Przypadkiem trafiłem na film "Składak" z 1996 r. i tak mi się na refleksje zebrało... ;-)
- Tak było. Głód motoryzacyjny w PL jak cholera, podaż i dostęp do dobrych samochodów - słabe.
- Sam w tamtym czasie zastanawiałem się nad takim zakupem, najlepiej jadąc samemu na Zachód. Ale dałem sobie spokój, zwłaszcza z powodów logistycznych (lawety itp.).
- A że przepisy były głupie, to prawda. Zwłaszcza podatki i cła. W 1994 r. mogłem kupić golfa II od Niemca, który przyjechał do pracy w PL. Jednak prawnie było to tak skomplikowane, że aby się w ogóle jakoś opłacało, trzeba byłoby "w świetle prawa" kombinować. W końcu dałem sobie spokój, nie chcąc wsadzić na minę ani siebie, ani tamtego człowieka. Dodam, że szukałem możliwości u prawnika, który doradzał różne najdziwniejsze rozwiązania. Np. że najlepiej to byłoby... kupić auto od tego Niemca, schować gdzieś u siebie na 2-3 miesiące, potem zgłosić, że ktoś zostawił auto u mnie i teraz jest porzucone; wyjąć parę części, oddać władzom, a potem odkupić na licytacji... Masakra zupełna.
- Znając różne przypadki "składaków", często złomów na kółkach z niewiadomą przeszłością (mechaniczną, blacharską i prawną), zdecydowałem się na samochód z Polski. W 1995 r. nabyłem w Słomczynie ośmioletnią samarę (sprzedający chciał 64 miliony zł, wziąłem za 57 - było z czego targować, bo wizualnie niezadbana, z początkami korozji i ze śladem wycieraczki na masce po otwarciu w czasie jazdy). I też okazała się porażką: mechanicznie wyeksploatowana, już po wymianie głowicy, z cieknącym wszędzie olejem, wylatującym wstecznym, a do tego trzepnięta centralnie w prawy bok i niewyciągnięta jak należy. Z początku prowadziła się prosto, ale po jakimś czasie zaczęła ściągać w prawo; zbieżności nie dało się ustawić, bo diagnosta po godzinie prób stwierdził, że przednie prawe koło jest cofnięte w stosunku do lewego o 4 cm... Próbowałem uszczelnić silnik (mało skutecznie), naprawiałem drobiazgi, doprowadziłem blacharkę do względnego porządku i dałem do malowania. Pozbyłem się po 3 latach.
- Sądzę, że świetnym zrządzeniem losu było dla nas pojawienie się wtedy DU. Gdy produkcja i sprzedaż już się rozpędziły i "systemy" typu "Autotak" - pamiętacie? artykuł z 2000 r.: KLIK nie były już jedyną opcją - dało się w rozsądnych pieniądzach kupić niemal od ręki nowy, całkiem przyzwoity samochód.
- Naprawdę cieszę się, że jesteśmy w UE. Człowiek szybko się przyzwyczaja. Za nic nie chciałbym powrotu do tamtych czasów. Smarkateria nawołująca do Polexitu nie ma pojęcia, jak to było, znając tylko realia po 2004 r.
Link do filmu: 27 min. na YT
Dopiero potem było lżej... :-)
KLIK - tu Holandia