Opowiem wam przykrą historię. Kilka dni temu szalałem
autkiem po swoim osiedlu. Spadł piękny, biały
snieżek i nie można było sobie darować jednej
godzinki szaleństw . Z jednej godzinki zrobiły się
dwie Ale nie o to chodzi. Jak już wspomniałem
jeździłem po swoim osiedlu na którym mieszka moja
(jeszcze) dziewczyna. I tu jest problem tzn.
następnego dnia jak się z nią widziałem to
powiedziała mi że jestem poje....ny. Miała na myśli
to że przemykałem z dużą prędkością po skrzyżowaniu
obok którego mieszka(widziała z okna) na dodatek
powiedziała: "...szybko i jeszcze bokiem! jesteś
nieodpowiedzialny..." Ale najgorsze było przede
mną. Jak powiedziała że ten warkot silnika był nie
do zniesienia to ja nadmieniłem że to piękny
głęboki bas z układu wydechowego a nie żaden warkot
silnika. I wtedy się zaczęło... "Banda psycholi i
dzieciaków ścigających się głośnymi i
niekomfortowymi autami..." i wiele takich
przykrych zdań jeszcze padło. Wtedy nie wytrzymałem
i stanąłem w obronie wszystkich "psycholi" czyli
osób które kochają rajdy. Wymiana zdań i strzeliła
mi "focha"!!! Kłutnia trwa do dzisiaj...
powiem tak: one-nie mowie wszystkie tak maja. ja moja zone jak wzialem na slizganko to wytrzymala dwie minuty i zaczela marudzic ze to ze tamto i trzeba bylo spadac. wyjscie z sytuacji jest takie, ze jak sie chcemy slizgac to po prostu jedziemy i nic nie mowimy-robmy swoje <img src="/images/graemlins/hehe_.gif" alt="" />