państwo w Fabii. Jadę prawym pasem. Nagle samochód obraca mi się o 90 stopni w prawo. Szybko robię kontrę, dodaje lekko gazu by ustawić auto w naturalnej pozycji do jazdy, samochód zaczyna prostować swój tor jazdy, lecz zabrakło mi 2-4 metrów i puknąłem w ową fabię. Szkody nieduże, moja wina, oświadczenie o szkodzie i takie tam. Pojechaliśmy dalej.
Dzisiaj, wracając od dziewczyny, jechałem ta sama droga tyle, że lewym pasem i z uwaga patrzyłem na pas na którym kilkanaście godzin wcześniej obróciło moje Suzuki i zdarzyła mi się stłuczka. Dostrzegłem, że na jezdni zmienia się nawierzchnia. Do pewnego momentu była to normalna droga, lecz w pewnym momencie spostrzegłem sporej wielkości łatę jakby zdarty asfalt na którym widnieją takie małe rowki. Wczorajsza pogoda nie zachęcała do jazdy, a wieczorem było dość zimno. Moim zdaniem miedzy rowkami znajdującymi się na powierzchni tej łaty zebrała się woda po wcześniejszych opadach deszczu i śniegu, która potem zamarzła. To spowodowało poślizg mojego auta i w konsekwencji kraksę z drugim uczestnikiem ruchu.
Moje pytanie brzmi: Czy mogę gdzieś zgłosić o zaistniałej sytuacji? Czy to po prostu moja wina, że nie dostosowałem prędkości do warunków, mimo że jechałem przepisowo? Dodam, że przed wjazdem na ślimak nie było żadnych ostrzeżeń o zmianach w nawierzchni ani możliwości poślizgu. Czy mam jakieś szanse na odszkodowanie czy coś takiego?
Pytam bo jestem ciekaw czy da się coś z ta sprawa zrobić, jeśli nie pogodzę się z utrata marnych zniżek dotyczących OC...
Pozdrawiam i proszę o pomoc i inne rady:)
Michał
-
Moje pytanie brzmi: Czy mogę gdzieś zgłosić o
zaistniałej sytuacji? Czy to po prostu moja wina,
że nie dostosowałem prędkości do warunków, mimo że
jechałem przepisowo? Dodam, że przed wjazdem na
ślimak nie było żadnych ostrzeżeń o zmianach w
nawierzchni ani możliwości poślizgu. Czy mam jakieś
szanse na odszkodowanie czy coś takiego?
Pytam bo jestem ciekaw czy da się coś z ta sprawa
zrobić, jeśli nie pogodzę się z utrata marnych
zniżek dotyczących OC...
Pozdrawiam i proszę o pomoc i inne rady:)
Michałtamta kraksa to już niestety po faworkach ...
Co do drogi i jej stanu - zgłosić na policję i walczyć z zarządcą drogi ... nic innego chyba nie pozostaje ... jak byś wiedział o tym od początku to takie postępowanie było by inaczej traktowane ... -
Pozdrawiam i proszę o pomoc i inne rady:)
MichałIMHO odpuść sobie. Gdybyś wezwał policję tuż po zdarzeniu - może by coś z tego wyszło, ale oni z reguły klepią formułkę - 'niedostosowanie prędkości do warunków jazdy' i po krzyku.
Trudno, zdarza się. -
Odpuść sobie - nic nie zdziałasz. Policja idzie na łatwiznę w wyjaśnianiu winy, z zastrzeżeniem, że winny ma być uczestnik ruchu. "Nie dostosował pan prędkości do warunków" - to usłyszysz.
-
Odpuść sobie - nic nie zdziałasz. Policja idzie na łatwiznę w wyjaśnianiu winy, z zastrzeżeniem,
że winny ma być uczestnik ruchu. "Nie dostosował pan prędkości do warunków" - to usłyszysz.No coz
Dziekuje Koledzy za pomoc. zostawiam sprawe w spokoju duzo klepania nie mam oc nieco drozsze, przestrzegam was tylko przed tym felernym miejscem.
Niech moja smutna przejazdzka bedzie dla was przestroga
Nie smigajcie na tym slimaku prawym pasem. Lepiej juz ustawic sie w kolejce i pojechac lewym...Pozdrawiam
Michał -
Moje pytanie brzmi: Czy mogę gdzieś zgłosić o zaistniałej sytuacji?
Powinienes!
Czy to po prostu moja wina,
Tak.
że nie dostosowałem prędkości do warunków, mimo że jechałem przepisowo?
Przepisowo = dostosowujesz predkosc do warunkow.
Dodam, że przed
wjazdem na ślimak nie było żadnych ostrzeżeń o zmianach w nawierzchni ani możliwości
poślizgu.Bylo powiadomic, kogokolwiek na 112, ew. zawsze mozesz zadzwonic na straz pozarna, oni raczej nie lubia wyciagac ludzi z samochodow, cos by z tym zrobili.
Czy mam jakieś szanse na odszkodowanie czy coś takiego?
Nie sadze. W imie czego?
Pytam bo jestem ciekaw czy da się coś z ta sprawa zrobić, jeśli nie pogodzę się z utrata marnych
zniżek dotyczących OC...Jest zima, wiesz, temperatura zero stopni, woda zamienia sie w lod, itd.
Rowniez pozdrawiam.
-
A moim zdaniem powinieneś spróbować obarczyć, przynajmniej częściowo winą zarządcę drogi.
Powinieneś powołać się na tzw. wprowadzenie w błąd. Gdybyś wiedział, że jest inna nawierzchnia, o innych właściwościach, jechałbyś pewnie inaczej. Moim zdaniem warto spróbować.
Ja na zajęciach z prawa nie o takich akcjach słyszałem.
Moim zdaniem sprawa podobna do sytuacji - idziesz przed domem, gdzie jest zamarznięty chodnik pod śniegiem, koło Ciebie przechodzi kobieta. Ty się poślizgujesz i wpadasz na kobietę łamiąc jej nogę.
Wina leży po stronie właściciela posesji\zarządcy, który nie odśnieżył chodnika. Gdyby był odśnieżony, widziałbyś lud i szedłbyś inaczej... -
Jak sie uprzec, to niewinnego czlowieka mozna za kraty do konca zycia wtracic, czego przyklady mamy.
A gdzie miejsce na zdrowy rozsadek? Udawac glupka, ktory nigdy nie jezdzil na slizgawkach, nigdy nie przezyl zimy, nigdy nie spotkal sie z lodem pod sniegiem?
Ja bym nie potrafil. Nawet za pieniadze. <img src="/images/graemlins/niewiem.gif" alt="" />
-
Jak sie uprzec, to niewinnego czlowieka mozna za kraty do konca zycia wtracic, czego przyklady
mamy.
A gdzie miejsce na zdrowy rozsadek? Udawac glupka, ktory nigdy nie jezdzil na slizgawkach, nigdy
nie przezyl zimy, nigdy nie spotkal sie z lodem pod sniegiem?
Ja bym nie potrafil. Nawet za pieniadze.mówie tylko jakie kolega ma możliwości prawne.
Czy ja wiem czy niewinnego. Moim zdaniem jest to nie dopełnienie swoich obowiązków.
Zarządca drogi ma prawny obowiązek poinformowania o możliwych utrudnieniach w ruchu, zmianie nawierzchni, robotach drogowych itp.
Podobnie jak każdy ma obowiązek odśnieżyć przed swoją posesją.
Niestety prawo jest takie że trzeba grać głupka. Ja się akurat zajmuję turystyką. Tutaj też przy podpisaniu umowy tłumaczy się i wypisuje najoczywistsze rzeczy, bo trzeba każdego, nawet stałego klienta traktować jak gościa, który jedzie 1 raz na wczasy. Wszystko po to by nie mógł się powołać na przepis o którym mowiłem, czyli wprowadzenie w błąd.
ja tylko odpowiadam koledze na jego pytanie " czy moze coś z tym zrobić"
Dura lex sed lex. -
Mozliwosci prawne, zgoda.
Ja postuluje jedynie koniecznosc sluchania zdrowego rozsadku przed prawem.
Lepiej wiedziec co sie robi przed, niz udawac, ze sie nie wiedzialo, ale juz po szkodzie.
-
A moim zdaniem powinieneś spróbować obarczyć, przynajmniej częściowo winą zarządcę drogi.
Powinieneś powołać się na tzw. wprowadzenie w błąd. Gdybyś wiedział, że jest inna nawierzchnia,
o innych właściwościach, jechałbyś pewnie inaczej. Moim zdaniem warto spróbować.
Ja na zajęciach z prawa nie o takich akcjach słyszałem.
Moim zdaniem sprawa podobna do sytuacji - idziesz przed domem, gdzie jest zamarznięty chodnik
pod śniegiem, koło Ciebie przechodzi kobieta. Ty się poślizgujesz i wpadasz na kobietę
łamiąc jej nogę.
Wina leży po stronie właściciela posesji\zarządcy, który nie odśnieżył chodnika. Gdyby był
odśnieżony, widziałbyś lud i szedłbyś inaczej...gdybys nie ruszal tylka z domu kobieta bylaby cala
-
Wina leży po stronie właściciela posesji\zarządcy, który nie odśnieżył chodnika. Gdyby był odśnieżony, widziałbyś
lud i szedłbyś inaczej...zarządca też ma określony czas na usunięcie śniegu po zakończeniu opadów...
gdy będzie śnieg padał, nikt nie będzie stal jak idiota i na bieżąco usuwał śnieg -
tak miedzy nami zlosnikiami to 65 to odpowiednia predkosc do wjezdzania na slimak , ktory jest niczym innym jak wiadukt , a jak powszechnie wiadomo wiadukty bywaja oblodzone nawet jesli reszta drog jest
czysta i suchawg mnie powinienes miec pretensje do siebie jest grudzien (zima)
pozdrawiam
-
zarządca też ma określony czas na usunięcie śniegu po zakończeniu opadów...
gdy będzie śnieg padał, nikt nie będzie stal jak idiota i na bieżąco usuwał śniegNo nie bardzo.
Ma obowiązek cały czas utrzymywać chodnik w należytym stanie.
Wg. tego co piszesz to np. jak złamiesz 3 godziny po oblodzeniu to co?! - nie liczy sie?
To czy usuwa na bieżąco czy co np. 2 dni licząc na to, że nikt tej nogi nie złamie nie jest określone prawnie. Jest za to zapis mówiący o konieczności utrzymania odpowiedniego stanu chodnika.tak miedzy nami zlosnikiami to 65 to odpowiednia predkosc do wjezdzania na slimak , ktory jest niczym innym jak wiadukt , a jak powszechnie wiadomo wiadukty bywaja oblodzone nawet jesli reszta drog jest
czysta i suchaNo i teraz pytanie czy mógłby się spodziewać czy nie. I to jest kluczowa sprawa. Ale moim zdaniem jeśli nie jest zawodowym kierowcą ( a chyba nie jest) mógłby udowodnić, że nie wiedział o oblodzeniu ( pytanie też czy były znaki ostrzegające o takiej możliwości). A jesli nie było to znowu wracamy wtedy do wcześniej wspomnianego wprowadzenia w błąd.
Mam wrażenie, że teraz mnie się zaczyna obrywać, a ja tylko napisałem koledze co może spróbować zrobić.
-
Mam wrażenie, że teraz mnie się zaczyna obrywać, a ja tylko napisałem koledze co może spróbować
zrobić.Mysle, ze do Ciebie nikt nie ma pretensji, ja na pewno nie. Ale sam powiedz, czy proponowane przez Ciebie rozwiazania nie wygladaja jak w prostej linii 'cwaniactwo'?
Facet jest zdrowy na ciele i umysle, zyje w tej strefie klimatycznej juz ladnych pare lat, wyjezdza na droge w grudniu, po paru dniach opadow sniegu, zanim wszedl do auta poczul, ze jest zimno i co?
Ni z gruchy ni z pietruchy zaskoczyl go lod? <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" />
Wyciaganie pieniedzy udajac, ze sie jest glupkiem (a przeciez wiemy, ze kolega glupkiem nie jest), jest conajmniej niemoralne.
-
Wyciaganie pieniedzy udajac, ze sie jest glupkiem (a przeciez wiemy, ze kolega glupkiem nie
jest), jest conajmniej niemoralne.Niby tak. Ale spójrz z drugiej strony. Wiadomo, że ślimaczek w dobrym stanie dziur nie ma, ostrożność zachowana taka jak potrzeba na dane warunki (bo w końcu chyba ślimak nie jest pod samym domem <img src="/images/graemlins/bzik.gif" alt="" /> ). Bo niby skąd miał wiedzieć o nagłym pogorszeniu stanu drogi? Przecież nie stoi tam żaden znak...
-
Niby tak. Ale spójrz z drugiej strony. Wiadomo, że ślimaczek w dobrym stanie dziur nie ma,
ostrożność zachowana taka jak potrzeba na dane warunki (bo w końcu chyba ślimak nie jest
pod samym domem ). Bo niby skąd miał wiedzieć o nagłym pogorszeniu stanu drogi? Przecież
nie stoi tam żaden znak...Nie widzisz, nie jedziesz. Nie wiesz czym, nie jedziesz. Nie wiesz gdzie, nie jedziesz. Nie wiesz po czym, nie jedziesz.
Tu nie chodzi o racje, o pieniadze, o prawo, ale o zdrowie i zycie. Nie bardzo jest miejsce na jakikolwiek kompromis.
-
Mysle, ze do Ciebie nikt nie ma pretensji, ja na pewno nie. Ale sam powiedz, czy proponowane
przez Ciebie rozwiazania nie wygladaja jak w prostej linii 'cwaniactwo'?
Facet jest zdrowy na ciele i umysle, zyje w tej strefie klimatycznej juz ladnych pare lat,
wyjezdza na droge w grudniu, po paru dniach opadow sniegu, zanim wszedl do auta poczul, ze
jest zimno i co?
Ni z gruchy ni z pietruchy zaskoczyl go lod?
Wyciaganie pieniedzy udajac, ze sie jest glupkiem (a przeciez wiemy, ze kolega glupkiem nie
jest), jest conajmniej niemoralne.czy moralne czy nie to już inna sprawa. Czy cwaniactwo? Może i tak, ale takie są możliwości prawne.
Nic nie dzieje się bez przyczyny.
Tutaj przyczyną były złe warunki i zmiana nawierzchni. Czyli sądzę, że zgodzisz się ze mną, że miało to wpływ na prowadzenie samochodu, a w konsekwencji utratę panowania nad nim.Gdybyśmy szli dalej tym rozumowaniem to każdy kto korzysta z prawa jest cwaniakiem... -
czy moralne czy nie to już inna sprawa.
Naczy, mniej wazna. Rozumiem.
Czy cwaniactwo? Może i tak, ale
Jakie 'ale'?
takie są możliwości
prawne.Ba, sa. Nie tak szeroko zakrojone jak mozliwosci bez-prawne, ale tez niczego sobie <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" />
Nic nie dzieje się bez przyczyny.
Tutaj przyczyną były złe warunki i zmiana nawierzchni.No tak, kierowca w aucie jest jak pasazer w autobusie <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" />
Czyli sądzę, że zgodzisz się ze mną, że
miało to wpływ na prowadzenie samochodu,Oczywiscie, ze mialo wplyw. To byla akcja, ktorej powinna towarzyszyc reakcja kierowcy.
a w konsekwencji utratę panowania nad nim.
Znowu, po co w autach kierownica? Zeby sie bylo o co oprzec? <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" />
Gdybyśmy
szli dalej tym rozumowaniem to każdy kto korzysta z prawa jest cwaniakiem..."Tym" rozumowaniem, owszem. Ale rozumujmy prawidlowo, taka skromna propozycja.
-
Naczy, mniej wazna. Rozumiem.
tego nie powiedzialem
Jakie 'ale'?
Ba, sa. Nie tak szeroko zakrojone jak mozliwosci bez-prawne, ale tez niczego sobiemozesz konkretniej?
No tak, kierowca w aucie jest jak pasazer w autobusie
Oczywiscie, ze mialo wplyw. To byla akcja, ktorej powinna towarzyszyc reakcja kierowcy.
Znowu, po co w autach kierownica? Zeby sie bylo o co oprzec?Moim zdaniem kierowca robił co mógł żeby zapanować nad pojazdem. Niestety, czasem z różnych przyczyn nie jest w stanie tego zrobić. Tutaj nastąpiła nagła zmiana warunków, których miał prawo się nie spodziewać. Zwłaszcza, że jechał przepisowo.
"Tym" rozumowaniem, owszem. Ale rozumujmy prawidlowo, taka skromna propozycja.
prawidłowo czyli rozumiem po Twojemu.
Ja jednak myślę inaczej. Chciałem pomóc koledze, podsuwając mu możliwości prawne. na tym zakończę bo nie widzę sensu dalszej wymiany zdan z kolegą Piechoorem, gdyż każdy ma inne zdaniem na temat tej sprawy i raczej go nie zmieni.