Piszczące hamulce na pierwszych 500m
-
Dziś rano mnie trochę przytkało, jak usłyszałem piszczenie przy hamowaniu a'la ultra dzwięki <img src="/images/graemlins/crazy.gif" alt="" />
Przez pierwszych 500, moze 700m po porannym wyjeździe z parkingu piszczały jakby się okładziny kończyły... <img src="/images/graemlins/hmm.gif" alt="" />Klocki przód - nowe, przejechałem na nich 2.200km <img src="/images/graemlins/OK.GIF" alt="" />
szczęki - były sprawdzane 7 tys km temu i jeszcze były grube, że ho ho...przynajmniej 70% grubosci jeszcze miały.Po przejechaniu tych kilkuset metrów i ogólnym parokrotnym hamowaniu spowodowanym ruchem miejskim piszczenie ustało... Jest cały czas ok. Generalnie pytam dlatego, ze zaskoczyło mnie to, do tej pory z hamulców nie dochodziły zadne dxwięki, a tu nagle rano przychodzę i takie coś... <img src="/images/graemlins/niewiem.gif" alt="" />
Moze to jest spowodowane tym ociepleniem w stosunku do mrozów sprzed kilku dni i ogólną odwilżą? <img src="/images/graemlins/hmm.gif" alt="" />
<img src="/images/graemlins/niewiem.gif" alt="" />
-
Miałem to samo z przednimi hamulcami. Piszczały i wydawały dziwęki jakby jakieś kaminie się dostały między klocek a tarcze. Chyba się wyjeździło bo przestało piszczeć.
-
Dziś rano mnie trochę przytkało, jak usłyszałem piszczenie przy hamowaniu a'la ultra dzwięki
Przez pierwszych 500, moze 700m po porannym wyjeździe z parkingu piszczały jakby się okładziny
kończyły...Słyszałem że są takie "gatunki" klocków i szczęk, które posiadają jakąś twardą ferodę i tak się zdarza w kontakcie z wodą (wilgocią). Kilkukrotne hamowanie podnosi temperaturkę tarcz, woda odparowuje i mamy spokój