A jaki jest tutaj "standard"? Bo prawdę mówiąc u mnie się zrobiło podobnie (1.0). Do 110 ok, powyżej momentalnie w górę wskazówka. tak "do granicy" skali można przez chwilę jechać do 140, potem trzeba zwalniać. To chyba nie jest normalne?
k.
Po dłużym okresie bezproblemowej jazdy, swift dał o sobie znać w długi weekend. Trasa
Bielsko-Biała-okolice Piotrkowa Trybunalskiego. Piekna słoneczna pogoda, 120-130 na
liczniku, silnik 1.0. Po przejechaniu ok 200 km zatrzymałem się na światłach - patrzę a
wskazówka od temperatury idzie gwałtownie w górę - prawie do tego białego. Ruszam. W miarę
wzrostu prędkości temperatura spada do prawie normalnego poziomu - prawie, tzn. minimanie
ponad środkiem. No ale nic. Zatrzymałem się. Podnoszę machę. Cały zbiorniczek wyrównawczy
pełny płynu. Odkręciłem korek i fontanna. Poczekałem aż ostygnie i dolałem płynu. Dalsza
część podróży minęła bez problemów. Ten sam problem pojawił się w drodze powrotnej
(predkość 100-110 km/h), też po ponad 200 km. Ale było to ok km od domu, więc włączyłem
ogrzewanie, dmuchawa full i jazda - temperatura momentalnie spadła.
Pytanie, czy może to być wina chłodnicy - coś się przytkała albo co ???
Wiatrak się włącza, ale w momencie jak temperatura skoczy nie wyrabia. Poza tym jak jeżdżę
względnie krótkie odcinki (ale nawet ponad 30 km) to nic się nie dzieje. Obie rury idące od
chłodnicy są ciepłe. Ogrzewanie działa. Byłem nawet u jakiegoś mechaniora, coby mieć
spokojny powrót, ale on powiedział, ze wszystko jest ok. Uszczelka pod głowicą wymieniona
nieco ponad 30 tys. km temu.
Można chłodnicę jakoś wyczyścic - zregenerować ??? Pytaem o nową chłodnicę, to zaśpiewali mi 320
zł. Co myślicie ??? A może ktos z Was ma do opchnięcia jakąś relatywnie "młodą" chłodnicę.