Trzymajmy kciuki za Toydolsa!!!
-
Dobrze ze wypuscili Cie na swieta;], no tylko kawalki lezace XXmetrow od auta pokazywaly moc tego piep..cia, bo auto tyle co ze tyl dostal, naszcescie w tyl poszlo. No ale az mnie ciekawosc zżera jak te auto wyglada, bo z twojego opisu to zyją tylko lampy tylnie, blok silnika, fotel pazazera i naszczescie 2 osoby ktore byly na pokladzie. Wiem ze pewnie za szybo rozmawiac na tekie tematy, ale wspomniales wczesniej ze bedziesz dalej jezdzil i chcesz do tego ss gti, Po ogladnieciu auta dalej tego zdania jestes?, jak tak to kiedy myslisz ruszac? jeszcze na 11" testy?
-
Kilka ładnych lat temu mojej rodzicielce skradziono Peugeota 206 i złodziej miał na tyle pecha, że właśnie też wylądował na słupie, skosił 12 metrowy słup 3 metry wkopany w ziemie prawą stroną, pamiętam do dziś jak to auto wyglądało, z lewej strony wszystkie drzwi opuszczone klapa tak samo poszła w kosmos, więc chyba wyobrażam sobie co zostało ze swifta, nie mniej jednak najważniejsze, że masz się coraz lepiej i święta spędzisz w domu z rodzinką Jeszcze raz pozdrowienia i szybkiego powrotu do pełni zdrowia
-
A tak poza tym to
od środy wieczór siedzę w domu.Super, świetnie to słyszeć Dobrze, że Cię puścili na święta
To musi być przerażające tak oglądać swój samochód po takim dzwonie.... Brrrr
-
milo czytac ze wracasz do zdrowia
-
A tak poza tym to
od środy wieczór siedzę w domu.to świetna wiadomość
Potem rehabilitacja.
będzie dobrze, dojdziesz do zdrowia i znów staniesz na pudle w klasie
Ale 10 cm
do przodu i mogłoby być po mnie.wiem co mniej więcej czujesz, ja miałem tak samo przez ok. miesiąc po wypadku, którego nieomal był bym główną postacią ...
pamiętam jak by to było dziś :
niestety chłopak z Alfy nie przeżył ... ale tu nie o tym wracaj do zdrowia, bo rajd jest rajd
-
Ale 10 cm
do przodu i mogłoby być po mnie.gdzies o tym wspomnialem masz kupe szczescia
PS2. Ogromnie
dziękuję za wszelkie słowa otuchy, pozdrowieniaspokojnie nie goraczkuj sie bo ci cisnienie skoczy
zdrowiej
-
Szczerze mówiąc nie wiem czy kiedykolwiek jeszcze będę się ścigał. Na razie niby bym kiedyś tam chciał, ale nawet jakbym fizycznie był na tyle sprawny to nie dałbym rady. Na pewno nie zacznę nic tworzyć (w sensie nową rajdówkę, obojętnie na jakim aucie miałaby być zrobiona) przed 2012 rokiem. Co do samochodu... prawy fotel też jest na śmieci. Nawet jeśli nie znajdzie się żadnych uszkodzeń, to mocowania nie przetrwają drugiego takiego strzału. Po dużych dzwonach wymienia się wszystkie rzeczy związane z bezpieczeństwem, a przede wszystkim fotele i pasy. Ogólnie, to jak sięgam pamięcią... to nie kojarzę tam zniszczonego auta w rajdach w Polsce przez ostatnie 10 lat (nie mówimy o tych kilku, które się spaliły).
Hmmm... a co zostało z auta... no może te tylne lampy, szyby z prawej, koła, trochę drobnych części i mam nadzieję, że jeszcze amortyzatory, skrzynia biegów (przynajmniej środek, bo obudowę można łatwo wymienić) i dół silnika. -
Szczerze mówiąc nie
wiem czy kiedykolwiek jeszcze będę się ścigał.będziesz, zobaczysz
Hmmm... a co
zostało z auta... no może te tylne lampy, szyby z prawej, koła, trochę drobnych
części i mam nadzieję, że jeszcze amortyzatory, skrzynia biegów (przynajmniej
środek, bo obudowę można łatwo wymienić) i dół silnika.to grubo ... nie zazdroszczę
-
będziesz się ścigał. jeszcze nie raz spotkamy się na oesach. jak poskładam mojego swifta to może wpadnę do Ciebie, może mi coś podpowiesz. ale to dopiero za jakieś 4 miesiące.
dobrze, że jesteś już w domu to zawsze przyspiesza powrót do zdrowia.
przepraszam, że wtedy nie przyjechałem ale niestety nie dałem rady, chciałem bardzo ale...
pozdrawiam i zdrowia życzę -
Jak sie polamalem trenujac kolarstwo (obojczyk strzelil pod nieprzyjemnym upadku) to wrocilem do jezdzenia zaraz po zdjeciu ortezy, ale juz nigdy nie zjezdzalem tak jak przed, zawsze gdzies byla bariera w glowie. I mysle, ze wrocic to wrocisz do scigania, ale moze dlugo zajac przelamywanie bariery przed cisnieciem tak jak przed wypadkiem.
-
wiem co mniej
więcej czujesz, ja miałem tak samo przez ok. miesiąc po wypadku, którego nieomal był
bym główną postacią ...
pamiętam jak by to
było dziś :
strona
WWWByłeś kierowcą tej Avii?
-
Szczerze mówiąc nie
wiem czy kiedykolwiek jeszcze będę się ścigał.Człowieku ciesz się, że żyjesz - miałeś już swoją przygodę z rajdami, następnym razem możesz nie uniknąć śmierci... Chyba, że nie masz dla kogo żyć
Całe szczęście, że rany szybko się goją i jest szansa, że nie będziesz inwalidą na własne życzenie
P.S. Nigdy nie zrozumiem ludzi którzy tak ryzykują, bo potrzebują adrenaliny i im się nudzi Pasja pasją ale np. skok spadochronowy to już jest wg mnie rosyjska ruletka
A przecież każdy tak ryzykujący człowiek ma teoretycznie kochającą go rodzinę i tak ryzykując jest samolubem, bo gdyby coś mu się stało to ta rodzina cierpiałaby strasznie
-
Byłeś kierowcą tej
Avii?nie, jechałem przed tą Alfą i cudem uniknąłem zderzenia z tą paką ... złożyłem tylko lusterko pasażera o naczepę ciągnika siodłowego ... słupek minął na cm pakę załadunkową, stop klatki bezcenne ...
-
nie, jechałem przed
tą Alfą i cudem uniknąłem zderzenia z tą paką ... złożyłem tylko lusterko pasażera o
naczepę ciągnika siodłowego ... słupek minął na cm pakę załadunkową, stop klatki
bezcenne ...No to rzeczywiście jesteś w czepku urodzony
-
No to rzeczywiście
jesteś w czepku urodzonyjak patrzę na to z perspektywy czasu, to pewnie jak Toyolds nie wiem jakim cudem tego uniknąłem ...
Z lewej paka na cm, z prawej naczepa ciągnika siodłowego na cm ... prawie jak F&F ... ale drugi raz nie mam zamiaru tego powtarzać -
Cieszę się, że żyję. Zawsze się cieszyłem.
Łatwo jest kogoś osądzać i nazywać potencjalnymi samobójcami siedząc sobie przed klawiaturą. Nie wiesz co ciągnie mnie do ścigania się, nie wiesz co ciągnie ludzi do skakania, latania, i innych teoretycznie samobójczych zajęć. Jak sam twierdzisz, nie rozumiesz tego (życzę Ci żebyś kiedyś zrozumiał), więc zostaw swoje komentarze dla siebie.
Tak na marginesie, to czego przez lata nauczyłem się ścigając się autem, pozwoliło mi co najmniej kilkanaście razy uniknąć kalectwa, albo i czegoś gorszego, kiedy jakiś unikający ryzyka niedouczony*, nie myślący*, nie mający pojęcia co robi* posiadacz prawa jazdy chciał mnie zabić na zwykłej drodze.
-
- niepotrzebne skreślić
kwacha - nie mam urazy, że nie mogłeś. Rozumiem. Jeśli tylko będziesz chciał kiedyś przyjechać, pogadać o aucie, czegoś się dowiedzieć, itp, to daj znać wcześniej, umówimy się i pomogę ile będę mógł.
Xsystoff - w tej chwili ciągle myślę, co by tu budować, bo sama budowa to już wiele radochy, ale buduje się po to, żeby tym się pościgać i tu pojawia się problem - w tej chwili tego nie chcę. Natomiast jeśli zachcę, to muszę chcieć na tyle, żeby potrafić się przełamać i pójść bombą, tam gdzie bombą iść trzeba, bo jeśli nie dam rady i odpuszczę, to zamiast radości będzie tylko stres i wkurw... a przecież nie o to chodzi
-
-
Cieszę się, że
żyję. Zawsze się cieszyłem.
Łatwo jest kogoś
osądzać i nazywać potencjalnymi samobójcami siedząc sobie przed klawiaturą. Nie
wiesz co ciągnie mnie do ścigania się, nie wiesz co ciągnie ludzi do skakania,
latania, i innych teoretycznie samobójczych zajęć. Jak sam twierdzisz, nie rozumiesz
tego (życzę Ci żebyś kiedyś zrozumiał), więc zostaw swoje komentarze dla siebie.
Tak na marginesie,
to czego przez lata nauczyłem się ścigając się autem, pozwoliło mi co najmniej
kilkanaście razy uniknąć kalectwa, albo i czegoś gorszego, kiedy jakiś unikający
ryzyka niedouczony*, nie myślący*, nie mający pojęcia co robi* posiadacz prawa jazdy
chciał mnie zabić na zwykłej drodze.-
- niepotrzebne
skreślić
- niepotrzebne
Człowieku, nawet rajdowcy startujący w mistrzostwach świata nie unikają wypadków, więc się nie unoś. Jak dla mnie to jak ktoś lubi to może nawet dla adrenaliny walić z rozpędu głową w ścianę bez kasku i mieć nadzieję, że nic mu nie będzie i jakoś się uda...
Lubię rajdy oglądać, ale niekoniecznie uczestniczyć i wiem, że rajdując można się nauczyć prowadzić ekstremalnie auto i to wykorzystać na drodze.
Ale czego do diabła można się nauczyć skacząc ze spadochronem???
Jak się uratować z katastrofy samolotu?
Także rób co chcesz, przejeżdżaj przez wioski 120-130 km/h jeśli Cię to kręci, ale zawsze pamiętaj - kilka tygodni temu mało brakowało, żeby forumowicze składali się na wieniec...
-
-
Człowieku co ty wiesz o skakaniu?? bo jak na razie to wygląda, że nic.. to jest bardzo bezpieczne pod warunkiem, że włączysz myślenie!!
"Także rób co chcesz, przejeżdżaj przez wioski 120-130 km/h jeśli Cię to kręci, ale zawsze pamiętaj - kilka tygodni temu mało brakowało, żeby forumowicze składali się na wieniec..."
no i????? jechał 120 czy 130 km/h na drodze wyłączonej z użytkowania, wiedział jakie są zagrożenia i je zaakceptował, pech chciał i go wyrzuciło, trudno się mówi!! Ja tam się ciesze, że chłopak się nie załamał, że w ogóle pokuśtykał zobaczyć co zostało z auta. Ciesze się, że przynajmniej na razie chce się dalej ścigać, bo bez takich ludzi nic by się nie działo, bez ludzi którzy mają pasje! a nie tylko siedzą przed kompem i dziwią się jak można wyskoczyć ze sprawnego samolotu na wysokości 4000m i mieć z tego fun..
-
a nie tylko siedzą przed kompem i dziwią
się jak można wyskoczyć ze sprawnego samolotu na wysokości 4000m i mieć z tego fun..ja tam rozumiem takich ludzi, każdy ma fun z czego innego, w końcu życie było by nudne i monotonne jak by wszystkich kręciły te same rzeczy
-
Xsystoff - w tej
chwili ciągle myślę, co by tu budować, bo sama budowa to już wiele radochy, ale
buduje się po to, żeby tym się pościgać i tu pojawia się problem - w tej chwili tego
nie chcę. Natomiast jeśli zachcę, to muszę chcieć na tyle, żeby potrafić się
przełamać i pójść bombą, tam gdzie bombą iść trzeba, bo jeśli nie dam rady i
odpuszczę, to zamiast radości będzie tylko stres i wkurw... a przecież nie o to
chodziZalezy jakie masz podejscie do tematu, dla mnie pojezdzawki/rajdy amatorskie to zabawa, radosc, troche adrenalinki, poczucie rywalizacji, nauczenie sie czegos nowego i ta niesamowita frajda jak panujesz nad samochodem. Moze zacznij jezdzic dla samej radochy jezdzenia, ja odpuszczam tak zeby siebie nie uszkodzic i samochodu i mimo przecietnych wynikow i tak mam z tego satysfakcje Przeciez i tak nie zarabiasz na tym to po co sie spinac ze jak nie ma bomby to nie ma jazdy. Chociaz to zalezy od czlowieka, jedni jak nie robia czegos na 1000% to nie chca robic wogole, a ja nie mam problemu przejechac kjs na 80% mozliwosci ze strachu o siebie i auto, takie podjescie
p.s
chociaz ja bym juz ss nie budowal, sproboj cos nowego ale moze ja za bardzo lubie zmiany i mnie auto nudzi po roku juz okropnie ;))