Trzymajmy kciuki za Toydolsa!!!
-
nie, jechałem przed
tą Alfą i cudem uniknąłem zderzenia z tą paką ... złożyłem tylko lusterko pasażera o
naczepę ciągnika siodłowego ... słupek minął na cm pakę załadunkową, stop klatki
bezcenne ...No to rzeczywiście jesteś w czepku urodzony
-
No to rzeczywiście
jesteś w czepku urodzonyjak patrzę na to z perspektywy czasu, to pewnie jak Toyolds nie wiem jakim cudem tego uniknąłem ...
Z lewej paka na cm, z prawej naczepa ciągnika siodłowego na cm ... prawie jak F&F ... ale drugi raz nie mam zamiaru tego powtarzać -
Cieszę się, że żyję. Zawsze się cieszyłem.
Łatwo jest kogoś osądzać i nazywać potencjalnymi samobójcami siedząc sobie przed klawiaturą. Nie wiesz co ciągnie mnie do ścigania się, nie wiesz co ciągnie ludzi do skakania, latania, i innych teoretycznie samobójczych zajęć. Jak sam twierdzisz, nie rozumiesz tego (życzę Ci żebyś kiedyś zrozumiał), więc zostaw swoje komentarze dla siebie.
Tak na marginesie, to czego przez lata nauczyłem się ścigając się autem, pozwoliło mi co najmniej kilkanaście razy uniknąć kalectwa, albo i czegoś gorszego, kiedy jakiś unikający ryzyka niedouczony*, nie myślący*, nie mający pojęcia co robi* posiadacz prawa jazdy chciał mnie zabić na zwykłej drodze.
-
- niepotrzebne skreślić
kwacha - nie mam urazy, że nie mogłeś. Rozumiem. Jeśli tylko będziesz chciał kiedyś przyjechać, pogadać o aucie, czegoś się dowiedzieć, itp, to daj znać wcześniej, umówimy się i pomogę ile będę mógł.
Xsystoff - w tej chwili ciągle myślę, co by tu budować, bo sama budowa to już wiele radochy, ale buduje się po to, żeby tym się pościgać i tu pojawia się problem - w tej chwili tego nie chcę. Natomiast jeśli zachcę, to muszę chcieć na tyle, żeby potrafić się przełamać i pójść bombą, tam gdzie bombą iść trzeba, bo jeśli nie dam rady i odpuszczę, to zamiast radości będzie tylko stres i wkurw... a przecież nie o to chodzi
-
-
Cieszę się, że
żyję. Zawsze się cieszyłem.
Łatwo jest kogoś
osądzać i nazywać potencjalnymi samobójcami siedząc sobie przed klawiaturą. Nie
wiesz co ciągnie mnie do ścigania się, nie wiesz co ciągnie ludzi do skakania,
latania, i innych teoretycznie samobójczych zajęć. Jak sam twierdzisz, nie rozumiesz
tego (życzę Ci żebyś kiedyś zrozumiał), więc zostaw swoje komentarze dla siebie.
Tak na marginesie,
to czego przez lata nauczyłem się ścigając się autem, pozwoliło mi co najmniej
kilkanaście razy uniknąć kalectwa, albo i czegoś gorszego, kiedy jakiś unikający
ryzyka niedouczony*, nie myślący*, nie mający pojęcia co robi* posiadacz prawa jazdy
chciał mnie zabić na zwykłej drodze.-
- niepotrzebne
skreślić
- niepotrzebne
Człowieku, nawet rajdowcy startujący w mistrzostwach świata nie unikają wypadków, więc się nie unoś. Jak dla mnie to jak ktoś lubi to może nawet dla adrenaliny walić z rozpędu głową w ścianę bez kasku i mieć nadzieję, że nic mu nie będzie i jakoś się uda...
Lubię rajdy oglądać, ale niekoniecznie uczestniczyć i wiem, że rajdując można się nauczyć prowadzić ekstremalnie auto i to wykorzystać na drodze.
Ale czego do diabła można się nauczyć skacząc ze spadochronem???
Jak się uratować z katastrofy samolotu?
Także rób co chcesz, przejeżdżaj przez wioski 120-130 km/h jeśli Cię to kręci, ale zawsze pamiętaj - kilka tygodni temu mało brakowało, żeby forumowicze składali się na wieniec...
-
-
Człowieku co ty wiesz o skakaniu?? bo jak na razie to wygląda, że nic.. to jest bardzo bezpieczne pod warunkiem, że włączysz myślenie!!
"Także rób co chcesz, przejeżdżaj przez wioski 120-130 km/h jeśli Cię to kręci, ale zawsze pamiętaj - kilka tygodni temu mało brakowało, żeby forumowicze składali się na wieniec..."
no i????? jechał 120 czy 130 km/h na drodze wyłączonej z użytkowania, wiedział jakie są zagrożenia i je zaakceptował, pech chciał i go wyrzuciło, trudno się mówi!! Ja tam się ciesze, że chłopak się nie załamał, że w ogóle pokuśtykał zobaczyć co zostało z auta. Ciesze się, że przynajmniej na razie chce się dalej ścigać, bo bez takich ludzi nic by się nie działo, bez ludzi którzy mają pasje! a nie tylko siedzą przed kompem i dziwią się jak można wyskoczyć ze sprawnego samolotu na wysokości 4000m i mieć z tego fun..
-
a nie tylko siedzą przed kompem i dziwią
się jak można wyskoczyć ze sprawnego samolotu na wysokości 4000m i mieć z tego fun..ja tam rozumiem takich ludzi, każdy ma fun z czego innego, w końcu życie było by nudne i monotonne jak by wszystkich kręciły te same rzeczy
-
Xsystoff - w tej
chwili ciągle myślę, co by tu budować, bo sama budowa to już wiele radochy, ale
buduje się po to, żeby tym się pościgać i tu pojawia się problem - w tej chwili tego
nie chcę. Natomiast jeśli zachcę, to muszę chcieć na tyle, żeby potrafić się
przełamać i pójść bombą, tam gdzie bombą iść trzeba, bo jeśli nie dam rady i
odpuszczę, to zamiast radości będzie tylko stres i wkurw... a przecież nie o to
chodziZalezy jakie masz podejscie do tematu, dla mnie pojezdzawki/rajdy amatorskie to zabawa, radosc, troche adrenalinki, poczucie rywalizacji, nauczenie sie czegos nowego i ta niesamowita frajda jak panujesz nad samochodem. Moze zacznij jezdzic dla samej radochy jezdzenia, ja odpuszczam tak zeby siebie nie uszkodzic i samochodu i mimo przecietnych wynikow i tak mam z tego satysfakcje Przeciez i tak nie zarabiasz na tym to po co sie spinac ze jak nie ma bomby to nie ma jazdy. Chociaz to zalezy od czlowieka, jedni jak nie robia czegos na 1000% to nie chca robic wogole, a ja nie mam problemu przejechac kjs na 80% mozliwosci ze strachu o siebie i auto, takie podjescie
p.s
chociaz ja bym juz ss nie budowal, sproboj cos nowego ale moze ja za bardzo lubie zmiany i mnie auto nudzi po roku juz okropnie ;)) -
Ja się nie unoszę. Doskonale zdaję sobie sprawę z tego co stało się 4 tygodnie temu. Cieszę się, że się skończyło tak, a nie inaczej. Ale nie uważam się za samobójcę.
Zawsze podchodziłem do ścigania się z bardzo dużą dozą zimnej krwi i zawsze na opisie bardzo zwracałem uwagę na miejsca, w których mogłem zrobić sobie krzywdę. Tym razem niestety umknęło mi to. Wiedziałem, że tam jest podbicie, zwróciłem na nie uwagę, niestety być może za mało. Do tej pory nie wiem dlaczego stało się to co się stało. Ciągle zastanawiamy się nad awarią zawiasu z tyłu. Prędzej czy później dojdziemy do tego co wydarzyło się tamtego poranka.
W każdym razie myślę, że ten nasz wypadek był w dużej mierze nieszczęśliwym zbiegiem okoliczności. Nie wynikał bezpośrednio z błędu w jeździe... a taki przypadek może zabić Cię nawet przed komputerem...Xsystoff - dla mnie to tez przede wszystkim zabawa i duża radość, ale jednak ściganie się to ściganie się, czyli walczysz o to, żeby być jak najszybszym i jak jadę i wiem, że jadę jak dupa, jak mam świadomość, że daną partię pojechałem złym torem, albo za wolno, albo coś jeszcze inaczej popsułem, to jestem na siebie zły i wtedy radość znika. Ścigam się, żeby być jeszcze szybszym i jak to się udaje to radocha jest największa .
A co do swifta... niby już był, a jest sporo innych aut, które łatwiej i taniej zrobić, a przy tym będą szybsze... ale takiego swifta jak mój w Polsce nie było... a ja nie dokończyłem projektu... w zimie miało dojść wspomaganie, mieliśmy zmodyfikować kolejny raz ręczny, tak, żeby wreszcie działał tak jak chcemy no i zacząć jeździć na profesjonalnych oponach, a nie na toyo r888. Miało to pozwolić urwać 2-3 sekundy na kilometrze i pozwolić na wbijanie się do pierwszej dziesiątki w generalce RPP. Chciałem pokazać, że takim gówienkiem się da... i teraz sam nie wiem
-
Wypowiadam się w tym temacie po raz 1 i mam nadzieję, że ostatni bo to co każdy sobie robi jest wyłącznie jego sprawą! Jedni chcą skakać inni się ścigać i spoko starczy!
Dajcie sobie spokój już! Teraz będziecie się wymądrzać tutaj kto co i dlaczego! Stało się i nie ma co tego rozpamiętywać! Wydaję mi się, że Toydolsowi i tak to nie pomoże, że mogliśmy się składać na wieniec! Najpierw wszyscy życzą powrotu do zdrowia, a teraz wytykacie mu. Jaki jest tego sens ? Nie wiem! Jak macie coś do siebie to piszcie na pw, a nie w ogólnym bo takie gadanie wydaje mi się, że mu nie pomoże!
Toydols po raz pierwszy życzę powrotu do zdrowia i rób co uważasz za stosowne! Weź kartkę i zapisz wszystkie za i wszystkie przeciw, a tym sposobem wybierzesz na pewno dobry wybór. Pozdrawiam
-
A tak poza tym to
od środy wieczór siedzę w domu. (ciach) Potem rehabilitacja.Niby drobiazg, ale pewnie od razu raźniej się poczułeś po powrocie.
PS. Dziś byłem w
garażu i pierwszy raz widziałem to co zostało z rajdówki. (ciach) To trzeba zobaczyć.Nie wiem czy chciałbym tak szybko zobaczyć resztki auta po wypadku. Ale kiedyś i tak musiałbyś się przełamać, więc lepiej, chyba, szybciej i mieć to za sobą.
Co do samego
wypadku, (ciach) Ale 10 cm
do przodu i mogłoby być po mnie.Ale szczęśliwie jednak nie było! To raz. Dwa - dzięki temu, że masz głowę na karku i zadbałeś o profesjonalne przygotowanie do ścigania, dziś Ty jak i Twój pilot żyjecie!!
No to dalszego powrotu do zdrowia w tym, albo nawet jeszcze szybszym tempie.
P.S. A jak ma się Twój pilot?
-
To, że jestem w domu to robi taką robotę, że aż czuję jak się kości zrastają . Całkiem inaczej jest, gęba cieszy się ciągle .
Jeśli chodzi o rajdówkę, to pancerna klatka to była pierwsza przeróbka w aucie. 45 kg rur wstawionych w Ireco + kubły Sabelt Challenge + mocowanie foteli, które pozwoliło na przesunięcie fotela do środka auta w momencie uderzenia, uratowały mnie.
Pilotka w porządku. Jeszcze trochę śladów po szwach i uderzeniu na twarzy ma, ale poza tym tym ok.
Kolejny raz dziękuję za wszelkie słowa otuchy i życzenia. -
Kolejny raz
dziękuję za wszelkie słowa otuchy i życzenia.Nie ma za co. Przecież wiesz, że gdybyśmy mogli to byśmy Ci serce na dłoni...
-
a jeszcze raz dodaję słów otuchy i życzenia powrotu do zdrowia
trzymaj sie i zdrowiej
-
nie obraź się ale gadasz jak moja teściowa. według niej też najlepiej siedzieć na dupie w domu patrzeć na te zasrane seriale i nic nie robić bo może się coś stać. skoro tak myślisz to zamknij się w domu bo jadąc do pracy może ktoś w Ciebie wjechać (czego nie życzę), w pracy może coś spaść Ci na głowę, a i w domu nie masz co siedzieć bo idąc do kibla możesz się pośliznąć i rozwalisz łeb o próg drzwi itd itp. nie martw się rodziny rajdowców są na wszystko przygotowane, wiem po sobie bo tez zaczynam się ścigać
Teodor dojdziesz do siebie i jak wcześniej wspominałem spotkamy się jeszcze na oesach -
skoro tak myślisz to
zamknij się w domu bo jadąc do pracy może ktoś w Ciebie wjechać (czego nie życzę), w
pracy może coś spaść Ci na głowę, a i w domu nie masz co siedzieć bo idąc do kibla
możesz się pośliznąć i rozwalisz łeb o próg drzwi itd itp.9 na 10 wypadków jest w domu
Nie mniej jednak trochę przesadzona wypowiedź, ja uważam że każdy robi to co lubi i niech tak zostanie on lubi siedzieć w domu, to niech siedzi, jego sprawanie martw się rodziny
rajdowców są na wszystko przygotowane, wiem po sobie bo tez zaczynam się ścigaćpowodzenia.
-
dokładnie to jego sprawa więc niech się nie wpierd.... i niech nie gada kto co ma robić i kto co już w życiu zrobił i jakie to może mieć konsekwencje. Teodor chyba wie czym to się kończy jak coś nie wyjdzie, a jak ktoś chce niech siedzi w domu, ale niech innych nie krytykuje
nie będę dziękował, żeby nie zapeszyć. najpierw to muszę tą padlinę pospawać bo zaczyna mi podłogi ubywać -
dokładnie to jego
sprawa więc niech się nie wpierd....przecież on tylko wyraził swoje zdanie, zresztą ma do tego pełne prawo, w końcu od tego jest forum - prawda ?
najpierw to muszę tą padlinę pospawać bo zaczyna mi podłogi
ubywaćspawaj, spawaj
-
Najlepszego kolego
-
dokładnie to jego
sprawa więc niech się nie wpierd.... i niech nie gada kto co ma robić i kto co już w
życiu zrobił i jakie to może mieć konsekwencje. Teodor chyba wie czym to się kończy
jak coś nie wyjdzie, a jak ktoś chce niech siedzi w domu, ale niech innych nie
krytykuje
nie będę dziękował,no i siedzę, bo jak się nie ma w kieszeni miedzi to się na tyłku w domu siedzi
żeby nie zapeszyć. najpierw to muszę tą padlinę pospawać bo zaczyna mi podłogi
ubywaćnie napinaj się, człowieku
pospawaj sobie tą flinstonową podłogę cobyś nie wypadł i rajduj
-
Toydols jak zdrowie ?