Zbiornik paliwa
-
No i stalo sie. Ostrzegal mnie mechanik. Nie probuj odkrecac zbiornika bo masz 80 % ze ukrecisz sruby. No ale przeciez czujnik mialem i mam zwalony wiec nie zdzierzylem <img src="/images/graemlins/devil.gif" alt="" /> i sruby wedle przepowiedni ukrecilem <img src="/images/graemlins/jezor.gif" alt="" /> Z 4 dwie poszly do diabla. W dodatku okazalo sie ze wiertla byly do kitu i nie moglem nawiercic. Sam czujnik wraz ze srubami go mocujacymi zardzewialy jak cholera wiec o wykreceniu nie bylo mowy. Na szczescie mam LPG wiec zbiornik zostal w garazu i jezdze bez niego <img src="/images/graemlins/uzbroj_zlo.gif" alt="" /> Oczywiscie przewody sa zabezpieczone przed syfem i destrukcja.
Zastanawiam sie teraz tylko czy nie dac przypadkiem zbiornika do jakiegos rzemieslnika zeby wycial czujnik i wsawal czesc wycietej blachy zbiornika tak by mozna bylo przykrecic czujnik. Przed zalozeniem czujnika spawy mozna przeciez od srodka zabezpieczyc. Identycznie mozna zrobic z nowym czujnikiem. Zbiornik jest w dobrym stanie i chyba byl w miare normalnie zabezpieczony. Uwazam tak gdyz nie pali mi sie do kupna nowego zbiornika, przyjdzie na to pora.
Co o tym myslicie, kombinowal ktos tak czy to nie ma moze sensu?