Ludziska, pomóżcie proszę mi z zamkiem centralnym.
Problemy są dwa, jeden poważny, drugi prosty.
Zacznę od prostego: lewe drzwi z tyłu praktycznie nigdy, od kiedy mam swifta, nie otwierały się centralnym. Rozbierałem już je, próbowałem sprawdzać połączenia ale ponieważ na pierwszy rzut oka wszystko wyglądało OK a nie miałem przy sobie zbyt wielu narzędzi, zarzuciłem temat. W sumie rzadko kiedy ktoś jeździ z tyłu więc chwilowo zostawiłbym to w spokoju.
Drugi problem jest poważniejszy. Od kilku dni ześwirowały mi drzwi od strony kierowcy. Objaw jest taki, że zamykając te drzwi, centralny praktycznie natychmiast później na nowo otwiera wszystkie dookoła (poza tymi jednymi niedziałającymi). Jeżeli jakimś cudem uda mi się zamknąć drzwi tak, że się nie otworzą natychmiast to po powrocie za jakiś czas do auta okazuje się, że wszystko się samoczynnie otwarło. Nie jest to zbyt wesołe bo któż chce zostawiać swoje cudo pootwierane na ulicy.
Rozebrałem drzwi i sprawdziłem - nie jest to kwestia tych drutów idących od klamki do zamka (próbowałem je ruszać, przesuwać - cały czas to samo). Co ciekawe, jeżeli siedzę wewnątrz samochodu i zablokuję drzwi guzikiem to:
a) jeżeli mam kluczyk w stacyjce (bodaj na ACC), drzwi się natychmiast otwierają
b) jeżeli kluczyka nie ma, drzwi się zamykają ale nie zamykają się pozostałe
Jeżeli zamykam kluczykiem w drzwiach pasażera, problem jest też podobny: zamyka wszystkie dookoła i natychmiast otwiera.
Sprawdziłem, do siłownika podłączony jest kabel 3 żyłowy w takiej trójkątnej wtyczce. Kabelki czarny, brązowy i brązowo-czarny. Zakładam, że ten czarny to masa a te dwa pozostałe zwierane są do niej w zależności od kierunku zamyka/otwiera. I teraz jeżeli zwieram jeden z tych kabelków do masy to reakcja jest, natomiast drugi nie robi kompletnie nic. I to naprowadza mnie na trop sugerujący, że jeden z tych kabelków musi gdzieś być zwarty. Utwierdza mnie w tym przekonaniu też fakt, że gdy rozpiąłem wtyczkę w drzwiach kierowcy i próbuję zamknąć swifta kluczykiem z zewnątrz od strony pasażera, problemu nie ma. Póki co, tak zostawiłem i mam niejako samochód bez centralnego.
Dodam też, że miałem alarm sprzężony z centralnym ale od kiedy alarm zaczął świrować (w sensie, zapominał pilota i potrafił się spontanicznie uruchomić), zneutralizowałem go poprzez wyjęcie układu mikrokontrolera z podstawiki na płytce alarmu. Nie chciało mi się kombinować jak go całkowicie ominąć. Nie było jednak z tym żadnego problemu jak do tej pory - po prostu alarmu nie było i nie było też otwierania auta z pilota.
Powiedzcie, czy moje przypuszczenia odnośnie zwartego kabla są słuszne? Jeżeli tak, od czego zacząć dalszą diagnozę i usuwanie problemu?