Strzał w tył i ucieczka
-
Wiadomo, teraz to
zupełnie inna bajka bo się myśli "na zimno" a podczas stresu takiej całej sytuacji
nie bardzo się tak da. Ja to chyba generalnie pierwszą rzeczą jaka by mi wpadła do
głowy to jedynka i w pedał złapać typa, chociaż wtedy pewnie bym i świadków stracił
jeśli takowi by byli.Hehe teraz też tak bym w pierwszej chwili pomyślał. Ale będąc w szoku, zanim się ogarnąłem - gościa już nawet nie zdążyłem zobaczyć, kierunkowe światło zmieniło się na czerwone. Jedyne rozsądne co mogłem zrobić to powolutku zjechać na bok - i dobrze zrobiłem - po pierwsze, nie wiedziałem co z autem - okazało się później że zderzak rył już oberwany po asfalcie - zgubiłbym cały. Po drugie, kompletnie byłem otumaniony (stoję na światłach, tir przede mną, 10 - 15 sekund tak stoję, jedno wielkie ŁUP, auto aż podskoczyło), nie wiedziałem czy coś wybuchło czy co się stało, pisku opon nawet nie - słyszałem - czyli pewnie nie hamował nawet. Strzelił w nas tak, że toyota odskoczyła do przodu, on nawet cofać nie musiał żeby uciekać. Po otrząśnięciu patrzymy w tył - pusto. W przód - pusto. Normalnie duchy. Zjeżdżając na pobocze nie pamiętam nawet czy w lusterko spojrzałem, więc goniąc za nim w takim stanie mógłbym coś gorszego narobić (ulica ruchliwa).
-
Hehe teraz też tak
bym w pierwszej chwili pomyślał. Ale będąc w szoku, zanim się ogarnąłem - gościa już
nawet nie zdążyłem zobaczyć, kierunkowe światło zmieniło się na czerwone. Jedyne
rozsądne co mogłem zrobić to powolutku zjechać na bok - i dobrze zrobiłem - po
pierwsze, nie wiedziałem co z autem - okazało się później że zderzak rył już
oberwany po asfalcie - zgubiłbym cały. Po drugie, kompletnie byłem otumaniony (stoję
na światłach, tir przede mną, 10 - 15 sekund tak stoję, jedno wielkie ŁUP, auto aż
podskoczyło), nie wiedziałem czy coś wybuchło czy co się stało, pisku opon nawet nie- słyszałem - czyli pewnie nie hamował nawet. Strzelił w nas tak, że toyota
odskoczyła do przodu, on nawet cofać nie musiał żeby uciekać.
Jak nawet nie hamował to obstawiałbym, że pijany jakiś albo naćpany czy coś, miejmy tylko nadzieję, że nie jakiś bogaty cham bo taki to bankowo auto od razu do blacharza wstawi i raz dwa będzie miał zrobione a tym samym policja straci wszelki trop i dowody ;/
Po otrząśnięciu
patrzymy w tył - pusto. W przód - pusto. Normalnie duchy. Zjeżdżając na pobocze nie
pamiętam nawet czy w lusterko spojrzałem, więc goniąc za nim w takim stanie mógłbym
coś gorszego narobić (ulica ruchliwa).W gruncie rzeczy też racja, ja jak miałem wypadek to pamiętam w zasadzie wszystko od momentu jak wypaliłem fajke i się uspokoiłem a wcześniej to pamiętam, że nie pamiętam nic
- słyszałem - czyli pewnie nie hamował nawet. Strzelił w nas tak, że toyota
-
W gruncie rzeczy
też racja, ja jak miałem wypadek to pamiętam w zasadzie wszystko od momentu jak
wypaliłem fajke i się uspokoiłem a wcześniej to pamiętam, że nie pamiętam nicPamiętam, co prawda to nie był wypadek, ale kiedyś potrąciłem kurę. Wbiegła mi nagle z prawej strony i podfrunęła tak, że wpadła mi prosto na szybę. Huk był tak niemiłosierny, że prawie mi serce stanęło. Zjechałem na pobocze i trwało kilkanaście minut zanim doszedłem do siebie. A kura? Jak to kura. Spadła na jezdnię i uciekła.
-
Chyba mnie przekonałeś, zresztą dopiero dziś rano poczułem że cały kark mam obolały, wszystkie mięśnie wokół szyi. Nie będę czekał do jutra, zaraz się zbieram do szpitala
edit: na pogotowiu standard, "panie, że boli to normalne, będzie bolało", głupiego jasia dostałem w siedzenie i do widzenia. Ale jakaś podkładka będzie do ubezpieczenia, a jutro normalnie wybiorę się do lekarza rodzinnego, badania porobię itd.
-
Można było karetkę wezwać, jeszcze
dużo rzeczy można było zrobić tam na miejscu no ale...A jeszcze z ciekawości spytam: o której to mniej więcej było i ile czekałeś na radiowóz?
-
Było to o godzinie (dokładnie) 11.46 (tak świadek podał). Jak się tylko ogarnąłem, chciałem zadzwonić na policję. Ale nie mogłem włączyć telefonu, w końcu wziąłem tel brata i zadzwoniłem. W czasie rozmowy z dyspozytorką zobaczyłem w lusterku patrol drogówki - od razu włączyli sygnały i podjechali do nas. I oni się tym zajęli. Przyjechali po ok 15 - 20 min od zdarzenia (mogę się mylić nieznacznie)
P.S. dodałem foty auta po stłuczce w 1 poście
-
Było to o godzinie
(dokładnie) 11.46 (tak świadek podał). Jak się tylko ogarnąłem, chciałem zadzwonić
na policję. Ale nie mogłem włączyć telefonu, w końcu wziąłem tel brata i
zadzwoniłem. W czasie rozmowy z dyspozytorką zobaczyłem w lusterku patrol drogówki -
od razu włączyli sygnały i podjechali do nas. I oni się tym zajęli. Przyjechali po
ok 15 - 20 min od zdarzenia (mogę się mylić nieznacznie)
P.S. dodałem foty
auta po stłuczce w 1 pościeNie wygląda to niestety zbyt ciekawie Na pocieszenie dodam, że ja kiedyś czekałem około 3 godzin na policję w centrum lublina Mam nadzieję, że znajdą tego frajera
-
W czasie rozmowy z dyspozytorką zobaczyłem w lusterku patrol drogówki -
od razu włączyli sygnały i podjechali do nas. I oni się tym zajęli. Przyjechali po
ok 15 - 20 min od zdarzenia (mogę się mylić nieznacznie)Znaczy się przypadek. Ciekawy byłem, bo właśnie na Al. Kraśnickich znajomy miał wypadek kiedyś i 2 h czekał... Miecho też się naczekał długo...
P.S. dodałem foty
auta po stłuczce w 1 pościePrzywalone mocno, to widać.
-
Znaczy się
przypadek. Ciekawy byłem, bo właśnie na Al. Kraśnickich znajomy miał wypadek kiedyś
i 2 h czekał... Miecho też się naczekał długo...Tak zwane szczęście w nieszczęściu
Przywalone mocno,
to widać.Tak jak mówiłem Rodzice się zestresowali najbardziej właśnie po widoku auta, mimo że praktycznie od razu wiedzieli o akcji
P.S. coś pechowa ta Kraśnicka http://lublin.com.pl/artykuly/pokaz/19337/lublin,poszukiwani,swiadkowie,wypadku/
-
Z tego co widać złamało podłużnicę, nie opłaca już się tego robić, bo koszt będzie niemal taki, albo większy jak wartość auta. Ew, znaleźć drugą z padniętym silnikiem i poprzekładać graty.
-
Z tego co widać
złamało podłużnicę, nie opłaca już się tego robić, bo koszt będzie niemal taki, albo
większy jak wartość auta. Ew, znaleźć drugą z padniętym silnikiem i poprzekładać
graty.Nie chcę sobie robić głowy zawczasu, poczekam na badania techniczne, wyceny szkód, jak się okaże że coś poszło poważniejszego to proste że pójdzie do skasowania. Póki co - progi, podłoga, dach wyglądają na całe, może nie będzie tak źle, nie znam się na tyle, ale dzięki za spostrzeżenie
-
Dzwoniłem dziś na policję, przekierowano mnie do funkcjonariusza prowadzącego sprawę. Mówi, że wysłali wezwania dwóm osobom - właściciela numeru rej. podanego przez świadka, drugi - z numeru rej który ja zaproponowałem (po prostu inna kolejność cyfr). Oba auta miały inne kolory (srebrny i czerwony) niż ten na miejscu zdarzenia. Powiedział mi też, (na pytanie jak się mogę dowiadywać o postępach) że zostanę listownie powiadomiony o...zakończeniu sprawy Póki co, czekają aż tamci się zgłoszą. Chyba jednak tak jak myślałem, nie ma co liczyć na cuda w tej sprawie
-
a jak to wygląda w takiej sytuacji jak nie znajdą sprawcy? Naprawa na swój koszt?
-
a jak to wygląda w
takiej sytuacji jak nie znajdą sprawcy? Naprawa na swój koszt?Nie mam AC więc tylko to mi zostaje
-
Nie mam AC więc
tylko to mi zostajeA jakieś kamery na skrzyżowaniu były?
-
A jakieś kamery na
skrzyżowaniu były?Na skrzyżowaniu z tego co panowie z drogówki mówili to nie. Mówili że być może "gdzieś tam dalej". Nie wiem czy ktoś się pofatygował np pod szpitalem na parkingu zaglądnąć (tam podobno kamera jest). Nie wiadomo co mu mogło odwalić i gdzie zajechał, więc myślę, że warto by było to posprawdzać
-
Na skrzyżowaniu z
tego co panowie z drogówki mówili to nie. Mówili że być może "gdzieś tam dalej". Nie
wiem czy ktoś się pofatygował np pod szpitalem na parkingu zaglądnąć (tam podobno
kamera jest). Nie wiadomo co mu mogło odwalić i gdzie zajechał, więc myślę, że warto
by było to posprawdzaćI właśnie tutaj należy wywrzeć nacisk na niebieskich Niech sięgną do monitoringów. Wiem, że nie wybuchła bomba ani nie okradziono banku, ale szukać powinni na wszelkie możliwe sposoby
-
I właśnie tutaj
należy wywrzeć nacisk na niebieskich Niech sięgną do monitoringów.
Wiem, że nie wybuchła bomba ani nie okradziono banku, ale szukać powinni na wszelkie
możliwe sposobyZadzwoni ojciec, jako właściciel auta i zrobi "borutę"
-
Odkopuję nieco, ale tak, żeby domknąć temat:
Po świętach przyszedł do domu list z KWP w Lublinie, adresowany do mnie, brata i ojca.
Sprawa umorzona ze względu na to, że sprawca pozostał nieznany.
Nr zapamiętany przez świadka nie zgadzał się z opisem auta. Nie żebym się czepiał, policji
nie chciało się za bardzo szukać. Nie pojechali auta zobaczyć, a na pokrewne kombinacje numerów, które sam im zaproponowałem (takie najprostsze) to nawet nie chciało im się sprawdzać, bo nawet jak kolor się zgadzał, to jeśli auto figurowało w bazie jako "ciężarowy" , terenowy itp. Nie docierało, że musiało mnie duże auto strzelić, bo linia uderzenia jest wysoko, to nie "bo pani świadek mówiła, że na pewno osobówka"...Tak więc, w takich sytuacjach zostaje tylko szybko się otrząsnąć i lecieć za wariatem. (prześledziłem masę takich sytuacji, naprawdę rzadko udaje się ustalić sprawcę (niestety), albo jak kogoś stać, to inwestować w kamerkę (ostatnio popularny temat).
Nawet w czasie, kiedy byłem świeżo po zdarzeniu, śledząc portale lubelskie widziałem kilka innych podobnych zdarzeń, nawet potrącenia pieszych plus ucieczka.Uwaga w Lublinie, bo gdzieś ten psychol jeździ. Jedyne, co wiem, to tak jak na początku, auto granatowe, blachy LU XXXX M
Już trudno, pieniądze przepadły, grunt że z bratem cali i zdrowi jesteśmy, mnie trochę plecy pobolały ale po 2 tygodniach przeszło. Samo zdarzenie mega nieprzyjemne, szok i dezorientacja. Co tu dużo mówić, "nie polecam"
Tak więc, już po wszystkim. Pozdrawiam
-
Szkoda. Naprawdę żałuję.