Hamowanie silnikiem
-
Więcej niż przy jałowym biegu;P
Ale mniej niż przy normalnej jeździe, która zwykle zajmuje więcej niż 95% czasu "życia" silnika (oczywiście poza staniem w korkach, czego nie znoszę do tego stopnia, iż się przesiadłem na rower).
-
Zauważyłem że przy ostrej
redukcji bez wciśniętego gazu nieźle strzela w układ wydechowy a ja mam lekko
łatany na wysokości portek i niechciałbym żeby mi to rozerwało tam.1. nie powinno NIC strzelać.
2x już miałem awaryjne hamowanie silnikiem gdy mi się zapadł pedał hamulca.
100km/h i od V rzez IV, III, II, I gieg do zera.
Silnikiem najlpiej się humuje na ostrych zjazdach, tak to prawie nie używam tej funkcji.
Choć teorie są różne, wolę wrzucić na luz i dotoczyć się i zahamować pedałem, niż hamować silnikiem na dojeździe. Czemu? Cenię cisze i muzykę, a nie ryk silnika przy takiej akcji... -
Popadasz w skrajności - nikt nie każe wkręcać silnika na 4000 rpm przecież.
-
Czemu? Cenię cisze i muzykę, a nie ryk
silnika przy takiej akcji...
Jaki ryk? Jak widzę czerwone światło, to z daleka już zostawiam na biegu, jaki mam (zwykle 4 lub 5), po czym spokojnie się toczę a przed zatrzymaniem wciskam hamulec i sprzęgło, dopiero wtedy na luz. Nic nie wyje, ciążowy brzuch żony nie cierpi z powodu gwałtownego hamowania, a i spalanie spada (w przypadku tego hamowania do zera). Nikt nie każe przy hamowaniu silnikiem w normalnej sytuacji wrzucać niskiego biegu (no, chyba, że trzeba awaryjnie wspomóc hamulce, albo jeśli teren jest górzysty, to dwójka albo i czasem jedynka)... No i zawsze jest napęd, co się może przydać w przypadku potrzeby wykonania gwałtownego manewru (a w stresie mając pół sekundy na reakcję można nie zdążyć wrzucić biegu). -
Lepiej, żeby w takiej sytuacji nie zgasł silnik, bo wspomaganie hamulców umiera. Hamowanie silnikiem wymusza również pracę silnika, dzięki czemu podciśnienie w kolektorze nagle się nie skończy.
-
Lepiej, żeby w takiej sytuacji nie zgasł silnik, bo wspomaganie hamulców umiera. Hamowanie
silnikiem wymusza również pracę silnika, dzięki czemu podciśnienie w kolektorze nagle się
nie skończy.Przysiągłbym, że gdzieś już to słyszałem <img src="/images/graemlins/devil.gif" alt="" />
Chyba nawet w tym wątku <img src="/images/graemlins/uzbroj_zlo.gif" alt="" /> -
Przysiągłbym, że gdzieś już to słyszałem
Chyba nawet w tym wątkuUps. Faktycznie <img src="/images/graemlins/blush.gif" alt="" />
Nawet wiem, kto był pierwszy <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" /> -
(a w stresie mając pół sekundy na reakcję można nie zdążyć wrzucić biegu).
Bieg może i się zdąży wrzucić, ale można w stresie zapomnieć puścić sprzęgło. <img src="/images/graemlins/myjzeby.gif" alt="" />
-
Cenię cisze i muzykę, a nie ryk silnika przy takiej akcji...
<img src="/images/graemlins/hmm.gif" alt="" /> Silnik nawet na obrotach po zdjęciu nogi z gazu pracuje ciszej niż przy tych samych obrotach z przyciśniętym gazem.
-
Lepiej, żeby w takiej sytuacji nie zgasł silnik, bo wspomaganie hamulców umiera.
<img src="/images/graemlins/rotfl.gif" alt="" /> lepszej bzdury nie słyszałem (dziś) - dla testu, najlpeij na placyku, rozpędź się do 50km/h, nastepnie zgaś silnik i naciśnij pedał hamulca. Wg zadziała tak samo jak z właczonym silnikiem. Chyba że Swift to jakieś dziwne auto co ma pompę podpiętą do silnika.
Hamowanie silnikiem wymusza również pracę silnika, dzięki czemu podciśnienie w
kolektorze nagle się nie skończy.w Lanosie mogę wrzucić luz i toczyć sie spokojnie ile wlezie. Od 8 lat tak robię i nic sie auto nie stało <img src="/images/graemlins/smirk.gif" alt="" />
-
Cenię cisze i muzykę, a nie ryk silnika przy takiej akcji...
Silnik nawet na obrotach po zdjęciu nogi z gazu pracuje ciszej niż przy tych samych
obrotach z przyciśniętym gazem.niezupełnie, bo porównujemy hamowanie na luzie i na silniku a nie jazdę z przciśniętym gazem.
Wrzucasz luz i masz 1000 obr /minutę hamujesz islnikiem i auto wyraźnie "buczy". Dla mnie osobiście to nieprzyjemny hałas. -
lepszej bzdury nie słyszałem (dziś) - dla testu,
najlpeij na placyku, rozpędź się do 50km/h,
nastepnie zgaś silnik i naciśnij pedał hamulca. Wg
zadziała tak samo jak z właczonym silnikiem.Takiej bzdury to ja dzisiaj nie słyszałem <img src="/images/graemlins/jezor.gif" alt="" />
Chyba
że Swift to jakieś dziwne auto co ma pompę podpiętą
do silnika.Pompa hamulcowa to jedno, a servo to drugie <img src="/images/graemlins/smirk.gif" alt="" />
-
Jaki ryk? Jak widzę czerwone światło, to z daleka już zostawiam na biegu, jaki mam
(zwykle 4 lub 5), po czym spokojnie się toczę a przed zatrzymaniem wciskam
hamulec i sprzęgło, dopiero wtedy na luz. Nic nie wyje, ciążowy brzuch żony nie
cierpi z powodu gwałtownego hamowania, a i spalanie spada (w przypadku tego
hamowania do zera). Nikt nie każe przy hamowaniu silnikiem w normalnej sytuacji
wrzucać niskiego biegu (no, chyba, że trzeba awaryjnie wspomóc hamulce, albo
jeśli teren jest górzysty, to dwójka albo i czasem jedynka)... No i zawsze jest
napęd, co się może przydać w przypadku potrzeby wykonania gwałtownego manewru (a
w stresie mając pół sekundy na reakcję można nie zdążyć wrzucić biegu).nie napisałem że wyrzucam bieg, tylko jadę na luzie, czyli na biegu, ale z wciśniętym sprzęgłem. Spokojnie, nie jestem takim wariatem <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" /> sytuacje awaryjne się zdarzaja.
btw
wg mnie wszystko zależy od stylu jazdy. Jeśli bez przerwy wyprzedzasz, hamujesz, starujesz, to spokojnie. Ja obecnie "uspokoiłem jazdę". Szybicej dojaze w Warszawie jadąc 60-70km/h niz skacząć z pasa na pas, startując spod świateł jak rakieta, by zaraz potem na kolejnym czerwonym stanać <img src="/images/graemlins/hehe_.gif" alt="" /> -
lepszej bzdury nie słyszałem (dziś) - dla testu, najlpeij na placyku, rozpędź się do 50km/h,
nastepnie zgaś silnik i naciśnij pedał hamulca. Wg zadziała tak samo jak z właczonym
silnikiem.To wtedy puść hamulec, jakbyś np. chciał ominąć przeszkodę i wtedy wciśnij jeszcze raz. I jeszcze raz. dla pewności <img src="/images/graemlins/myjzeby.gif" alt="" />. Chyba, że lanos ma elektryczne serwo <img src="/images/graemlins/devil.gif" alt="" />
w Lanosie mogę wrzucić luz i toczyć sie spokojnie ile wlezie. Od 8 lat tak robię i nic sie auto
nie stałoI chwała autu za to <img src="/images/graemlins/OK.GIF" alt="" />
Oby tak było zawsze - ale może nie być i musisz o tym pamiętać. -
Takiej bzdury to ja dzisiaj nie słyszałem
Pompa hamulcowa to jedno, a servo to drugieopisz jak działa hamowanie z włączonym sailniek i bez a napiszę czy masz rację, skoro sie upierasz.
btw piszemy o standardowych hamulcach bez ABSu - tak chce sie upewnić <img src="/images/graemlins/wink.gif" alt="" /> -
To wtedy puść hamulec, jakbyś np. chciał ominąć przeszkodę i wtedy wciśnij jeszcze raz. I
jeszcze raz. dla pewności . Chyba, że lanos ma elektryczne serwoMi się wydaję że koledze chyba jeszcze nigdy nie zgasł samochód w awaryjnej sytuacji... jeśli się najpierw zaczyna hamować a dopiero potem zgaśnie silnik to jeszcze jakoś da radę ale jeśli właśnie tak jak piszesz trzeba puścić hamulec i potem znowu wcisnąć to kaplica...
-
Chyba, że lanos ma elektryczne serwo
a tu w sumie nie wiem <img src="/images/graemlins/niewiem.gif" alt="" />
Cytat:
Układ hamulcowy Lanosa opracowano przy współpracy firmy Delphi z USA. Zastosowano sterowane bezpośrednio 9-calowe serwo wspomagające.
tyle wiem.
-
opisz jak działa hamowanie z włączonym sailniek i bez a
napiszę czy masz rację, skoro sie upierasz.
btw piszemy o standardowych hamulcach bez ABSu - tak
chce sie upewnićUkład hamulcowy wspomagany jest podciśnieniem z kolektora dolotowego lub pompy podciśnieniowej (która pracuje wtedy, kiedy pracuje silnik). O ile pierwsze hamowanie po zgaśnieciu silnika może wydać się normalnym, to przy kolejnej próbie hamowania (np. hamowanie pulsacyjne lub po ominięciu jakiejśtam przeszzkody)okazuje się, że nie dysponujemy już tą samą siłą hamowania, a to dlatego, że wspomaganie już nie działa.
-
Mi się wydaję że koledze chyba jeszcze nigdy nie zgasł samochód w awaryjnej sytuacji... jeśli
się najpierw zaczyna hamować a dopiero potem zgaśnie silnik to jeszcze jakoś da radę ale
jeśli właśnie tak jak piszesz trzeba puścić hamulec i potem znowu wcisnąć to kaplica...No przecież właśnie to napisałem - na jedno hamowanie starczy, ale potem już gorzej <img src="/images/graemlins/niewiem.gif" alt="" />
-
Mi się wydaję że koledze chyba jeszcze nigdy nie zgasł samochód w awaryjnej
sytuacji... jeśli się najpierw zaczyna hamować a dopiero potem zgaśnie silnik to
jeszcze jakoś da radę ale jeśli właśnie tak jak piszesz trzeba puścić hamulec i
potem znowu wcisnąć to kaplica...oj zgasł <img src="/images/graemlins/hehe_.gif" alt="" /> jechałem niedawno A2 za Łodzią i mi się benzyna skończyła. Akurat na horyzonzie był znak MOP i tam sobie "pożyczyłem benzynę od kogoś.
I tak ze 190km/h musiałem na luzie dojechać, przychamować przez wjazdem na parking, potem przed zakrętem i jeszcze na końcu by się zatrzymać.
Wrażenia z hamowania - nic ine zauważyłem wówczas by coś sie działo. <img src="/images/graemlins/niewiem.gif" alt="" />