Witam,
Właśnie wróciłem z najdłuższej jak dotąd trasy. Jechałem
ze Śląska nad morze (ok. 660km w jedną stronę), do
tego kilkaset km na miejscu. Oczywiście cała trasa
na LPG.
Jedyny problem jaki miałem to na miejscu związany z
bardzo dużą wilgocią powietrza. Rano nie chciał mi
odpalić - dopiero jak podniosłem klapę i 10 minut
poświeciło na silnik słoneczko, to zapalił od
strzału.
Świece nowe, przeczyściłem kopułkę ale to jednak nie
było przyczyną. Może kable WN?
Co świadczy o konieczności wymiany kopułki na nową?
Pewnie jeszcze nie była wymieniana, a auto już ma
prawie 70tys zrobione.
Nigdy wcześniej się to nie zdarzyło ale też nigdy
wcześniej auto nie stało w takiej wilgoci (rano po
podniesieniu klapy z korpusu silnika ściekała woda
- taka rosa i wilgoć tam była).
Ja właśnie mam za sobą pierwszą trasę dłuższą niż 500 km odkąd mam prawo jazdy i pierwsze autko ,czyli Tikiego (marzec 04). Wyjechałem o 4 rano z Warszawy do Katowic ,tam 40 min na załatwienie spraw w urzędzie i dalej w trasę do Mielna (koło Koszalina). Dojechałem o 20. W sumie 950km. Trochę wyszły "krótkie" siedzenia w Tikaczu ,ale ogólnie super. Spalanie 4,1 ,ale go żyłowałem ,poniżej 100 nie schodziłem (gdzie się dało). Nad morzem sił mi starczyło na rozbicie namiotu i wypicie 2 piwczonów ,i padłem... <img src="/images/graemlins/bzik.gif" alt="" />