Ze Swiftem w tle
-
Tak samo w przypadku za dużej prędkości.
Śmiem jednak twierdzić że bezpieczeństwo każdego manewru maleje wraz ze wzrostem prędkości z którą go wykonujemy.
Uważam że każdy powinien choć raz w życiu wziąć udział w KJSie, brutalnie zrewidowałby swoje
poglądy na temat własnego mistrzostwa.To ja pójdę dalej. Uważam że każdy powinien choć raz walnąć samochodem w drzewo żeby dotarło do niego że nie zawsze każdy manewr się udaje. Tylko co z tego ?
Kierowca powinien być nauczony nie dopuścić do poślizgu jeżeli tego nie chce, a
jeżeli już to nastąpi, to go szybko opanować. To nie są umiejętności rajdowe, to są
zupełne podstawy.Ja się z tym zgadzam tylko ile będzie trawał i ile będzie kosztował kurs prawa jazdy który na dzień dobry nauczy początkującego kierowcę dobrego i pewnego prowadzenia samochodu ? Jest gdzieś kraj w którym kierowcy po kursie prawa jazdy mają takie umiejętności ? Zgadzam się też że nie jest najlepszym wyjściem obniżanie limitów prędkości ale szkolenie kierowców i ściganie piratów drogowych tylko że w dzisiejszych warunkach to po prostu niemożliwe. Nie można liberalizować przepisów robiąc ukłon w kierunku świadomych i sprawnych kierowców bo stan świadomości i umiejętności większości są takie że strach będzie wyjechać na drogę.
-
czyzby Cie wena tfurcza dopadla??
napisz jakis horrorPo kiego grzyba horror? Dla mnie to jazda po Wrocku (czasami). Typowe chwile zgrozy to zajechanie drogi przez gościa, który (cwaniaczkując) z pasa przeznaczonego wyłącznie do skrętu w prawo nagle zajeżdża mi drogę (bez kierunkowskazu)... Ale przyznaję, podnosi to adrenalinkę i od razu odpędza senność <img src="/images/graemlins/wink.gif" alt="" />
-
Dobrze to ujales Ja dopiero po KJS-ach zobaczylem jak
malo umiem za kolkiem i ile sie mozna jeszcze
nauczyc I wbrew pozorom zaczalem jezdzic wolniej
po zwyklych drogach.Macie Panowie w pelni racje... <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" />
Jezdzac wczesniej szalenczo po dorgach publicznych nie wiedzialem jak slabe mam umiejetnosci do czasu bezposredniej konfrontacji w swojej klasie.
Jazda w KJS wiele uczy ale to tez zalezy w sumie od czlowieka <img src="/images/graemlins/gris.gif" alt="" />
Ja w zimie np nadal popylam po miescie bezwstydnie bokami w bialy dzien, kiedy wiekszosc trzesie sie za kierownicą <img src="/images/graemlins/rotfl.gif" alt="" />Niedlugo zima...jakby tak kazdy kierowca z pierwszym sniegiem pojechal na kawalek placu i poprobowal hamowanie, skrecanie, poslizg 1 i 2gi, w ogole reakcje swojego samochodu na takie warunki to bylo bezpieczniej na drogach
-
Ja zeszłej zimy takoż za szybko jeździłem do czasu, kiedy przy mijaniu drugiego samochodu zaczęło mnie znosić w kierunku środka drogi (jego też) i nic się nie dało z tym zrobić (ślisko, droga źle wyprofilowana) - minęliśmy się o długość lusterka, ale przynajmniej teraz trzymam się z daleka od bocznych dróg zimą <img src="/images/graemlins/wink.gif" alt="" />
-
w nawiazaniu do tematu
-
2
-
3
-
4
-
To ja pójdę dalej. Uważam że każdy powinien choć raz walnąć samochodem w drzewo żeby
dotarło do
niego że nie zawsze każdy manewr się udaje. Tylko co z tego ?Ano ja sie z tym zgodze... (chociaż z tym drzewem to przesada) Swego czasu wyrżnąłem zimą w duuuży słupek który znienacka wyskoczył mi na droge <img src="/images/graemlins/biglaugh_.gif" alt="" /> nauczyło mnie to że nawet prędkość 30km/h bywa czasami "zabójcza"... Morał z tego taki że kiedy uslyszałem trzask gniecionej blachy coś do mnie trafiło... Teraz jeżdże tym zakrętem 25km/h <img src="/images/graemlins/devil.gif" alt="" />
Ale tak na poważnie to kiedy tylko nadejdą pierwsze śniegi i gołoledzie to ruszam zaraz prędko by przetestować zimowe oponki na legnickim lotnisku. Fajnie poćwiczyć jazde figurową bokiem po zakrętach... Jakieś hamowania... omijanie przeszkód na śliskiej nawierzchni... itd. to dobry sprawdzian swoich umiejętności i uczy przewidywać na prawdziwej drodze...
A już niedługo zimowy KJS na płycie lotniska więc będzie się działo... Ciekawe czy silna konkurencja białego GTi kolegi Marcina znów będzie deptać mi po piętach... ech... zobaczymy <img src="/images/graemlins/winner.gif" alt="" /> -
Tylko nie wszyscy mają dostęp do lotniska. Naprawdę dużym problemem jest czasami znalezienie dużej pustej przestrzeni, gdzie możnaby poćwiczyć bez narażania się na kontakt z policją lub ochroniarzami (no, tych ostatnich to przynajmniej czasem piwo usatysfakcjonuje <img src="/images/graemlins/wink.gif" alt="" /> ).
Pamiętam historię z nalotami policji na ulicy Ordona w Warszawie i na parkingu Cargo. Gdyby kierowcy (obojętnie czy mistrzowie, uczniowie, czy buce tylko palący gumy) mieli gdzie się wyszaleć i poćwiczyć, to byłoby zdecydowanie bezpieczniej na drogach. A że nie ma gdzie tego robić...
Sam zauważyłem, że jak tylko zacząłem trenować i startować KJS-ach, to jednocześnie zacząłem zdecydowanie spokojniej jeździć po publicznych drogach, wiedziałem że jak chciałem się wyżyć, mogłem sobie jechać na tor w Słomczynie, albo gdzieś indziej i się wyszaleć do woli (świętej pamięci ulica Burakowska w Warszawie duuużo mi dała, ale teraz postawili tam gigantyczne centrum handlowe <img src="/images/graemlins/wsciekly1.gif" alt="" />). Tylko że takich miejsc praktycznie nie ma, albo nie są za darmo dostępne dla ogółu. Argument że jeżeli ktoś ma na samochód to powinien mieć też na wynajęcie toru jest chybiony, bo jednego stać na nowiutką Imprezę, a innego tylko na 10-letniego Malucha i w dodatku na benzynę już nie starcza, a co dopiero mówić o torze, w dodatku np. z Warszawy do Słomczyna jest 60km, więc jednak kawałek drogi.
Kiedyś tak się zastanawiałem, czy nie udałoby się wylobbować u prezydenta Warszawy (sorry, nie bijcie za to że jestem Warszawiakiem) zorganizowania jakiegoś porządnego terenu, gdzie każdy mógłby poszaleć swoim samochodem. Byłoby to dobre doświadczenie, czy rzeczywiście coś takiego zmniejszyłoby ilość wypadków na drogach. Może ktoś kiedyś jednak komuś się to uda, a prezydent zaryzykuje?