Zmartwię Cię.
Nie wiem jak w Sherwood, ale w Polsce jeżdże od kilku lat na nalewkach (głównie zimą) i powiem jedno - jeżdżę sprawniej i szybciej od patafianów, którzy widząc śnieg robią pod siebie. Powiem więcej wyciskam tyle ile się da, nie jeżdżę przepisowo bo by mnie cholera trafiła na odcinkach które pokonuję dziennie. Robiłem po 1,8zł na nalewkach i żyję. Powiem więcej, może mam szczęście ale trafiły mi się naprawdę udane i dopracowane egzemplarze.
Większość blokad, obaw jest w głowie a już temat dziwnych przeświadczeń że jak się ma znaczek na gumie to się kupiło polisę na życie i nieśmiertelność nie będę komentować. Same opony nie jeżdżą to tak na marginesie, trzeba jeszcze coś umieć i mysleć.
Gwoli ścisłości - jest ogromna różnica pomiędzy drogą gumą a bieżnikowaną - byłoby nieszczere gdybym tego nie napisał. Przede wszystkim cena, mieszanka i dokładność przy wyważaniu.
Ale błagam, nie piszcie jak emeryci powtarzający frazesy że nalewki wybuchają i się boicie o swoje życie... dziecinada po prostu.