Strzał w tyłek
-
Współczuję ale na
szczęście nie jest aż tak źle, przynajmniej tak mi się wydaję. jak zobaczyłem autko
to odrazy byłem pewny, że już po Tikusiu bo top jednak masa ale na szczęście jest
ok.
PzdrNa szczęście prędkość była niewielka, bo ok 20-30 km/h. Koleś walnął podczas skręcania, więc było to bardziej punktowe uderzenie (stąd wgnieciona klapa).
-
Początkowo myślałem, że już zamówiłeś tego Citroena w salonie . Grunt, że straty niewielkie i ludzie cali
-
Uszkodzona lekko
klapa bagażnika (2 małe wgniecenia), wgnieciony zderzak (na zdjęciach już po polaniu
wrzątkiem)Ja tak z ciekawości spytam, w jakim celu został polany wrzątek?
-
Ja tak z ciekawości
spytam, w jakim celu został polany wrzątek?W celu odkształcenia się zderzaka. Akurat w tym przypadku nie pomogło za wiele. Będę jeszcze próbował, również po zdjęciu zderzaka. Jeśli efekt będzie niezadowalający, kupuję nowy zderzak.
-
Początkowo
myślałem, że już zamówiłeś tego Citroena w salonie . Grunt, że straty niewielkie
i ludzie caliNie kupiłbym takiego Ludzie cali, straty niewielkie, zmobilizuje mnie to do poprawy stanu blacharki pod zderzakiem, o ile jakaś blacha się tam jeszcze ostała
-
Współczuję, a jednocześnie cieszę się, że nikomu nic się nie stało
Co do kwoty 500zł, to bym się absolutnie nie zgodził, tzn. minimum ok. 800zł.
W moim przypadku, gdy tak naprawdę mam tylko okular przedni lewy do wymiany i naprawę zaczepu zderzaka, dostałem z OC sprawcy 750zł.
Jeden z kolegów na forum słusznie naciskał, abym się odwoływał, bo szkodę wyceniono na 1250zł netto. Niestety moja żonka kategorycznie odmówiła (dla niej ten samochód został kupiony) i nie chcąc się z nią kłócić oddaję auto do naprawy za te pieniądze.Wydaje mi się, że sprawca nie chcąc dostać mandatu i tracić zniżek z ubezpieczenia i tak byłby w stanie dać więcej.
Nie chodzi mi absolutnie, aby na szkodzie zarabiać, ale żeby przywrócić stan sprzed kolizji.
Zobacz, że nawet drobne szpachlowanie i malowanie klapy to min. 400-450zł, zderzak ok. 70-100zł, wzmocnienie zderzaka ok. 50zł + na pewno jeszcze jakieś drobiazgi.
Dlatego uważam, że kwota 500zł jest zdecydowanie zaniżona w stosunku do powstałej szkody. -
miałem podobną sytuację z tym że jazda prosto, ustąp pierwszeństwa, stałem pierwszy, droga wolna ruszam i zgasł, i bum w tyłek skoda octavia, ledwo zdążył ruszyć ale uderzył tak że poczułem na karku. u niego tylko pęknięta ramka rejestracji. u mnie troszkę wgnieciony zderzak który całkowicie wyleciał z mocowań które się urwały i opadł na końcówkę wydechu, zgniecione zostały również metalowe mocowania zderzaka. również akcja bez policji gościu miał przy sobie 100pln, tyle wziąłem. mocowania zderzaka z innego tikusia rozbitka 20pln.
-
Współczuję, a
jednocześnie cieszę się, że nikomu nic się nie stało
Co do kwoty 500zł,
to bym się absolutnie nie zgodził, tzn. minimum ok. 800zł.
W moim przypadku,
gdy tak naprawdę mam tylko okular przedni lewy do wymiany i naprawę zaczepu
zderzaka, dostałem z OC sprawcy 750zł.
Jeden z kolegów na
forum słusznie naciskał, abym się odwoływał, bo szkodę wyceniono na 1250zł netto.
Niestety moja żonka kategorycznie odmówiła (dla niej ten samochód został kupiony) i
nie chcąc się z nią kłócić oddaję auto do naprawy za te pieniądze.
Wydaje mi się, że
sprawca nie chcąc dostać mandatu i tracić zniżek z ubezpieczenia i tak byłby w
stanie dać więcej.
Nie chodzi mi
absolutnie, aby na szkodzie zarabiać, ale żeby przywrócić stan sprzed kolizji.
Zobacz, że nawet
drobne szpachlowanie i malowanie klapy to min. 400-450zł, zderzak ok. 70-100zł,
wzmocnienie zderzaka ok. 50zł + na pewno jeszcze jakieś drobiazgi.
Dlatego uważam, że
kwota 500zł jest zdecydowanie zaniżona w stosunku do powstałej szkody.Na początku chciałem 800zł. Targowaliśmy się mocno. Facet nie naciskał, żeby się targować i załatwiać poza policją/ubezpieczycielem. Naprawy wykonam samodzielnie. Klapy na szczęście nie trzeba całej malować, boję się tylko co zobaczę po demontażu zderzaka A może jest to dla mnie okazja, żeby tam zajrzeć
-
Na początku
chciałem 800zł. Targowaliśmy się mocno. Facet nie naciskał, żeby się targować i
załatwiać poza policją/ubezpieczycielem. Naprawy wykonam samodzielnie. Klapy na
szczęście nie trzeba całej malować, boję się tylko co zobaczę po demontażu zderzaka
A może jest to dla mnie okazja, żeby tam zajrzećNie przejmuj się bo i tak wyjdziesz na swoje.
-
Z OC sprawcy wyszedłbyś lepiej
Podłoga w bagażniku nie pogięta? -
No ja bym wzywał policję. Ja swoim tikiem też miałem stłuczkę przy 20-30 km/h i ubezpieczyciel sprawcy orzekł szkodę całkowitą. "Wrak"( pewnie pamiętacie zdjęcia, zbite tylko reflektory i lekko pęknięty przedni zderzak z błotnikami i drzwi od kierowcy lekko wgniecione od błotnika) został dla mnie. Po wymianie reflektorów za śmieszne pieniądze jeździł elegancko. Kasę z ubezpieczenia wziąłem a resztę sprzedałem. I nawet dostałem za niego więcej niż chciałem. I wyszedłem na tym wszystkim tak na prawdę lepiej niż jakbym go sprzedawał nie uszkodzonego ( nie po stłuczce, bo ciężko mówić, by był uszkodzony). Bez stłuczki szacowałem, że sprzedam go za jakieś 2300-2500 zł. A tak to dostałem 1800 zł z ubezpieczenia + 1550 za auto od kupującego
-
Nie chcieliśmy wzywać policji, pojechaliśmy do faceta do domu, podjechał do bankomatu po 500zł i odjechałem. Szkody usunę we własnym zakresie.
Szczerze mówiąc - gdybyście chociaż spisali oświadczenie - bo wiadomo, że nie zawsze trzeba wzywać policję - to wyszedłbyś na tym o wiele lepiej. Takie uszkodzenie w aucie wartości Tico to jest na 99% szkoda całkowita = odszkodowanie w całkiem sympatycznej kwocie - za które mógłbyś naprawić auto we własnym zakresie i jeszcze by okrągła sumka została na koncie. Trochę martwi mnie ta urwana linka, bo sugeruje to uszkodzenie tylnego pasa - skoro zamek chodzi zapewne ciężej, niż przed kolizją.
Niemniej jednak jest już i tak praktycznie po sprawie, więc powodzenia w naprawie auta i oby nie wyszło już nic dodatkowego.
-
Z OC sprawcy
wyszedłbyś lepiejByć może
Podłoga w bagażniku
nie pogięta?Nie pogięta, podgięta jest jedynie blacha, do której przykręcone są "wzmocnienia" zderzaka. Jedno wzmocnienie mam do wymiany (kiedyś było już walnięte lekko), prawe jest OK. Oba są już w rdzy, więc je wymienię. Okazało się, że linka klapy bagażnika jest dobra - wyskoczyła tylko z mocowania przy dźwigni.
Nowe "wzmocnienia" zamówione w IC - lewe 37zł, prawe 7zł
Zabieram się za szlifowanie i zabezpieczanie całości pod zderzakiem. Wzmocnienia będę miał w połowie tygodnia, więc wtedy je wymienię. Klapę spróbuję wyprostować Zderzak po demontażu poleję jeszcze wrzątkiem
Zastanawiam się tylko jak zdemontować wlew gazu, bo jest tam taka nakrętka, którą przykręcona jest obudowa wlewu do zaworu. Czy można ją bez obaw odkręcić?
BTW - strasznie miękkie te blachy palcami je można prostować, chociaż ja, żeby było równo, używam kombinerek
-
Szczerze mówiąc -
gdybyście chociaż spisali oświadczenie - bo wiadomo, że nie zawsze trzeba wzywać
policję - to wyszedłbyś na tym o wiele lepiej. Takie uszkodzenie w aucie wartości
Tico to jest na 99% szkoda całkowita = odszkodowanie w całkiem sympatycznej kwocie -
za które mógłbyś naprawić auto we własnym zakresie i jeszcze by okrągła sumka
została na koncie. Trochę martwi mnie ta urwana linka, bo sugeruje to uszkodzenie
tylnego pasa - skoro zamek chodzi zapewne ciężej, niż przed kolizją.Też się nad tym mocno zastanawiałem. Mimo wszystko wolałem już to mieć z głowy. Po kolizji wlazłem pod samochód, zajrzałem też do bagażnika. Poza podgiętym zderzakiem, jego lewym wzmocnieniem, blachą pod wzmocnieniem, klapą bagażnika nie stwierdziłem żadnych usterek. Linka zamka bagażnika okazała się być dobra - wyskoczyła tylko z mocowania przy dźwigni.
Niemniej jednak
jest już i tak praktycznie po sprawie, więc powodzenia w naprawie auta i oby nie
wyszło już nic dodatkowego. -
No to nie jest tak źle.
Klapę prostuj stukając młotkiem przez np. drewienko jakieś lub coś podobnego (możliwie bliskiego kształtem wyprofilowaniu prostowanego elementu) - nie wal bezpośrednio i nie naciskaj niczym.
-
Z takim samochodem to faktycznie szkody mogły być większe. Najważniejsze, że koledze nic się nie stało.
-
Otóż to, najważniejsze zdrowie, a samochód rzecz nabyta. Dobrze, że to była znikoma prędkość i skończyło się na niewielkich uszkodzeniach. Prawdą jest że spisanie oświadczenia i odszkodowanie z OC jest z reguły lepszym rozwiązaniem dla obu stron, poszkodowany wie ze nie zostanie z niczym jak po demontażu szkody wyjdą większe niż widać było na pierwszy rzut oka, a sprawca nie wykłada sporej sumy od razu tylko stopniowo w lekko zwiększonej składce. Wbrew pozorom utrata części zniżek nie jest aż taka dotkliwa.
Ważne że jesteś cały i zdrowy. -
No to nie jest tak
źle.
Klapę prostuj
stukając młotkiem przez np. drewienko jakieś lub coś podobnego (możliwie bliskiego
kształtem wyprofilowaniu prostowanego elementu) - nie wal bezpośrednio i nie
naciskaj niczym.Klapę dosłownie wypchnąłem jednym palcem. Wróciła do stanu oryginału. Mimo to zostało trochę wgnieceń w jednym miejscu. A że korozja jej nie omija, to i te wgniecenia planuję poszpachlować i zrobić na glanc
Dzisiaj wyczyściłem pas tylny, pomalowałem 2 warstwami hamerite, na to bitgum. Na fotkach poniżej czyszczenie i hamerite. Bitgumem malowałem niedawno i fotki brakuje.
Dziurę zamierzam uzupełnić kawałkiem blachy (być może na nity), ale to już po dokupieniu wzmocnień - do tej blachy przykręcone zostanie to niby wzmocnienie.
-
hammerite to kiepska opcja w przypadku samochodu, ze względu na swoją gęstość bardziej rdzę maskuje, niż ją wiąże
Co do ubezpieczenia, to nie jest tak różowo jak niektórzy piszecie. To nie tak, że idziemy do ubezpieczalni z pisemnym oświadczeniem, miła pani prosi równie miłego rzeczoznawcę by zrobił kosztorys naprawy. Ten miły rzeczoznawca stwierdza, że fajne to tico, to walnie 2000zł odszkodowania, jeszcze pieniądze dostarczy osobiście pod wskazany adres. Rzeczywistość jest taka:
*ubezpieczyciele stosują tzw urealnianie kosztów, czyli jak na przykład został uszkodzony pas tylny, który de facto jest zgnity, to ubezpieczyciel bierze to pod uwagę i obcina nawet 40% odszkodowania. Można się odwoływać, ale to trzeba mieć czas i nerwy.
*oświadczenie nie daje nam pewności, że dostaniemy odszkodowanie. Wystarczy, że sprawca powie, że został zmuszony do podpisania tego oświadczenia, działał w szoku, albo jego podpis został podrobiony. Czyli kupa nerwów i straconego czasu
*szkoda całkowita nie zawsze jest zbawieniem. Ubezpieczyciel wyliczy sobie, że zrobienie klapy i pasa będzie kosztowało na oryginalnych częściach 2000zł, przy czym Tico będzie miało wartość 1900, no to będzie szkoda całkowita, czyli np 1900zł (wartość pojazdu sprzed wypadku)-1300 (wartość pojazdu po wypadku, nie został znacznie uszkodzony, więc i wartość dużo nie spadła), co daje nam 6 stówek.
Nie ma co być pazernym, prawda jest taka, że zrobienie tego zamknie się zapewne w 200-300zł. Pozatym nie łódźmy się, to co każdy ubezpieczony dostanie z ubezpieczalni, to prędzej czy później jej odda w postaci droższych składek OC.
-
Co do
ubezpieczenia, to nie jest tak różowo jak niektórzy piszecie.Różowo nie jest, ale na pewno lepiej niż się "dogadać" i to dla obu stron. Miałem kilkanaście kolizji, różnymi samochodami, część z mojej winy, część nie, likwidowane z OC i AC. Z ubezpieczalni zawsze dostawałem tyle, żeby starczyło na koszt dobrej naprawy w warsztacie. Nie widzę powodu dla którego po stłuczce do naprawy miałbym dokładać czy to kasę czy własny czas i robociznę bez zapłaty (to też ma sporą wartość, a o tym często zapominamy). Prawdą jest że każdy ubezpieczyciel stara się maksymalnie zaniżyć wartość odszkodowania, więc czasami trzeba było napisać odwołanie, albo skargę do rzecznika ubezpieczonych (swoją drogą polecam, świetna instytucja - wystarczy jeden list polecony a potem przez parę miesięcy przychodzą kopie listów wymienianych między nimi a ubezpieczalnią i dopłata do odszkodowania sama wpływa na konto). W Tico byle stłuczka była tak szacowana żeby wyszła szkoda całkowita co jest sporym sk..syństwem, bo wyceniają wartość katalogową samochodu na np. 1800 zł (za co można kupić zaniedbanego rzęcha, a nie samochód którym bez wahania jechałem w kilkusetkilometrową trasę) ale i z tym dało się wygrać. Z drugiej strony jeśli to my jesteśmy sprawcami to też warto napisać oświadczenie i załatwiać szkodę przez ubezpieczalnię, a nie "dogadywać się". Częściowa strata zniżek aż tak bardzo nie boli (jest to jedynie podwyżka o 20 punktów procentowych) w dodatku jest rozłożona na raty - zazwyczaj jest to sporo mniej niż wyłożenie z własnej kieszeni kasy na koszty naprawy drugiego pojazdu. Unikamy też w ten sposób problemów w razie gdy szkoda okaże się poważniejsza niż to początkowo na miejscu szacował poszkodowany, zwłaszcza jak pojawia się szkoda osobowa i problemy zdrowotne. Nie ma też kłopotu z oszustem który najpierw weźmie kasę w ramach "dogadania się" a potem powiadomi policję o kolizji zaprzeczając że mu cokolwiek wypłaciliśmy. Po to jest ubezpieczenie żeby z niego korzystać.
Pozatym nie łódźmy się, to co każdy ubezpieczony dostanie z ubezpieczalni, to
prędzej czy później jej odda w postaci droższych składek OC.To czy daną szkodę zgłoszę do ubezpieczalni, czy nie, nie ma żadnego związku z tym jaką składkę za OC zapłacę w kolejnym roku. Składki będą rosły i tak.