Polak nie pomoże. "Jedna osoba miała apteczkę..."
-
Rozgorzała dyskusja na temat apteczek, czy obowiązku udzielania Pierwszej pomocy, a nikt nie dostrzegł jakiś minusów takiej akcji... Zobaczcie na zagrożenie w ruchu drogowym, jakie ta pozoracja mogła wywołać... Fakt niby droga mało uczęszczana, widać to z natężenia ruchu(być może celowo wybrano taką drogę), mam tylko nadzieję, że nikt nie wpadnie na "mądry" pomysł zrobienia czegoś takiego na drodze o większej przepustowości...
Eksperyment nie pokazuje nic nowego... nasi rodacy mają wszystko i wszystkich gdzieś... Jadę za karetką na sygnałach, bo tam jest mój teść, żona, babka i nie wiadomo kto jeszcze... Odpowiedź w szpitalu: O co chodzi, przecież nic się nie stało...
W Polsce samo wykręcenie numeru 112 lub pokrewnych 99(...), jest już traktowane jako udzielenie pomocy... W porządku, niech i tak będzie, ale czy znacie przypadek skazania kogoś przejeżdżającego obok wypadku, nie wykonawszy nawet tej prozaicznej czynności... Tak, każdy adwokat wybroni taką osobę i powie, że była w takim stresie, że nie wiedziała co robić... dobrze, że nie zapomniała jak się autem jedzie do przodu...
Nie krytykuję ludzi, zbierających się w "kupkę", żeby na coś popatrzeć, wiadomo człowiek zwierzę stadne i tam gdzie tłum tam i ja...
Tylko dlaczego w dobie telefonów komórkowych, które każdy posiada, nie można wystukać tych 4 znaków na klawiaturze *112...
-
Apteczka apteczką,
ale czy widzieliście co jest w tych marketówkach i na stacjach? Znajomy kupił i się
chwalił,że ma apteczkę w aucie A tam rękawiczki do farbowania włosów, agrafka,
wacik, plaster chyba na odcisk nawet za mały, jakiś wężyk gumowy i jeszcze jakieś
badziewia.ta i dlatego moja apteczka ma takie wymiary, że jak bym kogoś nią puknął, to mógł bym uszkodzić
Tak serio, to ja mam chyba wszystko w aucie oprócz kluczy nasadowych -
Problem jest w "odpowiednim" wychowywaniu obywateli przez państwo.
Od przedszkola, przez cały okres edukacji szkolnej uczy się jednego - nie wychylaj się, bo dostaniesz po uszach.
Jest to bardzo dużo czasu w najbardziej chłonnym okresie rozwoju człowieka.
Już w okresie dorosłości, ktokolwiek mający styczność z policją, służbą zdrowia, uczy się tego, że w szkole mieli racje. Ten co się wychyla ma kłopoty.
A jak przychodzi do wypadku, mniej się liczy wiedza, a więcej odruchy i wyćwiczone nawyki.
A jakie mamy nawyki? Proste - nie wychodzić przed szereg. Jak ktoś ciekawy, to (najlepiej z drugiego rzędu) można się gapić, ale ani kroku na przód.
Ja nie wożę apteczki, bo nie potrafiłbym jej użyć, więc wolę w to miejsce włożyć butelkę mineralnej - przynajmniej się do czegoś przyda.
-
W zeszłym tysiącleciu, podczas szkolenia teoretycznego z PJ usłyszałem takie zdanie od prowadzącego: bierzcie ze sobą dobrze wyposażoną apteczkę, bo jak będziecie mieli wypadek, to postronni ludzie (w krajach zachodnich) pomogą wam, pod warunkiem, że będziecie mieli SWÓJ ustnik do oddychania metodą usta-usta i SWOJE bandaże i opatrunki.
Dlatego wożę powyższe (plus koc termiczny, nożyczki i kilka innych pierdół) - aby ewentualnie ktoś mógł mi udzielić pomocy nie korzystając ze swoich materiałów, albo abym ja mógł pomóc innym, którzy olali nieobowiązkową apteczkę - tak na wszelki wypadek (w końcu pierwsze minuty po wypadku są najważniejsze w ratowaniu ofiar)...
-
Wystarczy kierowca jednego pojazdu - inni kierowcy powinni ostrożnie ominąć zdarzenie i jechać dalej, by nie blokować drogi, którą powinna nadjechać karetka - w żadnym wypadku nie powinni gapić się na wypadek (i jeszcze do tego filmować, by umieścić tragedię na youtubie)...
-
Koc termiczny jak najbardziej, może się przydać. Ustnik wcale - obowiązują już tylko uciski na klatkę piersiową.
Opatrunki, jak ktoś lubi balast chyba Na skaleczenie wystarczy plasterek, a reszty i tak nie ogarniesz, zwłaszcza w stresie.
Lekarstw nie wolno, nożyczki psu na budę (pasów ciąć nie ma sensu, bo i tak nie wolno wyciągać z wraku, a ubrania potną w szpitalu), więc co tak na prawdę trzymać w tej apteczce?
Chyba najprędzej baterie do latarki, albo światło chemiczne, żeby ostrzegać innych kierowców przed wjechaniem w ratowników-z-bożej-łaski.
IMO sprawny telefon i GPS do spisania pozycji (jeśli poza miastem) uratuje więcej istnień niż najlepszy zestaw "zrób to sam - lekarz". A do tego nie trzeba nawet zwalniać, nie mówiąc o zatrzymywaniu się.
-
i tak nie wolno wyciągać z wraku
Gdzieś takie rzeczy wyczytał...
Umiesz przeprowadzać RKO i algorytm BLS na siedząco???
-
Właśnie takich odważnych jak ty boję się najbardziej
Bez urazy, na pewno jesteś spoko gościem, ale nie wyciągaj mnie jakby co z wraku, ok? Wstrzymaj się te 15min aż profesjonaliści nie dojadą.
Już oni się znają na tych algorytmach, o których piszesz, a mnie wystarczy jak będę ledwo zipał kiedy przyjadą.
A raczej powstrzymaj mnie jakbym sam próbował wychodzić.
-
Koc termiczny jak
najbardziej, może się przydać. Ustnik wcale - obowiązują już tylko uciski na klatkę
piersiową.
Opatrunki, jak ktoś
lubi balast chyba Na skaleczenie wystarczy plasterek, a reszty i tak nie
ogarniesz, zwłaszcza w stresie.
Lekarstw nie wolno,
nożyczki psu na budę (pasów ciąć nie ma sensu, bo i tak nie wolno wyciągać z wraku,
a ubrania potną w szpitalu), więc co tak na prawdę trzymać w tej apteczce?
Chyba najprędzej
baterie do latarki, albo światło chemiczne, żeby ostrzegać innych kierowców przed
wjechaniem w ratowników-z-bożej-łaski.
IMO sprawny telefon
i GPS do spisania pozycji (jeśli poza miastem) uratuje więcej istnień niż najlepszy
zestaw "zrób to sam - lekarz". A do tego nie trzeba nawet zwalniać, nie mówiąc o
zatrzymywaniu się.
To co piszesz jest kompletnie bez sensu
Rozumiem, że to twój pogląd ale nie pisz, że z wraku wyciągać nie wolno bo to bzdura. Są wyjątki kiedy nie można, ale jest masa więcej przypadków, w których powinno się z wraku wyciągnąć.
W stresie czy nie, każdy potrafi zatamować krwawienie a do tego plasterek to raczej chyba się zbytnio nie przydaCo do ustnika, to po prostu cieszę się, że są ludzie, którzy nie myślą tak jak Ty i chcą zdziałać więcej niż tylko zadzwonić po pogotowie
Rzeczy w apteczce służą do pomocy PRZEDMEDYCZNEJ, służą do podtrzymania lub utrzymania stanu poszkodowanego do czasu przyjazdu karetki/innej służby medycznej.
A na koniec jako ciekawostkę powiem, że koc termiczny "jest bo jest", w żaden sposób nie wpływa na komfort termiczny. Już lepiej koc wozić a i czasem może się na zwykły piknik przydać
-
To co piszesz jest
kompletnie bez sensuSuper. Więc będę się mógł od ciebie dowiedzieć czegoś nowego i będę mądrzejszy.
Proszę więc o wyjaśnienie na czym polega mój błąd w rozumowaniu.
Rozumiem, że to
twój pogląd ale nie pisz, że z wraku wyciągać nie wolno bo to bzdura. Są wyjątki
kiedy nie można, ale jest masa więcej przypadków, w których powinno się z wraku
wyciągnąć.Po co? Żeby zamienić złamania w złamania otwarte? Pęknięte kręgi w złamany kręgosłup? Powyrywać/powcierać głębiej ciała obce z/do ran? Zwiększyć ból i szok?
W stresie czy nie,
każdy potrafi zatamować krwawienie a do tego plasterek to raczej chyba się zbytnio
nie przydaZnam przypadek profesjonalnej pielęgniarki "na służbie", która temu zadaniu nie poradziła. Na czym opierasz swoją pewność co do umiejętności ludzi nienawykłych do widoku i zapachu znacznej ilości krwi?
Co do ustnika, to
po prostu cieszę się, że są ludzie, którzy nie myślą tak jak Ty i chcą zdziałać
więcej niż tylko zadzwonić po pogotowieA ja nie przywiązuje wagi do tego co ludzie chcą, ale co robią. Ustnika w apteczce rozbitego samochodu po pierwsze nikt nie znajdzie, a po drugie nie użyje. Bo nie. Bo prawda jest inna niż deklaracje na forum
Rzeczy w apteczce
służą do pomocy PRZEDMEDYCZNEJ, służą do podtrzymania lub utrzymania stanu
poszkodowanego do czasu przyjazdu karetki/innej służby medycznej.Czyli dokładnie co omc-ratownik miałby robić z tymi metrami bandaży elastycznych i nieelastycznych?
A na koniec jako
ciekawostkę powiem, że koc termiczny "jest bo jest", w żaden sposób nie wpływa na
komfort termiczny. Już lepiej koc wozić a i czasem może się na zwykły piknik przydaćUtrzymuje ciepło, pomaga zapobiegać przeciwko szokowi termicznemu. Zwykły koc lepszy, ale więcej zajmuje. Do małego auta lepiej termiczny
-
Po co? Żeby
zamienić złamania w złamania otwarte? Pęknięte kręgi w złamany kręgosłup?
W tym przypadku należy sobie odpowiedzieć na pytanie:
wolisz nie żyć czy jeździć na wózku?
Oczywiście w przypadku, kiedy nic nie zagraża życiu poszkodowanego i ratownika(nie ma wycieku płynów, nic w Cb nie wjedzie etc. i ktoś oddycha to wiadomo, że na siłę kogoś nie będziemy wyciągać)
Powyrywać/powcierać głębiej ciała obce z/do ran? Zwiększyć ból i szok?
Czasem trzeba wybrać mniejsze zło. Też trzeba ustalić w naszej rozmowie czy mówimy tutaj o totalnym nowicjuszu czy o osobie, która ma chociaż jakiekolwiek pojęcie o pierwszej pomocy
Na czym opierasz swoją pewność co do umiejętności ludzi nienawykłych do widoku i zapachu
znacznej ilości krwi?
Jedna osoba sobie poradzi, inna od razu zemdleje o widoku krwi(nie mam tu na myśli od razu urwanej nogi bo o skrajnościach nie ma co rozmawiać) Nie mniej uważam, że opatrunki powinno się mieć w apteczce, ponieważ ja sobie mogę nie poradzić z pomocą, ale drugi świadek/pomocnik już będzie dobrze wiedział co z tym robić
A ja nie
przywiązuje wagi do tego co ludzie chcą, ale co robią. Ustnika w apteczce rozbitego
samochodu po pierwsze nikt nie znajdzie, a po drugie nie użyje. Bo nie. Bo prawda
jest inna niż deklaracje na forum
Zgadzam się, że łatwiej jest powiedzieć niż zrobić ale warto mieć alternatywę w przypadku, kiedy jednak poradzimy sobie z zadaniem.
Czyli dokładnie co
omc-ratownik miałby robić z tymi metrami bandaży elastycznych i nieelastycznych?
Ja nie piszę, że należy całą torbą ratowniczą R1 wozić, ani niezliczonych ilości bandaży. W zwykłej apteczce zmieści się wystarczająca ilość rzeczy, trzeba je tylko z głową rozmieścić po opakowaniu.
Utrzymuje ciepło,
pomaga zapobiegać przeciwko szokowi termicznemu. Zwykły koc lepszy, ale więcej
zajmuje. Do małego auta lepiej termiczny
Pierwszy z brzegu ratownik medyczny jeżdżący w karetce powie Ci, że ten koc pomaga tyle, jaky go nie było w ogóle
W całej tej rozmowie chodzi mi o to, że wożąc "te ciągnące się metry bandaży ... itp" nic nie płacimy, auto nie spala nam więcej benzyny, miejsca nie zajmuje to wiele a może akurat sprawi, że będziemy mogli pomóc komuś, kto tej pomocy będzie potrzebował.
Oczywiście nie potępiam ludzi, którzy wolą zadzwonić po pomoc i już, bo to jakby nie było również pomoc, która może komuś uratować życie -
W tym przypadku
należy sobie odpowiedzieć na pytanie: wolisz nie żyć czy jeździć na wózku?Jak mnie ktoś będzie wytargiwał przez okno, to grozi i jedno i drugie. W aucie mam jakieś szanse
Oczywiście w
przypadku, kiedy nic nie zagraża życiu poszkodowanego i ratownika(nie ma wycieku
płynów, nic w Cb nie wjedzie etc. i ktoś oddycha to wiadomo, że na siłę kogoś nie
będziemy wyciągać)Czyli w większości przypadków. Jeśli jest zagrożenie życia omc-ratownika (paliwo, miejsce wypadku, cokolwiek), omc-ratownik powinien poruszać nogami w charakterystyczny sposób aż do oddalenia się z zagrożonego miejsca.
Czasem trzeba
wybrać mniejsze zło. Też trzeba ustalić w naszej rozmowie czy mówimy tutaj o
totalnym nowicjuszu czy o osobie, która ma chociaż jakiekolwiek pojęcie o pierwszej
pomocyProblem w tym, że nowicjusz wie, że nic nie wie, a sporo osób wiedzę nt. pomocy (i całej reszty) bierze z filmów instruktażowych - tzw. telenowel. I nie, nie mówimy o ratownikach po przeszkoleniu, ale szarej masie.
Jedna osoba sobie
poradzi, inna od razu zemdleje o widoku krwi. Nie mniej uważam, że opatrunki powinno
się mieć w apteczce, ponieważ ja sobie mogę nie poradzić z pomocą, ale drugi
świadek/pomocnik już będzie dobrze wiedział co z tym robićKto nie potrafi założyć opatrunku, to go nie zrobi, a kto potrafi, to wie że i tak nie ma sensu się tym bawić. Ucisk na ranę byle gałganem i to by było na tyle. Ratownik ma swoje materiały, raczej inne niż zawartość apteczki.
Zgadzam się, że
łatwiej jest powiedzieć niż zrobić ale warto mieć alternatywę w przypadku, kiedy
jednak poradzimy sobie z zadaniem.
Ja nie piszę, że
należy całą torbą ratowniczą R1 wozić, ani niezliczonych ilości bandaży. W zwykłej
apteczce zmieści się wystarczająca ilość rzeczy, trzeba je tylko z głową rozmieścić
po opakowaniu.Tylko po co? Nikt normalny nie będzie się bawił w pętanie poszkodowanego bandażami, więc po co je wozić? Niczego nie będziesz przecinał, więc po co nożyczki? Nikogo nie będziesz nakłuwał, to po co agrafki? Solidne rękawiczki, co najwyżej.
I latarka + baterie, bo w nocy i tak członka zobaczysz z tych cudów nowoczesnej medycyny ratowniczej którą wozisz
Pierwszy z brzegu
ratownik medyczny jeżdżący w karetce powie Ci, że ten koc pomaga tyle, jaky go nie
było w ogóleOwiń się jednym i sam sprawdź
-
Tylko po co? Nikt
normalny nie będzie się bawił w pętanie poszkodowanego bandażami, więc po co je
wozić?
Ja mając to pod ręką bym się tym bawił, a w karetce nie jeżdżę, ot co zwykły człowiek z tytułem ratownika.
Niczego nie będziesz przecinał, więc po co nożyczki?
A ja jednak wolę mieć nożyczki by w razie potrzeby rozpoczęcia RKO rozciąć komuś ubrania zamiast grzecznie ściągać warstwamiNikogo nie będziesz
nakłuwał, to po co agrafki?
Solidne rękawiczki, co najwyżej.
Tu się z Tobą zgodzę. Cały czas zastanawiam się po co agrafka skoro do niczego jej nie użyjesz A rękawiczki to również podstawa
I latarka +
baterie, bo w nocy i tak członka zobaczysz z tych cudów nowoczesnej medycyny
ratowniczej którą wozisz
To już kierujesz się w aspekt chronienia własnego tyłka co jakby nie było też jest ważne
Owiń się jednym i
sam sprawdź
Ja nie piszę tego po to, żeby Ci coś udowodnić tylko przekazuje to, co mówisz ratownik medyczny o wpływie na poszkodowanego -
Ja mając to pod
ręką bym się tym bawił, a w karetce nie jeżdżę, ot co zwykły człowiek z tytułem
ratownika.Gratuluję tytułu. Od siebie polecam zamienić czas zabawy w "owijacza" na czas poświęcony prawidłowemu ustawieniu trójkąta ostrzegawczego i własnego pojazdu, żeby cię przemęczony kierowca TIR-a nie trafił
A ja jednak wolę
mieć nożyczki by w razie potrzeby rozpoczęcia RKO rozciąć komuś ubrania zamiast
grzecznie ściągać warstwamiJak delikwent stracił krążenie i tkwi w aucie... jak chcesz wyciągać, to rób co chcesz, ale ja już bym spasował (ew. rzygał na sam widok).
To już kierujesz
się w aspekt chronienia własnego tyłka co jakby nie było też jest ważneLatarka jest potrzebna do wielu rzeczy. Ja zmieniałem koło przy świetle komórki - dało się, ale było uciążliwe. Warto wozić przydatne rzeczy.
Ja nie piszę tego
po to, żeby Ci coś udowodnić tylko przekazuje to, co mówisz ratownik medyczny o
wpływie na poszkodowanegoJa się owinąłem - z ciekawości. Grzeje.
-
Właśnie takich
odważnych jak ty boję się najbardziej
Bez urazy, na pewno
jesteś spoko gościem, ale nie wyciągaj mnie jakby co z wraku, ok? Wstrzymaj się
te 15min aż profesjonaliści nie dojadą.
Już oni się znają
na tych algorytmach, o których piszesz, a mnie wystarczy jak będę ledwo zipał kiedy
przyjadą.
A raczej
powstrzymaj mnie jakbym sam próbował wychodzić.Spoko zapamiętam z tym zipaniem , to różnie bywa, a karetka nie zawsze na czas dojedzie...
-
Od siebie polecam zamienić czas zabawy w "owijacza" na czas poświęcony prawidłowemu
ustawieniu trójkąta ostrzegawczego i własnego pojazdu, żeby cię przemęczony kierowca
TIR-a nie trafił
Jeśli dla Ciebie ratownik to głównie bezsensowny owijacz to mam nadzieję tylko, że takiej pomocy nie będziesz potrzebował
O czymś takim jak bezpieczeństwo własne i poszkodowanego nie będę się rozpisywał bo to dla tych co chcą wiedzieć rzecz wiadoma -
Ja przewijałem dwójkę swoich dzieci (aczkolwiek żywych, ale często obrzyganych i zdefekowanych radośnie aż po pachy), więc niewiele rzeczy potrafi mnie zmusić do wymiotowania. Osobiście byłem świadkiem jednego wypadku (ale takiego z tych widowiskowych: 360 i 180 w powietrzu przy prędkości ponad 150km/h po czym gość spadł na koła) - z wnętrza wygramoliły się cztery dorosłe kobiety a kierowca (facet po pięćdziesiątce) siedział lekko pokrwawiony za kierownicą i (pewnie w szoku) darł się: siadać - jedziemy dalej. No ale jazda bez szyb i zawieszenia jest lekko trudna. Zatrzymałem się ja i gość za mną - ten od razu wezwał karetkę i zaczął opatrywać gościa. Ja spasowałem, bo jechałem z ciężarną żoną do szpitala (no i nie byłem potrzebny do opatrzenia jednej małej rany ciętej), ale miałem problemy z włączeniem się do ruchu, bo gapie tak ładnie oblepili miejsce wypadku i zablokowali ruch, że dopiero siódmy, czy ósmy kierowca zatrzymał się pozwalając mi na wjazd z pobocza...
Natomiast śmieszy mnie obowiązek posiadania gaśnicy, którą co najwyżej możemy pruknąć do gaci, bo pożaru nią nie ugasimy (widziałem 12 litrówek w użyciu a i tak Omega się sfajczyła)...
-
Namówcie BHPowców w swoich zakładach pracy, by na szkoleniu okresowym w temacie udzielania pierwszej pomocy zrobili szkolonko na świeżym powietrzu. Wystarczy parking przed firmą / miejsce w hali produkcyjnej. Dobrze odegrana scenka przez kolegę z pracy siedzącego w niby rozbitym aucie pod obserwację ratownika medycznego i zobaczycie do czego są przydatne szkolenia teoretyczne. Najpierw kupa w majty i szok, później działanie chaotyczne, a na koniec podsumowanie jakimi jesteśmy ignorantami zasad bezpieczeństwa, o czym zapomnieliśmy... Jeśli ratownictwo nie będzie wyuczone to tak jak by go nie było...
W 90 procentach wypadków najważniejsze jest zabezpieczyć miejsce i wezwać służby ratownicze. To co na kursach teoretycznych szkolą najwięcej resuscytacje itp na szczęście praktycznie się nie zdarzają. Bo jak już ktoś tak poważnie oberwał to najczęściej dojścia do niego w pozgniatanej puszce nie ma. -
Jeśli dla Ciebie ratownik to głównie bezsensowny owijacz
Z "obowiązkowej" zawartości apteczki samochodowej na to wychodzi, że ratownik nie robi nic innego, jak tylko tka zdrowie pacjenta ze szpul rozmaitych bandaży
O czymś takim jak bezpieczeństwo własne
i poszkodowanego nie będę się rozpisywał bo to dla tych
co chcą wiedzieć rzecz wiadomaA dla pozostałych tajna - po co mają wiedzieć
-
Namówcie BHPowców w swoich zakładach pracy,
by na szkoleniu okresowym w temacie udzielania pierwszej
pomocy zrobili szkolonko na świeżym powietrzu.Nie wiem co robi Twoja firma, ale moja zarabia pieniądze, więc na takie fanaberie czasu nigdy się nie znajdzie.
Nie mówiąc już, że odkąd pracuję, był tylko jeden próbny alarm przeciwpożarowy, zresztą zapowiedziany z dwutygodniowym wyprzedzeniem. Od tamtego czasu sporo ludzi doszło, sporo poszło. I tak to wygląda.
Z drugiej strony, w "szkolonku" musiałby brać udział każdy jeden z osobna i każdy jeden z osobna musiałby przeprowadzać akcję ratunkową, bo nawet z bliska samo patrzenie nic nie da.
Trudny temat.