Tragedia w centrum miasta :(
-
Witam Kolege!!!
przede wszystkim naladuj akumulator chociaz nie wiem czy nie bedziesz musial kupic nowy (sprany akumulator nie powiniem sie rozladowac tak szybko), poza tym sprawdz ladowanie- piszesz o wysokiej temperaturze, powodem moze byc zle naciagniety pasek klinowy lub zerwany, napedza on alternator i pompe wodna, zgasniecie silnika moze byc rowniez spowodowane zamarznieciem parownika LPG co ma rowniez zwiazek z ukladem chlodzenia, narazie to tyle
p.s.
kupujac uzywane autko ,sprzedajacy czesto podmieniaja akumulatory itp.... ,cos wiem na ten temat <img src="/images/graemlins/wink.gif" alt="" /> -
Witajcie ludkowie...
Pojechaliśmy sobie z żoną w okolice Pola Mokotowskiego
naszą świeżo upieczoną frytką 135L z 91 roku.
Wracając (ok. 20) podjeżdżamy sobie na skrzyżowanie
ze światłami. Czerwone. Wrzucam na luz by dojechać
kilka metrów i się zatrzymać. Nagle silnik zgasł.
Zatrzymuję się spokojnie, wyłączam zapłon i czekam
kilkanaście sekund. Próbuję odpalić na gazie
wciskając pedał przyspieszenia do dechy. Popiłował
kilka sekund i nic. Próbuję ponownie kilka razy z
kilkudziesięciosekundowymi przerwami. Za 5 razem
zaczyna padać akumulator! Za mną tworzy się korek,
kierowcy trąbią, więc pcham auto na chodnik (pomaga
mi w tym dobry człowiek - pozdrowiam, jeśli to
czytasz). Po kilku minutach postanawiam zapalić na
benzynie. Dopompowuję benzynę (ze 2 tygodnie
przerwy w zasilaniu i filterek zamoczony tylko do
połowy) i próbuję ponownie. Popiłował i nagle
zapalił, po czym radośnie zgasł... Piłuję po
chwili znowu ale rozrusznik jeno ze 2 razy zakręcił
i stoi. Po godzinie kombinacji w końcu postanawiamy
zaparkować autko pod kościołem św. Boboli i wrócić
tramwajką do domu. Na szczęście spotkaliśmy
kolejnego dobrego człowieka, który pomógł nam
dopchać maszynę na miejsce - SERDECZNIE DZIĘKUJEMY
jeśli to czytasz!
Próbuję jeszcze raz odpalić na benzynie. Pedał gazu
wciśnięty do dechy, ale rozrusznik lekko tylko
zająknął i dało się słyszeć pstryknięcia, jakby
przeskakiwanie iskier. Zostawiłem więc favoritkę w
spokoju i pognaliśmy z żoną do domciu.
I co teraz można z tym fantem zrobić? Wczoraj
przejechaliśmy ponad 300 kilosów i wszystko było
ok. Dzisiaj tylko kilka i samochodzik się
rozkraczył...
Aha - zauważyłem że wskaźnik temperatury silnika podczas
jazdy ciągle siedzi przy granicy czerwonego pola
lub nawet lekko na nie wchodzi. Czy to normalne?
Pomóżcie ludkowie, proszę! Autko stoi samotne z dala od
domu a my zalewamy się łzamiMożliwe że silnik się przegrzał. A sprawdzałeś czy płyn chłodniczy jest w zbiorniczku. U mnie kiedyś się wylał przez nagrzewnice i miałem podobny problem, z tym że nie miałem wtedy lpg. W sumie p. Robert75 może mieć rację jeśli nie ma obiegu płyny w wyniku jego braku albo niedomagań paska to na lpg nie odpali. A jak nie to sprawdzić to co napisał szanowny kolega Baranek.
-
Witajcie ludkowie...
Pojechaliśmy sobie z żoną w okolice Pola Mokotowskiego
naszą świeżo upieczoną frytką 135L z 91 roku.
Wracając (ok. 20) podjeżdżamy sobie na skrzyżowanie
ze światłami. Czerwone. Wrzucam na luz by dojechać
kilka metrów i się zatrzymać. Nagle silnik zgasł.
Zatrzymuję się spokojnie, wyłączam zapłon i czekam
kilkanaście sekund. Próbuję odpalić na gazie
wciskając pedał przyspieszenia do dechy. Popiłował
kilka sekund i nic. Próbuję ponownie kilka razy z
kilkudziesięciosekundowymi przerwami. Za 5 razem
zaczyna padać akumulator! Za mną tworzy się korek,
kierowcy trąbią, więc pcham auto na chodnik (pomaga
mi w tym dobry człowiek - pozdrowiam, jeśli to
czytasz). Po kilku minutach postanawiam zapalić na
benzynie. Dopompowuję benzynę (ze 2 tygodnie
przerwy w zasilaniu i filterek zamoczony tylko do
połowy) i próbuję ponownie. Popiłował i nagle
zapalił, po czym radośnie zgasł... Piłuję po
chwili znowu ale rozrusznik jeno ze 2 razy zakręcił
i stoi. Po godzinie kombinacji w końcu postanawiamy
zaparkować autko pod kościołem św. Boboli i wrócić
tramwajką do domu. Na szczęście spotkaliśmy
kolejnego dobrego człowieka, który pomógł nam
dopchać maszynę na miejsce - SERDECZNIE DZIĘKUJEMY
jeśli to czytasz!
Próbuję jeszcze raz odpalić na benzynie. Pedał gazu
wciśnięty do dechy, ale rozrusznik lekko tylko
zająknął i dało się słyszeć pstryknięcia, jakby
przeskakiwanie iskier. Zostawiłem więc favoritkę w
spokoju i pognaliśmy z żoną do domciu.
I co teraz można z tym fantem zrobić? Wczoraj
przejechaliśmy ponad 300 kilosów i wszystko było
ok. Dzisiaj tylko kilka i samochodzik się
rozkraczył...
Aha - zauważyłem że wskaźnik temperatury silnika podczas
jazdy ciągle siedzi przy granicy czerwonego pola
lub nawet lekko na nie wchodzi. Czy to normalne?
Pomóżcie ludkowie, proszę! Autko stoi samotne z dala od
domu a my zalewamy się łzamiJa tak mialem jak kiedys podjechalem pod sklep... potem nie moglem ruszyc na niczym... jedynie na popych.
No wlasnie probowales go ruszyc na popych?W moim przypadku byla to wina akumulatora a dokladnie luznych klam na nim. Sprawdz czy sa dobrze przycisniete i czy sie nie ruszaja. Sprawdz czy wokol nie ma osadu. Zmierz akumulator prostownikiem. Stuknij ze dwa razy w rozrusznik malym mloteczkiem... moze sie szczoty poblokowaly.
Pozdrawiam
Thorcik -
Sprawdź rozdzielacz, miałem podobny problem i w kopułce palec był pęknięty (nawet na pych nie dało rady), co do temperatury to jest normalna w mieście w czasie korków, sprawdź klemy i spróbuj na pych lub pożycz prądu (przy okazji sprawdź poziom elektrolitu w aq). Sprawdź ewntualnie świece (mogły się zalać od kręcenia bez iskry).
Spam jest zły!!!
-
Witam ponownie...
Udało się w końcu uruchomić autko i wczoraj wreszcie zajechałem nim pod dom. <img src="/images/graemlins/yay.gif" alt="" /> Zaraz napiszę, co się stało, ale proszę o wyrozumiałość - to mój pierwszy samochód więc wszystkiego się muszę uczyć od podstaw <img src="/images/graemlins/blush.gif" alt="" />
Na mój problem nałożyło się kilka spraw jednocześnie. <img src="/images/graemlins/hmm.gif" alt="" />
Po pierwsze, z obudowy filtra powietrza wysunęła się taka czarna plastikowa rura o prostokątnym przekroju, którą zasysane jest powietrze (jak ona się zwie?). Wg. moich informacji mogło spowodować to zmianę ciśnienia, na którą bardzo wrażliwa jest instalacja gazowa. Przez to autko zgasło na wolnym biegu.
Druga sprawa. Odpalałem kilka razy auto na skrzyżowaniu mając włączone światła mijania i awaryjne - być może to rozładowało akumulator (45Ah). W takim stanie, to już nawet na benzynie nie zadziałał. Kolega z pracy pomógł mi go podładować i po kilku zabiegach (dopompowanie benzyny do gaźnika) autko odpaliło.
Trzecia sprawa. Prawdopodobnie skończył się gaz w butli. Jak głupi czekałem na zapalenie kontrolki rezerwy a tymczasem okazało się, że ona najwyraźniej nie działa... Dziś zajrzałem na wskaźnik na butli i widzę ZERO. <img src="/images/graemlins/wrrr.gif" alt="" />
Przy okazji - na pełnym zbiorniku 34 l, czyli ok 28 l gazu (wg instrukcji napełniany do 80%) przejechałem 328 km, co daje spalanie ok. 8.5 l / 100 km. To chyba przyzwoicie, prawda? Często jeżdżę na trasie Warszawa - Wieliczka. Do tej pory kosztowało mnie to z żoną ok. 300 PLN pociągiem. Teraz mogę to zrobić za 100 złotych! <img src="/images/graemlins/yay.gif" alt="" /> A Favortiką całkiem przyzwoicie się podróżuje <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" />
Dziękuję wszystkim za pomoc <img src="/images/graemlins/20.gif" alt="" /> <img src="/images/graemlins/uklon.gif" alt="" />
-
Witam ponownie...
Udało się w końcu uruchomić autko i wczoraj wreszcie
zajechałem nim pod dom. Zaraz napiszę, co się
stało, ale proszę o wyrozumiałość - to mój pierwszy
samochód więc wszystkiego się muszę uczyć od
podstawNa mój problem nałożyło się kilka spraw jednocześnie.
Po pierwsze, z obudowy filtra powietrza wysunęła się
taka czarna plastikowa rura o prostokątnym
przekroju, którą zasysane jest powietrze (jak ona
się zwie?). Wg. moich informacji mogło spowodować
to zmianę ciśnienia, na którą bardzo wrażliwa jest
instalacja gazowa. Przez to autko zgasło na wolnym
biegu.Druga sprawa. Odpalałem kilka razy auto na skrzyżowaniu
mając włączone światła mijania i awaryjne - być
może to rozładowało akumulator (45Ah). W takim
stanie, to już nawet na benzynie nie zadziałał.
Kolega z pracy pomógł mi go podładować i po kilku
zabiegach (dopompowanie benzyny do gaźnika) autko
odpaliło.Trzecia sprawa. Prawdopodobnie skończył się gaz w butli.
Jak głupi czekałem na zapalenie kontrolki rezerwy a
tymczasem okazało się, że ona najwyraźniej nie
działa... Dziś zajrzałem na wskaźnik na butli i
widzę ZERO.Przy okazji - na pełnym zbiorniku 34 l, czyli ok 28 l
gazu (wg instrukcji napełniany do 80%) przejechałem
328 km, co daje spalanie ok. 8.5 l / 100 km. To
chyba przyzwoicie, prawda? Często jeżdżę na trasie
Warszawa - Wieliczka. Do tej pory kosztowało mnie
to z żoną ok. 300 PLN pociągiem. Teraz mogę to
zrobić za 100 złotych! A Favortiką całkiem
przyzwoicie się podróżujeDziękuję wszystkim za pomoc
No to witaj w klubie chlopie. Fovoritka to takze moj pierwszy woz i tez swoje z akumulatorem przeszedlem <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" /> Jak i w Twoim przypadku zazwyczaj sklada sie na to kilka czynnikow... ale czlowiek sie uczy uczy a potem.. znow sie uczy <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" />
8,5l to spalanie po miescie calkowicie normalne.
Ja mam ok. 8,3l
7,3l na trasie.Ciekawe to co mowisz o kontrolkach... Ja mam takie 4diody i jak ktoras gasnie, znaczy ze gazu ubylo 1/4. Jak ostatnia miga to rezerwa.
Pozdrawiam
T. -
8,5l to spalanie po miescie calkowicie normalne.
Ja mam ok. 8,3l
7,3l na trasie.Z tym, że moje spalanie to głównie jazda po gierkówce z południa do Warszawy... Chyba trzeba będzie jeszcze nieco podregulować tą instalację i inne rzeczy...
Ciekawe to co mowisz o kontrolkach... Ja mam takie
4diody i jak ktoras gasnie, znaczy ze gazu ubylo
1/4. Jak ostatnia miga to rezerwa.Pewnie masz instalację Lovato, czy cosik takiego. Ja mam Elpigaz i kontrolka z przełącznikiem wygląda tak:
-
mam tez elpigaz, najlepiej wyjezdzij jeszcze raz <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" />gaz (majac paliwko w zbiorniku) do konca, zatankuj 10l i podjedz do warsztatu zeby wyregulowali rezerwe, napewno duzo gazu nie wypalisz jadac na warsztat a bedziesz mial kontrole nad rezerwa <img src="/images/graemlins/wink.gif" alt="" /> , w razie jakichkolwiek problemow z babcia skoda wal smialo, napewno pomozemy
-
mam tez elpigaz, najlepiej wyjezdzij jeszcze raz gaz
(majac paliwko w zbiorniku) do konca, zatankuj 10l
i podjedz do warsztatu zeby wyregulowali rezerwe,
napewno duzo gazu nie wypalisz jadac na warsztat a
bedziesz mial kontrole nad rezerwaTak - to dobry pomysł <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" />
, w razie
jakichkolwiek problemow z babcia skoda wal smialo,
napewno pomozemyWielkie dzięki - na pewno nie raz skorzystam <img src="/images/graemlins/hehe_.gif" alt="" />
-
mam tez elpigaz, najlepiej wyjezdzij jeszcze raz gaz (majac paliwko w zbiorniku) do konca, zatankuj 10l i podjedz
do warsztatu zeby wyregulowali rezerwe, napewno duzo gazu nie wypalisz jadac na warsztat a bedziesz mial
kontrole nad rezerwa , w razie jakichkolwiek problemow z babcia skoda wal smialo, napewno pomozemyA najlepiej jeździć na licznik. U siebie mam też ELPIGAZ i tam jest wyłącznik z jedną diodą (w załączniku), która mruga na kilka sposobów, albo cały czas świeci, ale na rezerwie nigdy nie polegam, gdyż mam zbiornik toroidalny i jest on bez żadnych przegród i wskazania nigdy nie są takie same. Czasem rezerwa zaczyna mrugać po 350km, a czasem po 380. Zbiornik ma pojemność 46L, a tankuję do niego na pusto ok. 40.5L
-
Przy okazji - na pełnym zbiorniku 34 l, czyli ok 28 l
gazu (wg instrukcji napełniany do 80%) przejechałem
328 km, co daje spalanie ok. 8.5 l / 100 km. To
chyba przyzwoicie, prawda? Często jeżdżę na trasieAle macie fajnie, a u mnie na benzynie po mieście pali ok 9 litrów, to chyba coś nie tak ? A niby był regulowany zapłon na stroboskopie.
Niby mam problem z zapalaniem zimnego silnika, ale czy to może mieć aż tak duży wpływ ?