Tyż pojszło.
Najlepsze posty napisane przez leo
-
RE: Co dziś dłubałem w tico? (2018 i 2019)
Chociaż dałem tej zimy ticowi odpocząć, dziś podłubałem.
Dlaczego odpocząć? Bo szkoda mi go na solone drogi. Jeżdżę niewiele, krótkie trasy, więc większość czasu i tak spędziłby w garażu. Nie dostaje wilgoci z solą, więc przynajmniej go korozja nie żre. Po pierwszych opadach śniegu zacząłem jeździć wyłącznie dusterem, który jest lepiej zabezpieczony. Gdy będzie sucho, pojeżdżę tico.Wczoraj wyczyściłem układ odpowietrzania skrzyni korbowej z zaworkiem PVC, mając na uwadze zapobieżenie ewentualnemu wypchnięciu simmeringu wałka rozrządu przy uruchamianiu na mrozie. No, trochę "masełka" tam już było - rozebrałem, przepchałem, przedmuchałem i wypłukałem benzyną ekstrakcyjną. Przy okazji popisałem się głupotą: chcąc przeczyścić króciec w pokrywie zaworów, nawinąłem na drut kawałek papierowego ręcznika i włożyłem do króćca. Od znajdującego się tam "masełka" papier rozmiękł i... urwał się. Nie chciałem go tam zostawiać, bo poleciałby do filtra oleju i zapchałby go, więc odkręciłem pokrywę zaworów celem usunięcia resztek papieru. Nie było to łatwe, bo wlot króćca jest zasłonięty blachą zamontowaną na stałe w pokrywie... Na szczęście blacha ma 3 małe otworki - grzebiąc drutem włożonym w króciec i manewrując pęsetą w otworkach, po kawałeczku wygrzebałem śmieci. Więcej takiego numeru nie zrobię... :-)
Wymieniłem olej w silniku. Przy okazji: kiedyś pisałem o tym, że otwór spustowy jest umieszczony ponad dnem miski, więc nie wszystek olej da się spuścić. W dusterze jest inaczej - korek jest w samym dnie, a że część miski nagwintowana pod korek jest grubsza (żeby było więcej gwintu), to nawet jest ten gwint z jednej strony nacięty tak, że olej spłynie do ostatniej kropli. Wspominałem kiedyś, że aby w tico pozbyć się całego oleju z miski (a na dnie jest przecież największy syf), zrobiłem sobie specjalną strzykawkę z wygiętą rurką - po spłynięciu oleju wkładam kilkanaście razy tę strzykawkę, ustawiam wlot rurki przy samym dnie i odciągam resztki oleju. Za każdym razem wyciągam w ten sposób prawie 200 ml najgorszych pozostałości. Wczoraj, podczas wymiany oleju, cyknąłem fotkę tego wynalazku - może komuś się przyda.
Jest to strzykawka 10 ml z kawałkiem elastycznego wężyka. Żeby nadać wężykowi pożądany kształt, wygiąłem i przyłożyłem kawałek drutu, po czym owinąłem wężyk tym drutem. Na koniec ściąłem końcówkę wężyka pod pewny kątem. Wężyk wkładam w otwór spustowy, przechylam strzykawkę tak, żeby wężyk dotknął dna miski i wyciągam resztę oleju. -
RE: Przejechałem sie S17
@esen napisał w Przejechałem sie S17:
Mylisz odcinki. Ta autostrada to była akurat budowana zaraz po zjednoczeniu.
Tą autostradą nie jechałem w ogóle. Nie wiedziałem, czy w ogóle istniała. ;-)
Porównuje tylko do A4 (znam od granicy do 50km za Krakowem). Ogólnie w Polsce nie możemy na prawdę narzekać. Niemieckie często są gorzej wykonane (starsze, inne standardy).
Z tymi starymi standardami niemieckimi chyba nie jest tak źle. Po pierwsze - eNeRDowcy prawie nie remontowali pohitlerowskich autostrad (betonowych) i wytrzymały one kilkadziesiąt lat. Fakt, że po tych latach były w średnim stanie, ale jednak... Po drugie - nieraz widziałem, jak się robi, gdy zaraz po zjednoczeniu rzucono niemal wszystkie siły remontowe na wschód i zabrano się za totalny remont m. in. dróg. Gdy zobaczyłem, na jakiej głębokości zaczynają kłaść pierwsze warstwy podkładowe, to mi kopara opadła. Pierwszy raz wtedy zobaczyłem, że najpierw robią głębokie wykopy, żeby jezdnia wyszła na poziomie gruntu... Teraz takie rzeczy u nas oglądam.
To czego możemy zazdrościć to zagęszczenie autostrad. To na pewno.
True, true... :-(
-
RE: [moje auto] Swift GL 1.0 Mk IV '98r. by BPX33
@BPX33 napisał w [moje auto] Swift GL 1.0 Mk IV '98r. by BPX33:
Chodzenie po czymś więcej niż dolinach z taką grupą ludzi uważam za skrajną głupotę i nieodpowiedzialność...
Na szczęście to tylko Twoja opinia. :-)
-
RE: Dzienna porcja ciekawostek...
No to ja też coś - może wiecie, ale ciekawe: jazda Fordem T odbywała się w oryginalny sposób. Samochód ten miał trzy pedały, w tym środkowy nieco wysunięty w stronę kierowcy. Lewy odpowiadał za jazdę do przodu, środkowy za jazdę do tyłu, zaś prawy uruchamiał hamulec zasadniczy. Przed uruchomieniem należało zaciągnąć hamulec pomocniczy, co powodowało wciśnięcie lewego pedału do połowy z jednoczesnym wysprzęgleniem. Wciskając pedał do oporu, kierowca załączał pierwszy bieg a puszczając go zupełnie, drugi bieg. Szybkość regulowało się manetką przy kole kierownicy. Podczas jazdy do przodu, wciśnięcie środkowego pedału (jazda do tyłu) powodowało hamowanie pojazdu i dopiero po zatrzymaniu samochód kontynuował jazdę do tyłu. W drugą stronę sytuacja wyglądała analogicznie.
System ten sprawdzał się znakomicie, gdy auto się zakopało lub ugrzęzło. Wciskając na przemian pedały lewy i środkowy można było rozbujać auto i łatwo „wyjechać z opresji”.
Na Youtubie jest parę ciekawych filmików dotyczących sposobu prowadzenia tego pierwszego auta produkowanego masowo.
Ze względu na tę oryginalną obsługę, w przedwojennej Polsce do prowadzenia Forda T uprawniała osobna kategoria prawa jazdy. -
RE: Wymiana lewej półosi- co przygotować?
Był patent z wysokim podnoszeniem jednego boku auta, żeby jak najmniej oleju wyleciało. Ale zawsze trochę wyleci.
Jeśli nie jesteś pewien, czy zmieniano olej, proponuję od razu zainwestować w dobry syntetyczny. Nie lej Hipolu, to jest zupełnie inna skrzynia niż te, do których stosowało się Hipol... Poza tym kupując litr Hipolu i potem odpowiednią ilość właściwego oleju, na pewno nie zaoszczędzisz, a i roboty z wymianami będziesz miał więcej. Lepiej od razu zlać stary i dać nowy, nie przejmując się utratą po wyjęciu półosi.
Korek WLEWOWY jest wkręcony poziomo, olej wlewa się wężykiem aż do momentu, gdy zacznie wypływać z tego poziomego otworu.
Na wszelki wypadek przygotowałbym nowy simmering, a o wymianie zadecydowałbym po wyjęciu półośki. Jeśli nie ciekło wcześniej i nie uszkodzisz uszczelniacza - to go zostaw. -
RE: Mandaty w Polsce
@BPX33 napisał w Mandaty w Polsce:
Nie pisałem na forum nawet o połowie moich wyjazdów do Niemiec, ale ok, jesteś jasnowidzem!
No jasne, nie pisałeś o żadnej podróży dalej niż do Berlina. Zanczy bardziej z Ciebie światowy człowiek, niż mogliśmy się domyślać.
Kolejną kwestią jest to, że nie trzeba zjeździć całego kraju wzdłuż i wszerz, żeby poznać specyfikę jeżdżenia w danym kraju.
No, to jest kolejny argument nie do podważenia. Czyli jeśli ktoś jeździ po samej Warszawie, doskonale zna "specyfikę" jazdy po całej Polsce. Podobnie: jeśli ktoś poruszał się całe życie w promieniu 10 km od Koziej Wólki niedaleko Pierdziszewa, posiadł całą wiedzę o ruchu drogowym panującym w całym kraju. Pojedzie do stolicy i będzie mu się tak samo jeździło, jak w swojej wiosce. Przecież infrastruktura drogowa taka sama, rozwiązania takie same, ilość pojazdów i natężenie ruchu niemalże identyczne, całą sieć dróg zna się na pamięć... Oj, głupi ja...
Wybiłeś mi kolejny argument.
Ale teraz wiem, o czym będzie Twój kolejny post: że Kozia Wólka nie leży koło Pierdziszewa... :-)Idąc Twoim skądinąd głupim tokiem rozumowania
Serdeczne dzięki za uznanie i szacunek do adwersarza podczas spokojnej dyskusji. Mnie na taki poziom kultury sformułowań nie stać, niestety. Przepraszam z góry.
Na to też argumentów nie mam - znaczy znowu masz rację, a ja jestem głupi jak mój tok rozumowania.Nie mam argumentów. :-P
A szkoda...
Żadna szkoda. Bo znajdź mi odpowiedź na argument typu "TURBOGŁUPOTA"... Przecież z tym się nie da polemizować.
Skoro masz pomysł to zapraszam do polityki! XD Na pewno chętnie Cię wysłuchają.
Ooo, nie. Nie ściągniesz mnie na ten poziom, bo pokonasz mnie w try miga swoim doświadczeniem. Ja tak nie potrafię (i nie żałuję).
A co do Twojej "mądrej" odpowiedzi (choć spodziewałem się JAKIEGOKOLWIEK merytorycznego argumentu) na mój post - powtórzę: No to właśnie o to chodzi, żeby znaleźć sposób na ZMIANĘ MYŚLENIA i ZMIANĘ MENTALNOŚCI. Serio? Nic się nie da zrobić? Takimi już jesteśmy TURBOGŁUPCAMI i się nie da niczego w nas zmienić?... To pociągnę ten wątek dalej.
Otóż - wyobraź sobie - podstawowy błąd w Twoim rozumowaniu polega na tym, że NIE WSZYSCY polscy kierowcy prezentują ten sam poziom mentalności i sposobu zachowania, co Ty. Nie możesz mierzyć wszystkich własną miarką. Nie wszyscy zachowują się jak "szeryf", nie wszyscy hamują znienacka i blokują gościa z tyłu tylko za to, że Ci błysnął światłami - Ty tak robisz (tym się chwaliłeś) i wielu innych, ale jednak NIE WSZYSCY. Nie wszyscy straszą "wroga" na drodze zamontowaną kamerką - Ty tak robisz (tak pisałeś), mi nigdy to do głowy nie przyszło i założę się, że wielu innym też. Nie wszyscy marzą, jak Ty, o zamontowaniu dodatkowych kamer z tyłu i wysyłaniu Policji wszystkich nagrań, które Ci się nie spodobają - jedyny ból tyłka polega na tym, że policjanci zapewne tymi nagraniami się nie zajmą: KLIK (o, a przy okazji - czyżbyś pochwalił Niemców? Tę ich TURBOGŁUPIE rozwiązania? No, niemożliwe! :-D ).
Ja też mam kamerę - ale wystarczy mi jedna z przodu, na ewentualną obronę własnych działań - nie mam drugiej z tyłu w celu nagrywania i denuncjowania na Policji innych kierowców. I nigdy nie pomyślałem o tym, żeby z własnej, nieprzymuszonej woli wysłać nagranie czyjegoś błędu lub przejawu chamstwa. Owszem, zapewne udostępniłbym nagranie na wyraźną prośbę uczestników kolizji, gdyby do niej doszło i nagrałaby to moja kamera. Ale nie uważam za właściwe "uprzejme, bezinteresowne donoszenie" na obcych mi ludzi za to, że są tacy, a nie inni, albo jeszcze niedoświadczeni, albo przytrafił im się błąd... i jest wielu podobnych do mnie (na szczęście).
Krótko: NIE WSZYSCY polscy kierowcy uważają, że posiadanie prawa jazdy obliguje ich bezwzględnie do dawania na drodze nauczek innym i do edukowania ich w kwestii kultury drogowej właśnie takimi zachowaniami, jak te wyżej opisane. Tak więc proszę, żebyś swoim generalizowaniem nie obrażał wszystkich polskich kierowców sformułowaniami typu:@BPX33 napisał w Mandaty w Polsce:
Nawet gdyby wprowadzić mandaty zaczynające się od 50 tys. zł dalej byłyby wypadki śmiertelne i ludzie łamiący przepisy, bo taka "Polska mentalność" i "ułańska fantazja"...
... gdyż, na szczęście, NIE WSZYSCY prezentują takie poglądy, taki poziom "kultury" i takie zachowania. Czyli jest sens rozważać zmiany w przepisach. Wnioskując z Twoich wpisów - prawdopodobnie zmiany nie byłyby dla Ciebie i pewnej grupy innych, ale dla większości kierowców miałyby one sens.
-
RE: [moje auto] Swift GL 1.0 Mk IV '98r. by BPX33
@BPX33 napisał w [moje auto] Swift GL 1.0 Mk IV '98r. by BPX33:
O całości czy tylko naprawy gwintów w bloku silnika?
Jeśli możesz, to o całości z rozbiciem na poszczególne etapy. ;-)
-
RE: Zbiórka na drugie seicento
@BPX33 napisał w Zbiórka na drugie seicento:
@leo Ty to napisałeś.
Ależ to jest logiczne następstwo tego, co Ty napisałeś - znaczy jeśli ktoś chce zająć się fundacją, ma zasrany obowiązek robić to całkowicie za darmo, rzucając pracę (bo inaczej się nie da) i zatykając własną dupę kołkiem. Coś pominąłem? Czego nie zrozumiałem?
-
RE: Wymiana lewej półosi- co przygotować?
@barteu napisał w Wymiana lewej półosi- co przygotować?:
Tu pytanie- co najlepiej odpiąć od zwrotnicy: wachacz, końcówkę drążka czy może mcphersona? Z tych wszystkich najbardziej wolałbym właśnie końcówkę zostawić w spokoju, niedawno ustawiałem zbieżność :D
Jak pisał Pacior, zbieżność się nie zmieni (chyba, że zaczniesz kręcić tą końcówką).
Co do wyjmowania przegubu (z półosią) z piasty: prześledź manuale dotyczące wymiany osłony przegubu. Jest ich kilka na forum. Podrzucam Ci też mój wpis sprzed 11 lat, gdy dobrałem się do przegubu (czyli wyjąłem go z piasty) odkręcając tylko koło, nakrętkę piasty i śrubę sworznia dolnego wahacza. Wyjąć i włożyć przegub nie było łatwo, ale się udało - przy minimum odkręcania: KLIK -
RE: Obrobiona śruba korka spustowego oleju
@Gooral Przepraszam - nie wiem, ale coś mi się ubzdurało, że piszesz o śrubie spustu oleju w skrzyni biegów... Dopiero teraz zaskoczyłem, że chodzi o silnik. :-)
-
RE: [moje auto] Swift GL 1.0 Mk IV '98r. by BPX33
@BPX33 napisał w [moje auto] Swift GL 1.0 Mk IV '98r. by BPX33:
Mam, ale we wszystkich przypadkach jest jak u @Jaco :P
No to co, że nieogrzewany - ważne, żeby prunt był. Jak jest prunt, to i ogrzejesz, i oświetlisz... Luzik.
-
Wędrówki w mapach Google
Nie wiem, czy znacie:
Wędrówki w mapach GoogleDziś przypadkiem natknąłem się tutaj na miejsce, które zawsze chciałem zobaczyć: lotnisko w Lukli pod Mt. Everestem, zbudowane staraniem sir Edmunda Hillary'ego, bodajże najwyżej położone lotnisko na świecie.
Ma niecałe pół kilometra długości (króóóciutkie) i jest bardzo wąskie. Teraz już wyasfaltowane. Z jednej strony przepaść, z drugiej - prawie pionowa ściana gór. Cholernie niebezpieczne, bo przy lądowaniu trzeba znaleźć się wśród gór i trafić w pas z niewielką prędkością, szybko i skutecznie hamując. A startuje się wprost w przepaść. Było tam bardzo dużo wypadków.
Jakieś wiadomości:
https://turystyka.wp.pl/lukla-najbardziej-niebezpieczne-lotnisko-swiata-6044244684825217a -
RE: Wymiana lewej półosi- co przygotować?
To nie ta śruba, oczywiście. :-) Wlewowa jest bardziej z boku skrzyni, jest położona poziomo, ma jakiś duży sześciokąt (bodajże 19-stkę, nie pamiętam - EDIT: JEDNAK NIE, TAM JEST 24) i raczej płaski łeb.
Nie ma innej drogi. Wężyk, lejek (lub obcięta litrowa plastykowa butelka) i trochę cierpliwości. :-) -
RE: Wymiana simmeringu
@ryszard Tak - Twoje zdjęcie przedstawia właśnie taki simmering, jaki miałem włożony przez fabrykę do srebrnego tico (tego jestem pewien, bo autko jest od nowości w moich rękach). I takie simmeringi siedziały w PMie. Trudno stwierdzić, czy od nowości, czy też były wymieniane, bo są nadal dostępne w PL. Nawet chyba kupiłem gdzieś kiedyś na zapas - ale teraz wkładałem świeże, brązowe, niemieckiej firmy Elring.
Masz rację z kiepskim dostępem do uszczelniacza wału korbowego. Przed rozebraniem rozrządu mocno się zastanawiałem, jak go wyciągnąć - ale ponieważ był wypchnięty, zdjąłem go samymi palcami...
Zresztą i do uszczelniacza wałka rozrządu jest niewesoło z dostępem - chciałem nawiercić w nim otworek na blachowkręt (żeby nie robić tego siłowo i nie powtórzyć Twojego błędu), lecz... nie zmieściła mi się wiertarka Celmy :-) . W końcu wyjąłem go śrubokrętem.Z zakładaniem i wciskaniem simmeringów nie ma kłopotu. Nawet z tym dolnym.
Ja wykorzystuję pasujące, duże podkładki oraz różne bieżnie po starych łożyskach (jako tuleje). Mam ich trochę, bo kiedyś rozwalałem zużyte łożyska celem odzyskania kulek (potrzebowałem jako obciążenia do modeli samolotów, poza tym przydają się do uzupełniania np. otwartych ułożyskowań w rowerach). Bieżnie i zewnętrzne pierścienie, które nie pękły przy rozwalaniu łożysk, też zostawiałem.
Do montażu simmeringów dobieram więc tuleje i podkładki, po czym wciskam uszczelniacz wkręcając śrubę wału. Simmering wchodzi wtedy powoli i równomiernie. Trzeba tylko wiedzieć, kiedy przestać wkręcać - najlepiej kontrolować zagłębienie simmeringu suwmiarką... ale ta też mi się nie mieści między silnikiem a karoserią. Czyli pozostaje kawałek zagiętego wcześniej drutu albo linijka i wyczucie. -
RE: [moje auto] Swift GL 1.0 Mk IV '98r. by BPX33
@BPX33 , @Jaco Pany, aż tak Wam zależy na jak najjaśniejszym oświetleniu tablicy? :-O Bo mnie niekoniecznie, a może to mieć czasem "plusy". ;-) Ma być oświetlona i tyle, o jakość walczyć... nie widzę sensu. :-)
-
RE: Windows XP, 7, 10...
@esen Racja, ale nie każdy komp stoi za NATem.
A o świństwach ściąganych na dysk zapomniałem... to też, oczywiście. To może nawet być bardziej niebezpieczne, niż włam. O przeglądarkach już nawet nie wspominam.
Dlatego pisałem, że normalne korzystanie z internetu na kompie z XP to dziś ryzykowne. XPek może być jako system w magazynie danych, bez łączności z siecią - jak mój w garażu. Jemu nic nie grozi, tam leżą tylko dane - obrazki, pliki Worda, PDFy, jakieś manuale w filmikach. Ale bałbym się na nim łazić po internetach. -
RE: SPOTY - 4 czerwca 2023 r.
Ja też wróciłem szybko i szczęśliwie, zdążyłem też odstawić towarzyszkę małżonkę tam, dokąd chciała.
Długo jeszcze siedzieliście? -
RE: Jak to jest z rezerwą?
Trochę uściślę wyjaśnienia Szarika: gdzieś kiedyś czytałem, że jest taki żelazny przepis dla konstruktorów aut, iż po zapaleniu się kontrolki rezerwy ma być w baku jeszcze paliwa na przejechanie minimum 50 km. Zwykle zostawiają oni jednak większy margines - rzeczywiście nieraz wystarcza na 80-100 km.
Tak jest np. w moim Dusterze - wiem, bo kiedyś go dokładnie litrażowałem. Najpierw chciałem sprawdzić, ile faktycznie wejdzie tam benzyny - tak pod korek, żeby widoczne we wlewie lustro paliwa już nie opadało. Instrukcja mówi o 50 litrach - i tyle faktycznie tankuje się na stacji do 2-3 odbicia (bez powolnego dolewania). Wziąłem kiedyś kanistry i kupiłem 60 l. W garażu opróżniłem bak maksymalnie, ile się dało. Wlałem 50 l - bez problemów. No to dalej - następna dycha poszła przez lejek... i dalej nic nie widać. Pojechałem tikiem i dokupiłem następną dychę. I tak, powoli wlewając, weszły w sumie 64 litry... czyli 14 l więcej!
Oczywiście zalałem przy tym całkowicie układ odpowietrzający... Więcej nie robiłem takich numerów. Ale od tej pory wiem, że pozostająca dla bezpieczeństwa przestrzeń jest naprawdę duża.
Do tico wchodzi mniej: nominalnie jest 30 l, dodatkowo wejdzie jeszcze 2 l.
Niektórzy wracając zza wschodniej granicy do PL tankują po tamtej stronie na full, bo jest taniej - podobno na stacjach są nawet przygotowane specjalne podjazdy, żeby można było przechylić auto przy tankowaniu (wtedy jeszcze więcej wchodzi) :-) . Bałbym się jednak zatankować pod korek i odstawić auto - gdy zrobi się cieplej, coś może strzelić. Jeśli tankujesz w Zgorzelcu pod korek i od razu ruszasz w trasę, to jeszcze OK - pewnie zanim dojedziesz do domu, sporo benzyny zdążysz spalić. Ale nie zostawiaj samochodu z wypełnionym pod korek bakiem.
Wracając do wskazań paliwomierza i wyświetleń komputera pokładowego: wedle mojej wiedzy, prawdopodobnie masz tak, jak w większości dzisiejszych samochodów - mianowicie wskaźnik ilości paliwa oraz kontrolka rezerwy sterowane są pływakiem w baku, ale komputer wyświetla zasięg nie opierając się o dane z pływaka, lecz przeliczając czas otwarcia wtryskiwaczy (zliczając dawki benzyny) i przejechany dystans. Czyli są to dwa dość niezależne układy. Współpracują tylko w dwóch momentach:- po włączeniu zapłonu komputer sprawdza położenie pływaka (ilość paliwa) i odtąd zaczyna swoje przeliczenia; gdyby komp korzystał cały czas z pływaka, wskazania zasięgu ciągle by falowały z powodu "chlupotania" benzyny podczas ruchu auta;
- gdy zaświeci się kontrolka rezerwy, za chwilę automatycznie wyłączają się wskazania zasięgu, wyliczane przez komputer. Pewnie z tych powodów, o których pisał Szarik.
Dalej: układy oparte na pływaku mierzą ilość paliwa za pomocą rezystora i nie pokazują liniowo na wskaźniku ilości benzyny. Dowód:
Dodatkowo warto wiedzieć, że w nowoczesnych autach i tak elektronika rządzi - zrób eksperyment: podjedź na stację, włącz zapłon i tankuj, spoglądając na wskaźnik paliwa na zegarach - założę się, że choć wlejesz dziesiątki litrów, wskazania się nie zmienią i dalej będzie widoczny stan jak przed tankowaniem. Dopiero gdy wyłączysz zapłon i po chwili znowu włączysz - komp uruchomi procedurę odczytu wysokości pływaka i paliwomierz pokaże pełny zbiornik...
Poza tym wskaźnik na zegarach ma swoją całkiem sporą bezwładność (elektronika go trochę blokuje), inaczej miałbyś na zegarach ciągle skaczącą wskazówkę paliwomierza (lub dyskotekę światełek) podczas jazdy. Zwykle jest tak, że gdy poziom paliwa opadnie, a wskaźnik będzie pokazywał już tą niższą wartość, nawet gdy pływak na nierównościach podskoczy na chwilę do góry - wskazówka nie pójdzie wyżej.
No i warto wiedzieć, że w związku z tym, wcześniejsze niż zwykle zapalenie się kontrolki rezerwy (a co za tym idzie - brak wskazań zasięgu), MOŻE wprowadzić Cię w błąd. Prosta sprawa, sprawdzona przeze mnie: normalnie, podczas spokojnej jazdy po równej drodze, kontrolka rezerwy zapala się przy np. 6 litrach, co gwarantuje Ci spokojny dystans 80 km. Ale jedziesz pod górę (lub w dół, zależy od umiejscowienia pływaka w zbiorniku), albo ostro zahamujesz - paliwo się przelewa w baku, pływak znajdujący się w okolicach "rezerwy" opadnie na chwilkę w dół - wcześniej zapali się kontrolka, elektronika na pewno jej już nie wyłączy (aż do zatankowania) i zaraz stracisz wskazania zasięgu - a w rzeczywistości jest w baku jeszcze 10 litrów, na których zrobisz spokojnie np. 140 km... Tak też bywa. Na szczęście, w drugą stronę to nie zadziała - tzn. kontrolka nigdy nie zapali się później, niż trzeba, żeby po 20 km było całkiem sucho w baku. :-) Te 50 km masz gwarantowane, często więcej, a przez nagłe zmiany położenia pływaka - może kontrolka zapalić się wcześniej, paliwa masz więcej i pojedziesz dalej.
No chyba, że coś się popsuło. ;-)PS. Nie ma sensu polegać na fabrycznych wskaźnikach, bo one nie są dokładne. O dokładne informacje musiałem postarać się sam, montując własnoręcznie UKP (Uniwersalny Komputer Pokładowy), który po skalibrowaniu daje mi więcej precyzyjnych informacji.
EDIT: Współczesne auta lepiej tankować wcześniej. Popatrz, jak straszą konsekwencjami:
https://moto.wp.pl/co-sie-stanie-gdy-skonczy-sie-paliwo-w-baku-6068432137733249a -
RE: Mazowieckie spoty
@likaon napisał w Mazowieckie spoty:
@pacior wziąłbym jakąś flaszkę ale jak ja potem do domu dojadę :D
Komunikacjom miejskom. Albo taxówkom. :-)