Ze Swiftem w tle
-
Wiadomość skasowana przez Blade
-
Wiadomość skasowana przez NaczelnyFilozof
-
tecza zajebista!!! ale ta lepka na aucie (gb)to tak jak bys sobie na czole nalepil (emigrant)
Niestety musiałem ją nalepić, bo tzw. "legal requirement" jest posiadanie takiej nalepki podczas wyjeżdżania za granicę, poza tym trzeba mieć na przedniej szybie przylepiony krążek potwierdzający opłacenie podatku drogowego (200 funtów kary jeżeli będzie w schowku a nie na szybie), itd. Regularnie przypadkowi Anglicy zwracali mi uwagę na brak odpowiednich nalepek. Oni mają hopla na punkcie przestrzegania prawa, co czasem mnie po prostu do szału doprowadza, zwłaszcza gdy jest ograniczenie do 48km/h (30mph), a bałwany turlają się przez całe miasto 35-40km/h (wyobrażacie sobie np. Porshe Carrera jadące z taką prędkością? <img src="/images/graemlins/screwy.gif" alt="" /> Ja wiele razy widziałem!), albo średnio co drugi dzień jak wracam z pracy muszę się za kimś turlać 65km/h (40mph) tam gdzie oficjalnie można 97km/h (60mph). Wrrrr... <img src="/images/graemlins/wsciekly1.gif" alt="" />
-
Cóż. Przestrzegają prawa, to coś złego? W Polsce byś sobie wyprzedził na podwójnej ciągłej, a tam grzecznie jedziesz za takim kierowcom. Zapewne "drobne" znaczenie ma fakt, że jak złamiesz przepisy, to istnieje duża szansa na dosyć nieprzyjemne konsekwencje...
Już mi się tam podoba <img src="/images/graemlins/devil.gif" alt="" />
-
-
Cóż. Przestrzegają prawa, to coś złego?
Nie miałbym nic przeciwko przestrzeganiu prawa, czyli jeżeli jest ograniczenie do 30mp, żeby jeździli 30mph, a nie 18-25, albo 35-40mph zamiast przepisowych 60! A jak zobaczą fotoradar (w Anglii praktycznie wszystkie są doskonale widoczne, odblaskowo oznakowane), to ostro hamują, żeby przypadkiem nie zblizyć się o mniej niż 5-10mph poniżej przepisowej prędkości. Po prostu krew zalewa, ci ludzie nie szanują czyjegoś czasu! Sam jeżdżę bardzo kulturalnie, wyjątkowo spokojnie i płynnie (przez 17 lat jeden mandat za zupełny drobiazg), ale to co się tutaj dzieje to totalne przegięcie. Owszem, zdarza się trochę szybkich kierowców (ale raczej tylko na autostradach), czasem nawet wariatów (ale tych bardzo niewielu), ale dominują starsi ludzie którym wmówiono że prędkość=wypadek i przez całą drogę są skupieni wyłącznie na pilnowaniu, żeby jechać wolno. Mam kilku znajomych Anglików i jeździłem z nimi zanim kupiłem Swifta - ich umiejętności kierowania samochodu były po prostu żenujące, a cała ich uwaga była skoncentrowana na utrzymaniu "bezpiecznej" prędkości i zerkaniu co 2 sekundy na prędkościomierz. No cóż, wygląda na to że pranie mózgu dało efekty...
-
dziekuje ze dales moje <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" /> co by ulatwic niektorym TUTAJ KLIKAC <img src="/images/graemlins/smile.gif" alt="" />
-
Hmm, trzeba by było sprawdzić statystyki wypadków śmiertelnych...
Nawet nie sugeruję, że jeżdżę bardzo przepisowo (bo nie jeżdżę), zdarza mi się przejechać drogą dwupasmową z szerokim poboczem przez teren zabudowany 90-100km/h - tyle, że i tak zwykle robię to prawym pasem i trzymam się prędkości kolumny (dobra, wiem, że mnie to nie tłumaczy, ale ruch pieszy jest o 6 rano raczej mizerny, a droga ma dobrą widoczność - zresztą i tak na przejściach jest sygnalizacja świetlna)... Normalnie też mam +5/+10 km/h na liczniku niż by to wynikało z ograniczeń prędkości... A dwie kolizje, jakie mi się przydarzyły miałem przy prędkości (mojej) 3km/h i 0km/h...
Ale jak widzę, niektóre naprawdę kretyńskie zachowania - na przykład wyprzedzanie na remontowanej drodze jednopasmowej (w każdą stronę) - z zakazem wyprzedzania oczywiście - gościa, który jedzie 20k/h więcej niż jest dozwolone, przez gościa któremu jeszcze bardziej się spieszy (a ten odcinek ma całe 2km/h długości), a który potem ładuje się na czołówkę, to nóż się w garści otwiera...
-
Normalnie też mam +5/+10 km/h na liczniku niż by to wynikało z ograniczeń prędkości...
A masz wykalibrowany prędkościomierz? Przeważnie samochodowe prędkościomierze zawyżają wskazania o 5-10%. Do kalibracj można użyć GPSa, albo jeszcze lepiej ustawionych gdzieniegdzie radarów wyświetlających prędkość.
A dwie kolizje, jakie mi się przydarzyły miałem przy prędkości (mojej) 3km/h i 0km/h...
Podobnie do mnie, miałem 3 stłuczki i jeden wypadek (na szczęście to była rajdówka i nic mi się nie stało, ale maluch oficjalnie do kasacji) przy prędkościach: 70km/h (limit 70km/h), 50km/h (limit 60km/h) i dwa razy 0km/h. Sprawcy w dwóch pierwszych przypadkach jechali z tą samą prędkością, a w dwóch pozostałych to było 5km/h i 30km/h. A policja nadal twierdzi że prędkość jest przyczyną wypadków. No tak, jakby wszystkie samochody stały na parkingach, to wypadków by nie było...
Ale jak widzę, niektóre naprawdę kretyńskie zachowania - na przykład wyprzedzanie na
remontowanej drodze jednopasmowej (w każdą stronę) - z zakazem wyprzedzania oczywiście -
gościa, który jedzie 20k/h więcej niż jest dozwolone, przez gościa któremu jeszcze bardziej
się spieszy (a ten odcinek ma całe 2km/h długości), a który potem ładuje się na czołówkę,
to nóż się w garści otwiera...Nie noszę w kieszeni noża, bo za często miałbym pociętą nogę <img src="/images/graemlins/wink.gif" alt="" />
A na poważniej to nóż mi się w plecaku otwiera jak widzę policjantów, którzy zamiast łapać szaleńców zagrażających mojemu zdrowiu i życiu siedzą w krzakach na szerokiej i prostej drodze i pilnują przestrzegania przepisowej prędkości. Myślałem że policja jest od zapewnienia bezpieczeństwa, a nie wyłącznie egzekwowania przestrzegania przepisów w najprostszy możliwy sposób, ale chyba się myliłem. Ciekawe ile razy w życiu policjant wręczył mandat za zmianę pasa ruchu bez kierunkowskazu i władowanie się prosto pod koła. Chyba niewiele...A co do ograniczeń prędkości jeszcze, to kilka dni temu jechałem zakręciastą drogą na której był limit 60mph (97km/h), a nie dało się jechać szybciej niż 40mph (60km/h), bo droga była bardzo wąska (tak że dwa TIRy by się w żaden sposób nie minęły) i nie widać było co się czai za zakrętem, wystarczyło żeby stał tam choćby popsuty samochód i wypadek murowany. Ograniczenia prędkości nie mają żadnego związku z realną prędkością bezpieczną.
-
A masz wykalibrowany prędkościomierz? Przeważnie
samochodowe prędkościomierze zawyżają wskazania o
5-10%. Do kalibracj można użyć GPSa, albo jeszcze
lepiej ustawionych gdzieniegdzie radarów
wyświetlających prędkość.
Sprawdzałem z GPSem - prędkościomiesz pokazuje ok. 3km mniej niż GPS (przynajmniej do 170km/h)Podobnie do mnie, miałem 3 stłuczki i jeden wypadek (na
szczęście to była rajdówka i nic mi się nie stało,
ale maluch oficjalnie do kasacji) przy
prędkościach: 70km/h (limit 70km/h), 50km/h (limit
60km/h) i dwa razy 0km/h. Sprawcy w dwóch
pierwszych przypadkach jechali z tą samą
prędkością, a w dwóch pozostałych to było 5km/h i
30km/h. A policja nadal twierdzi że prędkość jest
przyczyną wypadków. No tak, jakby wszystkie
samochody stały na parkingach, to wypadków by nie
było...
W 90% przypadków powodem śmiertelnego wypadku jest wyprzedzanie, albo zjechanie na przeciwny pas...Nie noszę w kieszeni noża, bo za często miałbym pociętą
nogę
A na poważniej to nóż mi się w plecaku otwiera jak widzę
policjantów, którzy zamiast łapać szaleńców
zagrażających mojemu zdrowiu i życiu siedzą w
krzakach na szerokiej i prostej drodze i pilnują
przestrzegania przepisowej prędkości. Myślałem że
policja jest od zapewnienia bezpieczeństwa, a nie
wyłącznie egzekwowania przestrzegania przepisów w
najprostszy możliwy sposób, ale chyba się myliłem.
Ciekawe ile razy w życiu policjant wręczył mandat
za zmianę pasa ruchu bez kierunkowskazu i
władowanie się prosto pod koła. Chyba niewiele...
A co do ograniczeń prędkości jeszcze, to kilka dni temu
jechałem zakręciastą drogą na której był limit
60mph (97km/h), a nie dało się jechać szybciej niż
40mph (60km/h), bo droga była bardzo wąska (tak że
dwa TIRy by się w żaden sposób nie minęły) i nie
widać było co się czai za zakrętem, wystarczyło
żeby stał tam choćby popsuty samochód i wypadek
murowany. Ograniczenia prędkości nie mają żadnego
związku z realną prędkością bezpieczną.
Najlepszym rozwiązaniem były by patrole - nie tylko te nieoznaczone, ale przede wszystkim oznaczone - ludzie zupełnie inaczej się zachowują, jak widzą oznakowany samochód policyjny na drodze (nie tylko drogówki)... -
A masz wykalibrowany prędkościomierz? Przeważnie samochodowe prędkościomierze zawyżają wskazania
o 5-10%.Ja jestem szczęściarzem którego prędkościomierz pokazuje stan faktyczny. Jechałem 62 km/h na ograniczeniu prędkości do 40 km/h i dostałem mandat za przekroczenie prędkości. Radar pokazywał 62 km/h.
Ograniczenia prędkości nie mają żadnego związku z realną prędkością bezpieczną.
I dowodem na to ma być te kilka przypadków które opisałeś ? Jeśli tak to trochę się zpędziłeś.
-
Noodles, a pokaż mi choć JEDNO ograniczenie prędkości, które ma zawsze wartość równą prędkości bezpiecznej w danym miejscu.
Nie ma takiego.
Jeżeli jest ograniczenie do 70km/h to właśnie z taką prędkością jest rozsądnie jechać w czasie zamieci śnieżnej lub gęstej mgły?
Bezpieczna prędkość zależy od warunków atmosferycznych, umiejętności kierowcy, jakości zawieszenia i ergonomii samochodu, natężenia ruchu, topografii terenu, a także od bardzo wielu innych czynników, to jest naprawdę bardzo skomplikowana sprawa. Czy zastanawiałeś się jaka jest faktyczna różnica między bezpieczną prędkością na tym samym odcinku drogi przy różnych warunkach atmosferycznych? KILKUKROTNA. Może to być w danym miejscu np. 25km/h w czasie nocnej ulewy i 110km/h w słoneczny letni dzień przy znikomym natężeniu ruchu. A znak stoi zawsze ten sam 50km/h...ZAWSZE będę podtrzymywał moje zdanie, że sztywne ograniczenia prędkości są bez sensu. Podoba mi się, że coraz więcej (zwłaszcza w Niemczech) pojawia się znaków dynamicznie wyświetlanych na tablicach, jeżeli ktoś mądry to obsługuje, to takie ograniczenie będzie miało związek z aktualną sytuacją na drodze. Nadal nie zniweluje to różnic w umiejętnościach kierowców i jakości samochodów, ale przynajmniej będzie bliższe rzeczywistym warunkom niż jakiekolwiek sztywne ograniczenie.
-
Podobają mi się i znacznie prostsze rozwiązania, typu warunkowe ograniczenie prędkości - znak, a pod nim tabliczka - "w deszczu/mżawce" itp... Finezji nie trzeba a jak ułatwia podróż???
Oczywiście nie zapobiega idiotom sunącym 170km/h na jednopasmowych drogach w nocy i przy dużym natężeniu ruchu... <img src="/images/graemlins/sick_.gif" alt="" />
-
Oczywiście nie zapobiega idiotom sunącym 170km/h na jednopasmowych drogach w nocy i przy dużym
natężeniu ruchu...No właśnie, nie sama prędkość jest niebezpieczna tylko róźnice w prędkości między pojazdami na jednej drodze, a tak naprawdę niebezpieczna to jest głupota i brawura i to je należy w bardzo ostry sposób bez żadnej litości eliminować.
-
Noodles, a pokaż mi choć JEDNO ograniczenie prędkości, które ma zawsze wartość równą prędkości
bezpiecznej w danym miejscu.A czy da się określic jednaą bezpieczną prędkośc dla każdego miejsca ?
Jeżeli jest ograniczenie do 70km/h to właśnie z taką prędkością jest rozsądnie jechać w czasie
zamieci śnieżnej lub gęstej mgły?
Bezpieczna prędkość zależy od warunków atmosferycznych, umiejętności kierowcy, jakości
zawieszenia i ergonomii samochodu, natężenia ruchu, topografii terenu, a także od bardzo
wielu innych czynników, to jest naprawdę bardzo skomplikowana sprawa. Czy zastanawiałeś
się jaka jest faktyczna różnica między bezpieczną prędkością na tym samym odcinku drogi
przy różnych warunkach atmosferycznych? KILKUKROTNA. Może to być w danym miejscu np.
25km/h w czasie nocnej ulewy i 110km/h w słoneczny letni dzień przy znikomym natężeniu
ruchu. A znak stoi zawsze ten sam 50km/h...
ZAWSZE będę podtrzymywał moje zdanie, że sztywne ograniczenia prędkości są bez sensu. Podoba mi
się, że coraz więcej (zwłaszcza w Niemczech) pojawia się znaków dynamicznie wyświetlanych
na tablicach, jeżeli ktoś mądry to obsługuje, to takie ograniczenie będzie miało związek z
aktualną sytuacją na drodze.O ile na autostradach jest pewnie możliwe to w miastach i wsiach już będzie trudniej. Poza tym myslę że taki system raczej obniżyłby jeszcze w trudnch warunkach pogodowych te sztywne dzisiaj prędkości niż je podwyższył w dobrych warunakach. Inna rzecz to natura polskich kierowców. Ilu kierowców przestrzega dzisiaj ograniczenia do 40 czy 50 km/h ? 5% czy mniej ? Jadą conajmniej 60 km/h (tak wynika z moich obserwacji). Jeśli dynamicznie ustalane ograniczenie prędkości pozwoli im w tym miejscu jechać 60 lub 70 km/h to oni pojadą 80 lub 90 km/h. Niestety nie dorośliśmy do takich liberalnych zasad. Może Anglicy tak ale my nie.
-
tak tylko sie wtrące i zapodam mój experyment:
ostatnimi czasami "wkręciło" mi się powolne jeżdżenie... po mieście "śmigam" około 50-60km/h non stop i oto moje spostrzeżenia:
ZALETY:
--> spadło zużycie paliwa !! jeżdżąc max na IV biegu i zmieniając przełożenia przy +- 2000 obr
--> zaczęłem "trafiać w zieloną falę przez miasto... jade płynnie mijając 5-6 skrzyżowań z sygnalizacją
--> mój sposób jazdy stał sie bardziej kulturalny... (przepuszaczam pieszych na przejściu, itd)
--> spadło zużycie klocków hamulcowych (hamuje powoli silniczkiem widząc z daleka ew.przeszkode)ale jest jeden warunek:
z radioodbiornika musi sączyć się jakaś łagodna muzyczka np. Bob Marley (co kto lubi)naprawdę warto zmienić swój styl jazdy... polecam...
JEŹDZIJMY Z WYOBRAŹNIĄ <img src="/images/graemlins/diabel.gif" alt="" />WADY:
--> (jeszcze tydzień takiej jazdy i zwariuje <img src="/images/graemlins/wpysd.gif" alt="" />)
--> setki koni mechanicznych pod maską mojego pokraka sie marnuje...i to tyle eksperymentów... myśle że czasami warto sie w ten sposób odchamić <img src="/images/graemlins/hahaha.gif" alt="" />
-
--> zaczęłem "trafiać w zieloną falę przez miasto... jade płynnie mijając 5-6 skrzyżowań z sygnalizacją
To chyba w Legnicy, bo w Warszawie mnóstwo skrzyżowań jest nastawionych na 80-90km/h, jeżeli jadę wolniej to stoję na czerwonym. <img src="/images/graemlins/sciana.gif" alt="" />
-
W zasadzie mam tak od kilku miesięcy - zaletą jest wyraźny spadek paliwa - typowe obroty po mieście są poniżej 2000obr/min...
-
Jeśli dynamicznie ustalane
ograniczenie prędkości pozwoli im w tym miejscu jechać 60 lub 70 km/h to oni pojadą 80 lub
90 km/h. Niestety nie dorośliśmy do takich liberalnych zasad. Może Anglicy tak ale my nie.Ale należy zastanowić się co jest celem - spowodowanie żeby wszyscy jak najwolniej jeździli czy żeby nie było wypadków? Ty chyba cały czas dążysz do pierwszego rozwiązania. Łatwo je osiągnąć ustawiając absurdalne ograniczenia i ostro je egzekwując - metoda angielska. To jest jednak wylewanie dziecka z kąpielą - samochód przecież służy do tego żeby szybko i wygodnie jeździć. Można też podejść z głową - naprawdę nauczyć ludzi jeździć i ostro eliminować osobników będących zagrożeniem dla innych (np. wysyłając tysiące nieoznakowanych radiowozów z kamerami). Nieważne czy wszyscy jadą 50km/h czy 70km/h dopóki wszyscy jadą z tą samą prędkością i jest ona adekwatna do panujących warunków. Zwróć uwagę że wypadki przeważnie powodują kierowcy którzy jadą dużo szybciej lub dużo wolniej od reszty.
Mam kolegę, który pracuje w duuużej firmie. On i kilka tysięcy innych pracowników jeżdżących służbowymi samochodami zostało wysłanych na kurs doskonalenia jazdy. Najpierw jeden, potem drugi dla bardzo zaawansowanych. Rezultat - w skali całej firmy gwałtowny spadek ilości wypadków. Podobno firma na całej tej akcji nie straciła. Jeżeli prywatnej firmie się to opłaca, to tym bardziej opłacałoby się państwu uczenie ludzi naprawdę jeździć, a nie sprzedawanie praw jazdy każdemu kto da w łapę. Zysk byłby bardzo wymierny, straty związane z wypadkami samochodowymi (bezpośrednie i pośrednie) to naprawdę ogromne pieniądze, a nie utracone życie czy zdrowie ludzi to już oczywisty skarb.
-
Ale należy zastanowić się co jest celem - spowodowanie żeby wszyscy jak najwolniej jeździli czy
żeby nie było wypadków? Ty chyba cały czas dążysz do pierwszego rozwiązania. Łatwo je
osiągnąć ustawiając absurdalne ograniczenia i ostro je egzekwując - metoda angielska. To
jest jednak wylewanie dziecka z kąpielą - samochód przecież służy do tego żeby szybko i
wygodnie jeździć. Można też podejść z głową - naprawdę nauczyć ludzi jeździć i ostro
eliminować osobników będących zagrożeniem dla innych (np. wysyłając tysiące nieoznakowanych
radiowozów z kamerami). Nieważne czy wszyscy jadą 50km/h czy 70km/h dopóki wszyscy jadą z
tą samą prędkością i jest ona adekwatna do panujących warunków. Zwróć uwagę że wypadki
przeważnie powodują kierowcy którzy jadą dużo szybciej lub dużo wolniej od reszty.Mam kolegę, który pracuje w duuużej firmie. On i kilka tysięcy innych pracowników jeżdżących
służbowymi samochodami zostało wysłanych na kurs doskonalenia jazdy. Najpierw jeden, potem
drugi dla bardzo zaawansowanych. Rezultat - w skali całej firmy gwałtowny spadek ilości
wypadków. Podobno firma na całej tej akcji nie straciła. Jeżeli prywatnej firmie się to
opłaca, to tym bardziej opłacałoby się państwu uczenie ludzi naprawdę jeździć, a nie
sprzedawanie praw jazdy każdemu kto da w łapę. Zysk byłby bardzo wymierny, straty związane
z wypadkami samochodowymi (bezpośrednie i pośrednie) to naprawdę ogromne pieniądze, a nie
utracone życie czy zdrowie ludzi to już oczywisty skarb.dobrze prawisz <img src="/images/graemlins/20.gif" alt="" />
tyle tylko ze to taka sama utopia jak komunizm <img src="/images/graemlins/zakrecony.gif" alt="" />
no i po przeliczeniu to okaze sie ze wladze <img src="/images/graemlins/zakrecony.gif" alt="" /> by stracily sporo kaski wiec po co ?
lepiej faktycznie na modłe angielska sztywno ograniczac zapedy kierowcow <img src="/images/graemlins/hahaha.gif" alt="" />
<img src="/images/graemlins/devil.gif" alt="" />