dziś w drodze do pracy z rana
historia się plotła z goła ta sama
tylko calibra już nowa
całkiem inna, bo granatowa
jednak scenariusz ten sam się odsłonił
Swift znowu calibrę sromotnie przegonił
ja nie wiem co oni w tych oplach zrobili
jaki pod maską silnik ukryli
szajs to musi być jednak bez wątpliwości
chyba że wina to była tych gości
co zrączym Swiftem ścigać się wyrywali
a z braku skila do końca nie wytrwali
tak czy inaczej szczęście mam ogromne
co dzień to kill calibry, długo tego nie zapomnę
w nagrodę jutro Zuzankę umyję
a teraz z radości idę dać w szyję
<img src="/images/graemlins/zakrecony.gif" alt="" />