Witam pisałem wcześniej, że mam problem z moim świstakiem. Z dniem wczorajszym przestał chodzić (wszystko wcześniej działało dobrze) może opisze, co zaszło.
23.12.2008 Ze znajomym pojechaliśmy do Mobil1 wykręcić jemu cewkę w samochodzie, później pojechaliśmy do firmy gdzie kupiłem map sensor, (który nie pasował do tego Swifta) wymienili mi map sensora i przy okazji facet go podłączył. Świstak zaczął chodzić równiej szybciej łapał (wcześniej go zalewało bardzo i nie było przyspieszenia) wróciliśmy z tamtej firmy. Pojechaliśmy do kumpla żeby zmienić cewkę (moja w Swifcie ma jakieś dziwne przeróbki Strona WWW tak wygląda moja cewka) zamieniłem ja na normalna do Swifta. Lecz Swift nie reagował... Nie zapałał. Podłączyliśmy stara cewkę i odziwo zapalił, ale nie wiem, czemu wyczuwało sie jak by mu obroty spadły, telepało go jak sie stało strasznie. Wszystko tak sie działo do wczoraj. Wczoraj byłem z dziadkiem żeby zawieść jego samochód do mechanika byłem tam 2 razy. Po 2 razie pojechaliśmy przy okazji do stacji diagnostycznej żeby facet mi powiększył obroty. Lecz niestety nic nie mógł zrobić, bo spaliny były za czarne. Wracając do domu samochód (jak jechał) wyłączył się. Stałem koło niego około godziny czekając na odstęp czasu żeby spróbować zapalić. Niestety nic to nie dało. Mojej dziewczyny tata podjechał popchnął samochód. Gdy pchaliśmy go kazał mi wrzucić na 2 i włączyć kontrolki. Samochód zapalił, ale gdy wrzucałem go na luz to automatycznie gasł. Próbowałem gazować, lecz nie reagował na gaz WCALE jeszcze dodam że na samym końcu padł aku.. Proszę o rady.