Koszt wytworzenia -
piszesz - jest olbrzymi... tak, ale czy to są auta dla przeciętnego człowieka?
Jednym z nielicznych alu aut które się sprawdziły przez dziesiątki lat był land rover
Kupują je ci, których na to stać, więc owe koszty wytworzenia są w stanie pokryć z
uśmiechem na ustach...
LR powyżej wspomniany był samochodem dla szerszych ( mi. rolników ) mas
Piszesz o
odbudowie; sądzisz, że właściciel takiej bryki będzie starał się "wyklepać" jaguara?
Niekoniecznie - będzie się cieszył, że przeżył wypadek, weźmie kasę z
ubezpieczenia i kupi sobie nowego... Akurat właściciele takich samochodów
nie są zainteresowani doprowadzaniem zniszczonych aut do stanu względnej
używalności. Próbował będzie (być może) handlarz, ale to już "inna inszość" i nie
sprawa właściciela.
i o to właśnie mi chodzi. Miłośnicy oooo kupują takiego używanego TDIka i myślą że wszystko jest
A pewnie, że się
nie przyjął, bo był za dobry - nie korodował... Plastikowym Trabantem można było
jeździć dziesiątkami lat i nic się nie działo z karoserią, dopóki się nie przywaliło
w coś, wtedy tworzywo szło w drzazgi. No to przykręcało się cały nowy element,
lakierowało i po kłopocie.
Smarty są w podobnej technologi wykonane
Sugerujesz, że się
tworzywo sztuczne nie przyjęło ze względu na brak ochrony w razie kolizji;
nieprawda. To nie poszycie plastikowe chroni pasażerów (podobnie blachy nie chronią)
- plastiki na Trabancie zamocowane były na solidnym szkielecie stalowym, a ten (o
ile dobrze pamiętam) na ramie podwoziowej... Gdybyś zobaczył "klatkę" nadwozia
Trabanta, zdziwiłbyś się bardzo. Szczególnie przód miał (że się tak wyrażę)
"pancerny". Owszem, plastiki łamały się znakomicie, ale ukryty pod nimi szkielet
pochłaniał energię i chronił ludzi wewnątrz auta. I tyle na temat...
nic odnośnie bezpieczeństwa tworzyw wieko-cząsteczkowych nie sugeruje
Trabant był na ramie i to ona gniła, często się przełamywała - poszycie było niezniszczalne. Gdyby nie fatalne umiejscowienie baku z przodu to był by to jedne z najbezpieczniejszych miejskich pojazdów
Jednak czy
dzisiejszy producent będzie dążył do produkowania popularnych samochodów
niekorodujących, do którego po parunastu latach (lub wcześniej) nikt nie będzie
dokupował elementów karoserii w miejsce "zgniłych"? Nie, bo to nie leży w interesie
producenta. Takie rozwiązania już przerobiono. Nie opłaci się całemu przemysłowi,
blacharzom, lakiernikom... i wszystko.
dzisiejsze auta są projektowane na 8-10 lat