Witam,
od dłuższego czasu doskwiera mi pewna nietypowa dolegliwość, która jest szególnie uciążliwa w okresie zimowym. Zimny silnik (i to nie tylko po nocnym postoju ale też i takim choćby dwugodzinnym) nie chce się uruchomić na benzynie.
Problem nasilał się stopniowo i początkowo wyglądało to tak, że tylko nie chciał złapać pierwszego zapłonu, więc radziłem sobie w ten sposób:
- 2-3 obroty rozrusznikiem, żeby się upewnić, że silnik nie jest skory do współpracy na PB (tyle zazwyczaj starczało nawet przy bardzo minusowych temperaturach)
- przełączenie na moment na LPG
- uruchomienie silnika "od dotknięcia kluczyka"
- natychmiastowy powrót na PB
- bezproblemowa praca silnika na PB (co prawda przez kilka pierwszych sekund, zanim ssanie się w pełni załączyło, dodanie gazu dławiło silnik, ale takie zachowanie występowało już wcześniej przed pojawieniem się tego problemu i to zazwyczaj przy mocnych przymrozkach)
Jako oczywisty pomijam fakt, że samochód kończył jazdę na benzynie a kręcenie rozrusznikiem było poprzedzone dwukrotnym wciśnięciem pedału gazu:)
Teraz sytuacja wygląda nieco gorzej, bo przy takim sposobie odpalania silnik i tak nie chce pracować na PB i zwyczajnie się dławi aż do zgaśniecia, muszę się trochę napstrykać przęłącznikiem, żeby trzymająć silnik na obrotach wypalić paliwo z gaźnika.
Poza tym problemem nic innego w zachowaniu silnika nie zauważyłem, nie odczułem spadku mocy czy problemów z wkręcaniem na obroty.
Jeśli samochód zostawię na LPG, to rano bez problemu odpali a po przejachaniu kilkuset metrów zwyczajnie przełączy się na PB i będzie normalnie pracował.
Nie sądzę, żeby przyczyna leżała w elektryce bo na LPG nie ma problemu, poza tym kable i świece były już nieraz zmieniane, kopułka też doczekała się wymiany.
Jakiś czas temu zlokalizowałem pęknięty przewód idący do regulatora zapłonu, z jednej strony pęknięcie było na kroćcu do mocowania do regulatora, a z drugiej gdzieś na jego początku koło tej plastikowej puszki po lewej stronie filtra powietrza, gdzie jest taki krótki odcinek przewodu załamany o 90 stopni. Niestety naprawa nie pomogła, dodam że ten krótki odcinek musiałem zastąpić przewodem o średniczy zewnętrznej 10 a nie 8 (wewnętrzna taka sama 4) ale raczej prześwit się nie załamał.
Jakieś pomysły co do przyczyny takiego zachowania? Wydaje mi się, że jakaś ilość paliwa się do cylindrów dostaje, bo przy wypalaniu paliwa z komory pływakowej silnik pracuje (a raczej dusi się) inaczej niż przy przełączaniu z LPG na PB i zaciąganiu paliwa do komory. Możliwe, że przegazowanie silnika przy zatkanym dopływie powietrza nieco pomogło (przy wypalaniu tak jakby dopiero po ułamku sekundy zaczyna się dusić), ale to może tylko moja autosugestia.
Podejrzewam jakieś syfy w gaźniku i zapychające się dysze, ponieważ samochód przejechał prawie 90kkm na LPG a benzyna służyła raczej tylko do rozruchu. Swego czasu po nieudanej próbie odpalenia na PB wykręciłem jedną świecę i na moje niewprawne oko wyglądała na suchą i nie śmierdziała benzyną. Diagnosta w ASO też powiedział, że to syf w gaźniku ale nie chciał się podjąć czyszczenia, sprawdził jeszcze tylko, czy pompka sprawna. Zapłon i gaźnik regulowany był ostatnio ze trzy lata temu i od tego czasu nikt śrub regulacyjnych nie ruszał. Wtedy też sprawdzane było sprężanie w cylindrach bo jeden cylidner nie pracował na zimno przy jałowych obrotach a przyczyną okazał się uszkodzony cienki przewód, przez który dostawało się lewe powietrze. Nie mogę sobie przypomnieć lokalizacji tego przewodu, ale jeśli dobrze pamiętam taki przewód idzie do każdego cylindra, a diagnosta musiał się nieźle nagimnastykować reką żeby go sięgnąć. Chiałbym sprawdzić te przewody bo nie wiem czy nierówna praca na jałowych na PB jest efektem zabrudzonego gaźnika czy ponownego uszkodzenia tych właśnie przewodów.
Próbowałem też iść tropem tego wątku Link ale nie zlokalizowałem więcej pękniętych/wysuniętych przewodów. Jutro jeszcze raz zdejmę obudowę filtra powietrza w poszukiwaniu pekniętych przewodów i upewnie się co do suchych świec. Planuję też zaopatrzyć się w spray STP do gaźników, pierwotnie myślałem o dodatku do paliwa STP, ale na stacjach nie mogę znaleźć tego o właściwościach czyszczących. I tutaj moje kolejne pytanie: gdzie powinienem psikać (mile widziany "łopatologiczny opis")? a gdzie napewno nie powinienem żeby czegoś nie uszkodzić? czy spływający syf nie zaszkodzi silnikowi a może powinienem to jakoś odessać? Nie czuję się na siłach, żeby wyjąć gaźnik i czyszczenie wykonać poza silnikiem...
Dokopałem się do paru wątków poświęconych czyszczeniu gaźnika ( Link1, Link2 ), ale niestety bez takiego opisu jakiego, jako laik, bym potrzebował...
Mam nadzieję, że nikogo nie zanudziłem długim wprowadzeniem:) ale starałem się dokładnie opisać problem...
Z góry dziękuję za wszelkie sugestie!