Witam po urlopie,
w ostatnich dniach starałem się wymienić nieszczęsne
dzwoniące jarzma przy przednich kołach. nic z tego.
Pozdejmowałem zaciski z klockami przy obu kołach
tak że zostały same gołe jarzma przy tarczy
hamulcowej i na tym by się moja walka skończyła, bo
śruby trzymające sztywno jarzmo ani drgną. klucz
stalowy, na niego jeszcze nałożona prawie metrowa
rura żeliwna i... ani drgną. "Pepsi" i WD-40 też
nie dały rady. skończyło się tym że po 2 godzinach
walki i litrach mojego potu (38 st. C na dworze)
jedna śruba puściła a pozostałe trzy (po 2 śruby na
koło) tylko się "z letka" zaokrągliły
nie wiem co mam z tym dalej robić, a dzwonienie wydaje
się teraz jakby jeszcze intensywniejsze i
głośniejsze, w dodatku śruby którymi przykręca się
zacisk do jarzma już pozbyły się swojego "kleju" po
odkręceniu i jeszcze się obawiam żeby ni zaczęły
się odkręcać na nierównościach drogi.
Radźcie, bo jak się wkur... to oddam do mechanika niech
się bawią i rozwiercają
ja mialem podobny problem i nawet jeden lepek ukrecilem, ale ja zabralem sie za jarzma bardzij ze strony silowej tzn. duzy mlotek i kilka mocnych uderzen w srube i jakos poszly, a ta co sie ukrecila wziolem jakims takims hydraulicznym (nie na plyn tylko do rurek) kluczem. A co do odkrecania to jak dobrze dociagniesz to nic sie nie odreci, pozatym nie wiem czy jak montowano w fabryce jarzma to czy wogole byl tam jakis klej wkoncu to ponad 10 lat temu.
Pozdrawiam i zycze owocnych bojow ze srubami <img src="/images/graemlins/goodvibes.gif" alt="" />