Panowie... Wczoraj postanowiłem sobie "wypolerować" samochodzik. Kupiłem końcówkę do wiertarki taką miękką gąbkę, pastę Turbo K2... Z tego co pamiętam pasta Tempo (potem Turbo) była trochę inna, tak jak by się jej jakość spierdniczyła trochę... Chociaż widziałem na stacji jakiejś pastę "Turbo" z czerwonym porshe, i to jest chyba ta "originalna" z której kiedyś byłem zadowolony a pastowałem normalną szamtką ręcznie. A końcówkę do wiertary kupiłem z ciekawości jak to wyjdzie. I szczerze... tak się nawkurzałem, szmatą by mi lepiej poszło chyba. Tylko ostrzegam, że takie rozwiązanie jest chyba najgorszym na świecie, uczcie się na moich błędach Ale wyszło mi parę problemów:
Ogólnie że odnalazłem małe siedliska rdzy, małe bąbelki, i to chyba będę musiał naprawić w taki sposób że każde takie mini miejsce obdrapię do blachy, potem podkład i farbą na pędzelku w takich tubkach.
ALE! Co mnie przeraziło. Na drzwiach kierowcy, niże wyczułem taką hmm, małą chropowatość tak na 1/6 długości drzwi. Boję się że pod tym jest siedlisko rdzy... Czy coś takiego może mieć miejsce? Że wiecie, nie wychodzi rdza bąblami, tylko się tak rozrasta pod lakierem że prawie tego nie widać a ona pochłania kolejne miejsca?
Kurcze, nie chce się pozbywać tego samochodziku ale przy tej rdzy jest tyle do roboty że dupa opada. W październiku jadę na kanał robić i konserwować podłogę. W następne lato albo za 2 lata (jak rdza nie pochłonie suzuki całej) wymiana progów, dospawanie podłogi...