Witam ponownie!
Mam favoritkę 92' i coraz większe z nią problemy a z nimi coraz większy dylemat: sprzedać, czy
zostawić i ładować w nią kase. Chodzi o to, że jest to samochód, w którym silnik i
zawieszenie, układ kierowniczy, elektryka są ogólnie w dobrym stanie. Autko ma zrobione
progi, dolne płaty drzwi, rdza nadwozia nie bierze. Niestety co jakiś krótki czas dzieją
się coraz to nowe dziwne rzeczy.
- Samochód prawdopodobnie ma nieszczelną uszczelkę pod głowicą, bo ma za duże ciśnienie w ukł.
chłodzenia i jest zachlapany olejem od spodu.
Moze być tez zapchany korek wlewu płynu chłodzacego i ciśnienie będzie miał za duże.Sprzwdź czy masz w płynie olej(czyli jest gęsty i brudny) albo czy czuć spalinami,czy nie masz babelków w płynie.Warto też przemierzyć kompresję silnika.
- Przecieka w bardzo dziwnym miejscu w czasie wielkich ulew (cieknie nad pedałem sprzęgła) a w
czasie mniejszych deszczów woda się zbiera w lewych drzwiach.
Najlepiej zdjąć dywaniki i obserwować.
- Łapie go rdza od podwozia - tzn. ostatnio np. rozczłonkował mi się wydech na łączeniu z jej
powodu. Robią się też niewielkie dziury już w podłodze pod kierowcą i pasażerem. Dziura
także jest w osłonie hamulca bębnowego (nie w bębnie ale w tej tarczy co trzyma te
wszystkie bebechy).
To wymiana blachy nie jest to wielki koszt.
- Poza tym na benzynie zimnego silnika nie odpale za nic, dopiero gorący z trudem i to nie
rozrusznikiem, ale na popych. Na gazie pali ładnie ale na początku obroty są rzędu 500 i
prawie, że gaśnie.
Awaria urządzenia ssacego(zobacz czy ci klapka od ssania się domyka)albo zatkane w gaźniku kanaliki od oborotów na ssaniu lub układu przejściowego.Na upartego gaźnik regenerowany na giełdzie w Mysłowicach albo w Gliwicach to koszt ok 200-250zł.
- Przy skręcaniu przy różnych prędkościach słysze piski i to nie z opon bo sa chyba najlepszym
elementem w tym samochodzie.
Pomiar zbieżnosci prawdę ci powie
Samochód jeździ oczywiście, ale nie wybrałbym się nim w
dłuższą trasę, chyba nawet jakbym ponaprawiał te rzeczy. Do tego muszę za miesiąc zapłacić
ratę OC 550 zł i jak tu się nie zastanawiać czy to wszystko warto robić.
A ujakiego złodzieja ty się ubezpieczasz ze OC masz ratę 550zł.Nie jest to czasem pakiet OC i AC?Wejdź na stronę MTU i zobaczysz jakie tam są ceny.
Jak myślicie ile by to kosztowało, czy jest sens ładować pieniądze w taki samochód? Czy nie
lepiej sprzedać (jeśli ktoś to będzie chciał) i uzbierać na samochodzik już nowszy
technologicznie z wtryskiem, bardziej miękkim zawieszeniem, lepiej wyciszonym w środku? A
jakie są wasze doświadczenia z FAV, czy są to własnie tak nieprzewidywalne auta? Nie wiem,
czy moje przetrwa jesień/zimę. Pozdrawiam i prosze o Wasze opinie.
Najpierw to zainwestuj kasę na pomierzenie silnika,podwozia.Zobaczysz co masz faktycznie do zrobienia i wtedy zdecydujesz.Jeżeli będziesz chciał sprawdzić ciśnienie w układzie to poszukaj mechanika który ma przyrząd do sprawdzania zawartości spalin w płynie nawet szczątkowych ilości.Stopień kompresji też dużo ci powie.Moze być tak że po zrobieniu tego wszystkiego autko ci odpłaci bezawaryjną jazdą przez kilka lat.Ale coś mi mówi że jeżeli masz dziurawą blachę osłaniająca bęben chamulcowy to to autko nie widziało zbyt często mechanika(albo widziało tylko picownika-Jeszcze objedzie)ze już nie wspomnę o konserwacji.Ja miałem 91rocznik sprzedałem ją dwa lata temu i gość sobie chwali i tłucze nia kiolsy wiecej niż ja to robiłem.Ale z twoim autkiem może być różnie.Decyzję powinieneś podjąć po wykonaniu pomiarów. <img src="/images/graemlins/20.gif" alt="" />