Cuś mi wątek spadł daleko, więc trza by go odświeżyć
Prace nad Swiftem idą powolutku, ale idą Doszedłem do wniosku, że bez sensu jest ciągłe robienie go z doskoku. Z drugiej strony nie mam takiej kasy, żeby oddać go do fachowców i odebrać lalunię po paru dniach. Zdecydowałem, że odstawiam auto do wiosny, kiedy to odbiorę go w takim stanie, żeby nie martwić się już o nic i tylko cieszyć jazdą. Od czasu do czasu ktoś do niego zagląda po godzinach i dłubie (Poza blachą mówię tu m.in. o wymianie kompletnych hamulców z tyłu i innych mechanicznych kwestii)
Do komunikacji miejskiej już się przyzwyczaiłem, na szczęście mam idealny dojazd do pracy. I w zasadzie najbardziej boli mnie w tej chwili fakt, że śnieg się pojawia a ślizgnąć, to ja się mogę jedynie ze schodów na d..
Do rzeczy. Zaczęło się od tyłu. Pęknięty po stłuczce zderzak po zdjęciu odsłonił prawdziwy sajgon. Posypało się kupę rdzy i po zeszlifowaniu w zasadzie zostało wielkie NIC. Mocowania zderzaka dało się pozbierać jedynie zmiotką, i tyle je widziałem Sporo pracy czeka nas przy spasowaniu tylnego zderzaka.
Przy okazji udało się wjechać kątówką na kabel od wiązki, brawo! Fotek jest tylko kilka bo bateria w cyfraku padła. Nie widać więc wyklepanego prawego tylnego błotnika. Ale zrobiony jest, udało się go naprostować z minimalną ilością szpachli. Razi mnie też "trypel" pod tylną szybą widoczny na 1 fotce, się zrobi
Tradycyjną metodą "Łańcuch do drzewa, jeden, i BUT" udało się też naprostować podłogę w bagażniku. Światło dzienne ujrzało kilka nowych punktów do połatania..
Posłuchałem wskazówek kilku lakierników i z nowych przednich błotników został usunięty podejrzany podkład antykorozyjny, teraz będzie malowanko od golutkiej blachy..
Jak już wcześniej wspominałem udało mi się kupić komplet zderzaków od GS'a więc do rozbiórki poszedł też przód. Wiedziałem już wcześniej, że zderzak "siedzi bo siedzi" więc spodziewałem się, że jego mocowania są... w zasadzie to ich nie ma Po odczyszczeniu przodu też niewiele zostało, więc tu też będzie sporo zabawy ze składaniem i pasowaniem..
Odmalowanie i przygotowanie zderzaków to oddzielna sprawa. Na chwilę obecną błotniki z przodu są pomalowane pierwszą warstwą podkładu. Teraz dopieszczane są wszystkie zaszpachlowane miejsca, żeby zacząć je malować.
Kolejna sprawa to maska. Moja poszła na złom (przypomnę, że otwarła mi się kiedyś w trakcie jazdy) Jakiś czas temu udało mi się okazyjnie kupić czerwoną machę od MKII, która wymagała poprawki blacharskiej. Okazało się, że za dużo trzeba by się z nią bawić, żeby doprowadzić ją do porządku. Tak więc jak już pisałem w dziale motogiełda POSZUKUJĘ MASKI. Idealnie gdyby była granatowa, ale niekoniecznie.
Plan działania na najbliższe tygodnie:
- kupno machy
- dopieszczenie pozostałych zaprawek (włącznie z zapodkładowaniem)
- przygotowanie całości do ostatecznego malowania
W międzyczasie mam nadzieję że uda mi się odłożyć dolary na zakupy w sklepie lakierniczym. Będzie można wtedy ruszyć z najważniejszym, malowaniem. Mimo wszystko nie będę malował całości. Pomalujemy co trzeba i poler po całości.
Co do malowania mam taki pomysł:
- zostaje granat
- słupki w czarny połysk (ofkorz)
- ze zderzakami prawdopodobnie zrobię tak jak w serii w gls'ach czyli górna część w kolor nadwozia, dolne części odmaluję na nowo lakierem strukturalnym. Cały czas nie przekonują mnie zderzaki w kolor nadwozia w przypadku tego koloru
- lusterka: tu mam dylemat... czarne czy w kolor ?
- na odbiór u kolegi hassana czeka też org lotka z jego rozbitego białego GTI
Moje dalsze plany i pomosyły na razie stoją w długiej kolejce, więc pozostawię je dla siebie
A Was koledzy proszę oo wszelkie wskazówki dotyczące przede wszystkim zamocowania zderzaków, bo to mnie przeraża najbardziej. Czekam również na wasze sugestie odnośnie malowania.