Witam Forumowiczów.
Rok temu stałem się posiadaczem Swifta i nie miałem powodu do narzekania (w chwilach gdy zapominałem o rdzy w podwoziu i braku hamulców na tylnych kołach ).
Ostatnio zaczęła mi Zosia strasznie kopcić i żreć olej w strasznych ilościach. Pomiar ciśnienia sprężania dał wynik 3 cylindry po 12 bar, na jednym 11. Więc można się zasugerować, że pierścienie, tłoki i UPG jest OK. Silnik jest suchy.
Gdy wykręciłem świece (wymienione miesiąc temu), był na nich pumeksowaty nalot, taki jak na fotce nr 2 TUTAJ
Jeśli padłaby UPG to chyba byłoby cos nie tak z jedną świecą, ostatecznie z dwiema? Płyn chłodzący jest OK, bez śladu oleju i nie ubywa, z odmy i spod korka wlewu oleju też nie ma niepokojących objawów.
Obstawiłem więc, że padły uszczelniacze zaworowe.
Pytanie do Was: czy żeby dostać się do sprężyn zaworów wystarczy poluzować zawory, odkręcić krzyżakowe wkręty i wysunąć wałki? Czy będą chciały wyjść w ogóle? Z tego co widzę nie ma potrzeby rozkręcania rozrządu?
Majstruję przyrząd do zdejmowania zamków i jestem optymistycznie nastawiony, że oszczędzę parę PLN na mechaniku
Zaniepokoiło mnie, że wkręt pierwszy u góry od strony paska rozrządu był wykręcony a pod nim poluzowany (reszta też w większości dała się dokręcić o kilka stopni). Dobrze, że pokrywa klawiatury go trzymała na miejscu, inaczej poleciałby w dół przez otwór odprowadzający olej.
Pozdrawiam i czekam na Wasze uwagi.