No dobra. Niech się w takim razie ktoś pokusi, o ile więcej tego paliwa samochód spali?
Odpowiedziałem tylko że za darmo nic nie ma.
Jeżeli chodzi o temat tego wątku, żeby nie było watpliwości:
Jestem za używaniem świateł.
Jeżdżę na światłach prawie cały rok, a już np. przejeżdżając przez tereny leśne na najczęściej przeze mnie uczęszczanej trasie E7 zawsze.
Zresztą ostatnio coraz więcej samochodów jeździ na światłach, bez względu na porę roku, dnia i pogodę.
Tak się do tego przyzwyczaiłem że czasami widząc w oddali samochód nieoświetlony, odnoszę wrażenie jak by on nie uczestniczył w ruchu.
Może jazda na światłach w dzień, w terenie zabudowanym, szczególnie w miastach nie podnosi bezpieczeństwa (i tu bym się nie upierał do ich stosowania przez cały rok), ale poza miastami na pewno pojazd oświetlony jest widoczny dużo wcześniej, nawet w słoneczny dzień. Zwiększone zużycie paliwa o 0,25 l czy nawet 0,5 l dla większego bezpieczeństwa, jest tego warte.
Zdrowie i życie człowieka jest najcenniejszą wartością. Róbmy wszystko dla podniesienia naszego bezpieczeństwa.
Jako ciekawostkę dam taki przykład.
Dwa lata temu w lipcu, w niedzielę, późnym popołudniem jechałem na Warmię. Koniec weekendu, wszyscy wracali z nad morza i z Mazur do Warszawy. W moim kierunku ruch był śladowy. Z przeciwnego kierunku jechała fala samochodów, i co chwila ktoś wyprzedzał wolniejszego, a często następny na trzeciego a jeszcze jeden na czwartego. Byłem zmuszony jechać okrakiem, prawie po krawędzi pobocza, by nie być co chwila staranowany.
Widząc co się dzieje, wpadłem na taki pomysł, kiedy z przeciwka widziałem przymiarki do wyprzedzaenia na trzeciego mrugałem światłami, takim sygnałem jak się ostrzega przed misiami.
Metoda okazała się bardzo skuteczna, kierowcy zaczynali jechać przepisowo i tak co jakiś czas mrugając, dotarłem bezpiecznie na hacjendę.