[All] przygasanie świateł
-
Witam,
Wczoraj rano po kolejnym ataku zimy spotkała mnie przykra sytuacja, mianowicie przyłożyłem w znak straty nie są duże (lekko zderzak sie odkształcił, pękła listwa nad zderzakiem i mocowanie prawej lampy), bo i prędkośc była niewielka, ale dzisiaj zauwazyłem niepokojącą mnie rzecz- jadac po ciemku na nierównościach drogi wyłączają mi sie na ułamek sekundy światła, po czym znów sie zapalają. Szukałem w szukajce ale nic konkretnego nie znalazłem (tzn coś o starych zaśniedziałych przewodach, ale do wczoraj było ok) czy może ktoś ma jakieś sugestje co to moze być? -
Dziwne by było jakby przy takim małym uderzeniu poluzował się kabel masowy,
ale nic się nie stanie jak go sprawdzisz
Druga opcja przy tym lekkim uderzeniu poluzował się bezpiecznik od świateł, ten co się znajduję pod kierownicą hehe -
moze koncetrujesz sie na wypadku a wczesniej tez sie to działo? posprawdzaj czy jakies luzy sie nie porbily.przy wtykach.to takie pierwsze i podstawowe co mi przyszlo do glowy
-
No generalnie ja kiedyś też miałem tak, że przygasały mi światła podczas jazdy.
Okazało się że w kostce bezpiecznikowej (tej pod kierownicą) wtyki trzymające bezpieczniki były już tak rozjechane, że po prostu na każdym wyboju, czy też nierówności,
bezpieczniki się po prostu ruszały. -
Ok, dzieki koledzy. Jutro za widoku posprawdzam te przewody i bezpieczniki- to nawet prawdopodobne bo ostatnio miałem tak z bezpiecznikiem od radia że sie wysunał i nie grało. A co do tego że moze wczesniej nie widziałem problemu- ostatnio jeździłem taczką tylko po nocy takzę napewno by mi sie to rzuciło w oczy jakby mi nagle światła przestały świecić
Sprawdziłem i wygląda na to że bezpieczniki sie obruszały, bo po otwarciu skrzyneczki ten od zapalniczki wypadł na ziemie, zrobiłem paredziesiąt km po ciemku i nie zauważyłem żadnych problemów ze światłami